Z rozpędu od razu przeczytałam. Historia absolutnie absurdalna (Joanna zostaje zakontraktowana na trzy tygodnie jako kompletnie inna osoba, ma udawać pewną Basieńkę - w peruce - nie tylko przed obcymi, ale również przed mężem Basieńki, z którym razem pracują i ciągle jeszcze mieszkają, po czym się okazuje, że... a nie nie nie, nie powiem, bo może ktoś nie czytał).
Związek z rozlecianym samochodem z pierwszej strony jest taki, że JCh ma na tej podmianie zarobić 50 tysi, które niekoniecznie mi coś mówią - ile się zarabiało w 1975 roku? - dzięki czemu samochód zostanie wreszcie wyreperowany.
A romans? No, pojawia się tu ten tajemniczy Marek, który - jak mi się mętnie przypomina - w kolejnej powieści okaże się ...... złamanym i zdrajcą, ale na razie uczucia kwitną.
Początek:
Koniec:
Wyd. Czytelnik, Warszawa 1975, 317 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 6 stycznia 2024 roku
Tymczasem ja też miałam romans wszechczasów! Pojechałam gdziesik na Prądnik w ramach śmieciarkowych wypraw krajoznawczych (po wielki 2-tomowy słownik rosyjsko-polski, który okazał się w odwrotną stronę; coś niedopatrzyłam 😂) i błąkałam się po osiedlu w poszukiwaniu właściwego bloku. Wiecie, że najtrudniej jest znaleźć coś na osiedlach, nie? W pewnym momencie zapytałam Kobietę w Maseczce, czy to tu jest dana ulica. KwM wytężyła wzrok w kierunku napisu na najbliższym budynku i potwierdziła. Dziękując pogratulowałam jej właśnie dobrego wzroku. I zaczęło się. Opowiedziała mi całą historię zdejmowania zaćmy a to z lewego oka a to z prawego, że jedna zaćma odrosła i teraz już tylko laser, ale że w ogóle to bardzo poleca tę tu klinikę, że co prawda dostała potem w jednym oku zapalenia (czego, nie pamiętam) i z tym się jeszcze boryka, ale naprawdę nie ma się czego bać - bo ja już sobie wmówiłam, że na siecher mam zaćmę, skoro mi się zlewają napisy w oddali - tylko potem jest dużo obostrzeń, nie wolno nic dźwigać, schylać się, ona ma kota, to musiała zakładać na oczy opaskę do spania, żeby jej nie uraził...
No tak trwał ten romans minimum kwadrans (córka mówi, że słowa kwadrans używają tylko starzy ludzie) - a trzeba dodać, że było jakieś minus dwanaście - no ale co tam, pani się wyraźnie nie chciała rozstać 🤣
NAJNOWSZE NABYTKI
Ze stosów przywiezionych przez Szyszkodara wyłowiłam na własny użytek Szklany klosz. Odłożyłam na bok, że muszę sprawdzić, czy na pewno nie mam, co trwało kilka dni, ale w końcu się upewniłam, że nie i teraz już tak 😁
A na półce w Jordanówce wczoraj był drugi tom dzieł wybranych Lenina! Żeby to nie było takie grube i ciężkie, to może bym wzięła poczytać...
Czytam tymczasem świąteczny numer Polityki, jest tam artykuł o wróżbiarstwie. Przypomniało mi się, że niektórzy (i nie będę tu wskazywać palcem) wróżą sobie na Nowy Rok z kinderjajek. Więc przedstawiam cennik na dokładniejsze, bardziej fachowe wróżby 🤣
Jak zawsze - ksiazki nie znam wiec nie moge komentowac. I tylko ciesze sie ze moje dwa ostatnie biblioteczne zaopatrzenia sie byly zupelnie udane rodzajem ksiazek jakie lubie.
OdpowiedzUsuńWiesz co ? z tych Twoich wedrowek za ksiazkami powstaje podwojna historia - jedna tyczy tego co znalazlas a druga co przy okazji widzialas i kogo poznalas/uslyszalas.
Zacma - tak, zaraz po operacji obowiazuja pewne restrykcje ale na krotki czas a korzysc z usuniecia jest ogromna wiec warto.
Ponieważ sama sobie diagnozy nie postawię, miałabym się zapisać w kolejkę do okulisty. Może po prostu powinnam już - zwłaszcza w moim wieku - nosić okulary? Ale zniechęca mnie, że najpierw muszę odwalić wizytę w przychodni, żeby dostać skierowanie.
UsuńSerpentyno, to nie jest Špatný nápad z tą podwójną historią 😁 Może kiedyś, gdy będę miała więcej czasu (a wiemy, o co chodzi) założę kolejnego bloga?
Na YT są takie profile, gdzie ludzie wędrują po śmietnikach i pokazują, co znaleźli 😉
:D
OdpowiedzUsuńJakaś ty delikatna!
Córka z tym kwadransem (też używam) pewnie ma rację.
Coś czytałem Chmielewskiej w podobnym wydaniu, jak to z prawej, ale to raczej nie był ten romans.
🤣🤣🤣
UsuńMy starcy z naszym kwadransem...
