środa, 10 sierpnia 2016
Jerzy Mikułowski Pomorski - Kraków w naszej pamięci
I znów tylko odnotowuję.
Depresja rozwija się w najlepsze.
Czytać też mi się nie chce.
Po tej książce wzięłam jej dalszy ciąg, ale odłożyłam na półkę :(
Dziś sukces, wstałam i zaczęłam się szykować do wyjścia, bowiem wieczorem miałam pierwsze zajęcia z rosyjskiego. Zapisałam się na taki miesięczny cykl spotkań w małych grupkach, z myślą, coby pokonwersować, jeszcze przed wakacjami, jakaś była promocja na fejsbuku. Przyszedł mail, żeby przygotować 2-minutową prezentację, więc nawet zdobyłam się na ten wysiłek i napisałam sobie stroniczkę o historii mojej znajomości z rosyjskim. Zaglądam do poczty, żeby sprawdzić dokładny adres, a tam napisane W ŚRODĘ 17 SIERPNIA! Jak ja czytałam poprzednim razem, że mi wyszło, że to dzisiaj? No i cały pogrzeb na nic!
We wtorek przyjeżdża Psiapsióła z Daleka, będę musiałam przez osiem dni wstawać i działać, co najgorsze - obiady robić. Bardzo mi się to nie widzi.
Ale - na pocieszenie - kliknęłam w reklamę Booking.com, a tam mi pokazało, że jest dla mnie pokój w "moim" hotelu w Pradze w majowym terminie, co to go szukałam dwa miesiące temu i mówiło, że wszystko zajęte. Cóż było robić, zarezerwowałam :) Nie mam pojęcia, czy będę mogła pojechać (w tym roku zastąpili mnie w pracy stażyści, a co będzie w maju 2017, nie wiadomo, stażystów może nie być) no i na razie ani mi się śni pytać szefa, bo by na mnie spojrzał z deczka zdziwiony, w końcu dał mi tydzień w maju i parę dni w październiku, czego ja jeszcze chcę; zapytam może w lutym?
Powinnam więc się cieszyć z perspektyw powrotów do Pragi, może przygotowywać sobie program na ten październik... ale chęć spania jest silniejsza od wszystkiego.
Trafiłam w internecie na portal dotyczący nauki języków, nazywa się Woofla i jest tam mnóstwo ciekawych artykułów o tym, jak się uczyć. Jak je czytam, to sobie obiecuję, że zaraz się za ten czeski wezmę (ludzie tam uczą się nawet keczua) i że dla chcącego nic trudnego, trzeba tylko poświęcić czas... cóż z tego, gdy wstać się z łóżka nie chce.
Skąd ta depresja? Nie wiem. Ani operacji ani remontu. Chyba gnębi mnie perspektywa emerytury, choć jeszcze odległa. Wyliczenie z ZUS na dziś opiewa na niecałe 300 zł. Nie pozostanie mi nic innego, jak samobójstwo. Córka mi mówi, żebym się z okna rzuciła (mieszkamy na parterze) :)
Właśnie sprawdziłam, kiedy to wypada i okazuje się, że szybciej niż myślałam: w sierpniu 2025 roku. Czyli w życiu nie zdążę obejrzeć wszystkich ruskich filmów i przyjdzie umierać!
Wyd. "Secesja" Kraków 1991, 340 stron
Seria BIBLIOTEKA KRAKOWSKA nr 127 Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa
Z własnej półki
Przeczytałam 7 sierpnia 2016 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To i tak na emeryturze będziesz opływać w gotówkę. Mnie wyliczyli 217 złotych.
OdpowiedzUsuńI jak z tym dalej żyjesz? Bo ja nie potrafię :(
UsuńSzczerze? Jestem naprawdę przerażona. Przy moich zarobkach (pensja minimalna!!!), to trudno szukać optymizmu. W ogóle powiem Ci, że u mnie też jakoś byle jak i dopadły mnie smuteczki i kryzys wieku średniego chyba. 4 dni temu urodziny miałam. Niny nie przywiązuję wagi do dat, ale jakoś tak coś gryzie...
UsuńCzłowiek sobie planował, że na emeryturze zrobi to i owo, a tu się okazuje, że ci dzisiejsi emeryci, sąsiedzi, rodzina, to mają się jak pączek w maśle, a nas czeka śmierć głodowa. Oczywiście możesz dalej pracować (jeśli zdrowie Ci pozwoli), ale kto Cię zechce?
