Symbolicznie postanowiłam wkroczyć w Nowy Rok czeszczyzną...
/od tej symboliki to człowiek nie ucieknie/
Wybrałam (a mam już z czego wybierać) powieść dla dzieci/młodzieży, która mnie zachwyciła okładką na stronie Ulubionego Antykwariatu i tylko dlatego ją nabyłam :)
Myślałam, że ta lektura może potrwać i trzy tygodnie, ale poszło w tydzień, nie jest źle. Pewnie, że to łatwe, choćby i językowo. Na początku zajrzałam parę razy do słownika, ale szybko mi się znudziło i czytałam już bez pomocy. W wielu wypadkach wystarczyło pokombinować z kontekstu. Często też pomaga przeczytanie danego słowa na głos :)
Historia jest bardzo sympatyczna. Mały Petr Bajza jest synem małżeństwa sklepikarzy w małym miasteczku (to ponoć powrót autora do dzieciństwa w Rychnově nad Kněžnou). Jak to chłopak, ciągle wplątuje się w rozmaite awantury i doprawdy nie rozumie, dlaczego zawsze jest wszystko na niego :)
Interesująco pokazana rzeczywistość czeska w okresie międzywojennym na prowincji, stosunki, styl życia, hierarchia mieszkańców, no a przede wszystkim gry i zabawy dzieciaków w tym okresie. I opresyjna szkoła :)
Cudny passus z rozdziału o wizycie w Indiach, wyimaginowanej podczas szkarlatyny, opowiada o pałacu maharadży, do którego wiodą trzy podwórza. Pierwsze jest czerwone jak piątek, kiedy gra kołowrotek i maminka piecze buchty. Drugie jest niebieskie jak sobota, gdy po południu nie ma szkoły i można dokazywać, ile się chce. A trzecie podwórze jest złote jak niedziela, kiedy "wcale, ale to w ogóle nie ma żadnej szkoły i można wylegiwać się w łóżku i wycinać sobie pajace z papieru, a z piekarnika dobiega zapach pieczeni wieprzowej".
Zadumałam się przy tym, co jest lepsze - dzieciństwo czy dorosłość.
Nad dzieckiem zawsze wiszą te nieszczęsne lekcje do odrobienia, a dorosły przyjdzie z pracy i ma wolne aż do jutra :)
Inna sprawa, że tenże dorosły musi myśleć o tylu sprawach, a w domu i tak czeka go drugi etat... no ale to kwestia wyboru w gruncie rzeczy - przecież nie musimy sprzątać. Możemy, ale nie musimy :)
TYlko zapachu pieczeni wieprzowej w domu nie będzie.
Więc dylemat nie rozwiązany tak do końca.
Początek:
Koniec:
Wyd. Československý spisovatel Praha 1979, nakład 50 tys. egz., 219 stron
Z własnej półki (kupione 19 grudnia 2017 roku za 66 koron)
Przeczytałam 5 stycznia 2018 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Przyszły trzy książki z Pragi, zagubione gdziesik od połowy grudnia. No ale są wreszcie.
Jako namiętna zwiedzaczka czy raczej spacerowiczka po cmentarzach musiałam mieć ten przewodnik :)
Drobničky z Prahy są takim małym rozczarowaniem po pierwszym przejrzeniu (tak to jest, jak się kupuje na ślepo), ale może w trakcie dokładniejszej lektury okaże się, że i tam znajdę coś ciekawego.
Natomiast Nový Svět na Hradčanech to chyba będzie następna lektura po czesku - wspomnienia mieszkańca tej urokliwej małej osady na tyłach Hradczan. Byłam tam raz na spacerze i pewnie po lekturze książki wrócę w maju :)
No ale za to się zabiorę w lutym, teraz muszę sobie zrobić mały odpoczynek od czeszczyzny.
Właśnie siedzę i myślę, co wziąć do czytania.
Wiecznie to samo, przed wyjazdem do domu - żeby nie było za grube i za ciężkie do torebki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz