niedziela, 24 grudnia 2017

Aleksandra Marinina - Requiem

Dawno już po rosyjsku nie czytałam, a Marininy to całe wieki, jakoś, ze względu na rozrywkowość, preferuję Doncową.
A tu wzięłam to Requiem do ręki i okazało się całkiem całkiem.


Do tego stopnia, że już chciałam za następną się łapać... no ale nie przesadzajmy :)
Zmiana tutaj jest taka, że Kamieńska zmieniła pracę, już nie jest w milicji, ale zajmuje się swą ukochaną pracą analityczną. Jednak tęskni za atmosferą, za Kołobkiem, za kolegami...
Tak że w następnym tommie pewnie wróci na dawne miejsce.

Początek:

Koniec:

Wyd. EKSMO Moskwa 2006, 347 stron
Z własnej półki (kupione 16 stycznia 2009 roku za 12 zł)
Przeczytałam 22 grudnia 2017 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Takie tam ;)


No i do po Świętach :)

7 komentarzy:

  1. A czy ja już Cię kiedyś pytałam w jakich okolicznościach narodziła się Twoja "pasja krakowska "?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja tego nie pamiętam?
      Na pewno już w czasach świeżo postudenckich chadzaliśmy ze Ślubnym na sobotnio-niedzielne wycieczki tematyczne, takie z przewodnikiem. Z tamtych też czasów pochodzą pierwsze cracoviana w zbiorach.
      Natomiast gdy córka była mała i nie pracowałam, zadręczałam otoczenie wycieczkami :)
      Zinkow był nieustannie w robocie.
      To były okolice Krakowa, ale i sam Kraków też.
      Córka znajomej zaczęła mnie namawiać na kurs przewodnicki...

      Usuń
    2. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jakaś szkolna wycieczka w podstawówce i całkowite oczarowanie. Wtedy po prostu zachwyciło mnie samo miasto, jego architektura. Zwłaszcza, że ja odkąd sięgam pamięcią miałam dość sceptyczny stosunek do Warszawy. Tak naprawdę kiedyś w Warszawie podobał mi się tylko Nowy Świat ;-) Dziś mam więcej ulubionych miejsc ;)

      Usuń
    3. Takie buty ;)
      Zastanawiam się właśnie, czy ja mam miłość, która przetrwała od szkoły...

      Usuń