UsuńJak miałam depresję okołoremontową, szybko z niej wyszłam, gdy już łazienka była gotowa i pamiętam, jakiego dostałam szwungu, jak mnie wszystko cieszyło. Z tej depresji łatwo nie wyjdę.
Wiesz, problem polega też na tym, że ja wcale nie chcę pracować do 67 roku życia. Ja bym chciała trochę pożyć bez konieczności chodzenia do pracy. Jest tyle książek do przeczytania i spektakli do zobaczenia. I wydaje mi się, że skoro co miesiąc zabierają mi 1/4(?) zarobków, to coś od państwa też mi się należy. Poza tym...te wyliczenia...a co się dzieje z pozostałymi pieniędzmi, bo 217 złotych to jest mniej niż połowa tego, co zabierają mi jednorazowo co miesiąc? Trudno traktować emerytów jak darmozjadów. Owszem, już nie pracują, ale za tyle lat pracy coś im się chyba należy.
UsuńSłuchaj, przepraszam, że tak osobiście, ale... czy Ty korzystasz z pomocy jakiegoś specjalisty? Bo może trzeba, bo brzmisz bardzo niepokojąco...
Ależ skąd, nie korzystam. Bo co mi da specjalista? Tabletki. Być może uzależniające. Ciągle uważam, że poradzę sobie bez.
UsuńCo nie jest takie pewne, oczywiście.
Wczoraj obdumywałam temat wyjścia za mąż. Z wyrachowania. Bez sensu. Nie nadaję się do udawania.
Oj, przynajmniej będą te trzy stówy, na bezrybiu i rak ryba.
OdpowiedzUsuńTak, żartujmy sobie...
Usuńa mnie 1800 złotych,co do rosyjskiego,to ogladam ostatnio serial z inspektorem maigret z rosyjskim dubbingiem:http://seria-z.net/serial/Megre.html i"wszystkie stworzenia duże i małe"też z rosyjskim dubbingiem:http://seasonvar.ru/serial-9382-Vse_sushestva_bol_shie_i_malye-1-season.html,życzę poprawy samopoczucia-anna
OdpowiedzUsuńW ramach przygotowań do emerytalnego okresu właśnie czytam o bezdomnym człowieku. Pouczające 😉
UsuńW ramach przygotowań do emerytalnego okresu właśnie czytam o bezdomnym człowieku. Pouczające 😉
Usuń=> Anna, to jesteś gość! możesz się nie bać przyszłości!
UsuńJa ostatnio obejrzałam film "Kitajskaja babuszka", bardzo dobry, właśnie o piensjonerach, ale nie z gatunku czernuchy, tylko właśnie z pozytywnym nastawieniem do życia...
=> peek-a-boo, tego to w najgorszych snach... to już lepiej we własnym łóżku umrzeć szybko...
Usuńnie będę pani pocieszać,bo jestem przekonana,że z tym,co pani przeżywa każdy jeden z nas musi się zmierzyć i uporać sam,żadne czcze zapewnienia,że będzie dobrze nic tu nie pomogą,ale kiedyś przeczytałam opowiadanie henry'ego jamesa"bestia w dżungli"i myślę,że w tym krótkim opowiadaniu zawarł autor wiele życiowej mądrości-w życiu mamy może niewiele powodów do radości,ale kiedy się już człowiekowi coś takiego przytrafi,to nie powinien tego zaprzepaszczać,czekając na coś(złego),co być może nigdy się nie zdarzy,przyjemnej lektury i jeszcze raz wszystkiego dobrego-anna
OdpowiedzUsuńPoszukam.
UsuńI dziękuję.
Na pocieszenie powiem, że oni tam gdzieś piszą, że te wyliczenia są tylko tak teoretycznie. Emerytura może być więc większa lub... mniejsza.
OdpowiedzUsuńJak na kolei: "Opóźnienie może się zwiększyć lub zmniejszyć" ;)))
Mnie wyliczyli trochę więcej niż Tobie, ale i tak, by przeżyć na emeryturze musiałabym jeszcze dorabiać. Może nierząd? Ale w tym wieku? :)))
Można też handlować pietruszką... albo lepiej kwiatkami z klombu... skręcać długopisy... no i wreszcie dobre miejsce pod kościołem.
UsuńJa tymczasem zajrzałam do moich akcji ha ha. Wynik spekulacji: -300zł. Ma się ten talent i rączkę do pieniędzy!