Mam jeszcze kilka Chmielewskich tak właśnie wydanych, oczywiście rozpadających się w czytaniu, bo klejone. Całe zdanie nieboszczyka, Krokodyl z kraju Karoliny, Wszyscy jesteśmy podejrzani.
Bym obstawiał Całe zdanie nieboszczyka.
UsuńA te 50 tys. w 1975 roku to było sporo, więcej niż całoroczne przeciętne wynagrodzenie, które jak podaje ZUS wynosiło wtedy 3913 zł (x12 = 46 956).
Dla porównania w 2022 było to 2022 roku 76 153,80 złotych (6346,15 x 12).
W 2022 przeciętne wynagrodzenie wynosiło 6346 zł?
UsuńO mój Boże. Niech się zastanowię, czy znam kogoś o PRZECIĘTNYCH zarobkach...
przeczytałem kiedyś kilka Chmielewskich, ale nie jestem stanie odtworzyć, co w której się książce działo, mam istną mieszankę, za to kiedyś miałem znajomą, której styl rozmowy i temperament był jakby żywcem z Chmielewskiej...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Mnie też się to miesza. Jedyna jej książka, co do której obudzona w środku nocy powiem, o czym jest, to Wszystko czerwone. Była to jednocześnie pierwsza Chmielewska przeze mnie przeczytana, w liceum, więc może dlatego 😉
UsuńNie, skłamałabym - jeszcze Upiorny legat.
jedyne, co mi tak bardziej trwale utkwiło w pamięci, to w którejś z książek epizodyczna postać Polaka, emigranta, który w kontakcie z rodakami posługiwał się staropolszczyzną :)
UsuńTo właśnie Wszystko czerwone. Duński policjant o polskich korzeniach prowadzi śledztwo. "Ta pani to jego mać?" 🤣🤣🤣
UsuńJa pamiętam tylko Całe zdanie nieboszczyka, jak szydelkiem wykopała się z lochów. I to chyba moja ulubiona jest, i zarazem pierwsza przeczytana
UsuńAgata
Oczywiście, szydełko w lochu niezapomniane 🤣🤣🤣 Przypomniało mi się, gdy ostatnio znów oglądałam Kill Bill, gdzie bohaterka wykopała się z grobu... pięścią...
UsuńCzytałem Chmielewską, ale nie wrócę już od jej książek.
OdpowiedzUsuńSą ludzie, którzy dla zasady nie wracają do raz przeczytanych książek. Inni lubią, zwłaszcza, jak zdążyli zapomnieć, co tam było 😂
UsuńJa też już nie wracam do jej książek, a jestem z gatunku wracaczy😉miałam krótki okres fascynacji Chmielewską, ale jak po latach wróciłam to nieczytable. I też sama siebie mi obrzydzila ostatnimi swoimi książkami, całkiem jak Musierowicz, nie wiedziały kobity kiedy przestać. A wydanie mam to z prawej też.
OdpowiedzUsuńAgata
Ostatnie to faktycznie dno. Do tych z PRL-u lubię czasami wrócić.
UsuńTak z perspektywy to chyba najprędzej bym wróciła do tych o Teresce i Okrętce, Joanny jakoś szczególnie nie lubilam
UsuńAgata
A tych akurat nie czytałam w młodości, więc nie mam jakiegoś sentymentu. Ale będę chciała wrócić 😁
Usuńa ja jej ksiazek w ogole nie znam, czytalam kiedys, ze pracowala w swym zyciu wykonujac z 50 roznych zawodow jak kobieta pracujaca wiec pewnie wykorzystywala doswiadczenie w swych historiach. Te 50 tys na remont samochodu to troche duzo, pamietam, ze w biurze zarabialo sie z 1600 zl i w tym czasie matulka chciala kupic jakis chyba niemiecki samochod za 80 tys. Moja przygoda z dzielami Lenina- rodzina przysyla mi wszystkie tomy, ktore przez kilka lat my wleklismy ze soba przy kazdej przeprowadzce nigdy nie przeczytane, az do czasu wyprawy do USA, kiedy trzeba bylo sie ich pozbyc.
OdpowiedzUsuńTo nic o tym nie wiem... Myślałam, że jako architekt pracowała cały czas.
UsuńDzieła Lenina mają chyba pecha 😉 ale też nie wiem, czy daje radę to czytać?
Pewnie mi sie pomylilo z kims innym
UsuńMoże 😁
UsuńJa z kolei pamiętam zarobki mamy na poziomie 2100 zł, ale nie wiem, w jakim dokładnie to było okresie. I pamiętam też jedną jedyną cenę - 10,50 zł za kg cukru. Dlaczego to akurat mi tak utkwiło w pamięci - nie znaju 😂
Pamiętam wersję filmowa powieści, miałam kiedyś fazę na Chmielewską, potem mi trochę przeszło...
OdpowiedzUsuńNawet wiem o kim mówisz z tymi jajkami:-)
Ileż miało być końców świata wedle wróżbitów ale tak bardziej konkretnie to jeszcze chyba nie potrafią!
jotka
Filmowa wersja właśnie Romansu wszechczasów? To nie widziałam.
UsuńKocham, kocham, kocham! "Romans wszechczasów" i inne "stare Chmielewskie".
OdpowiedzUsuńAch, co za entuzjazm 😂
UsuńBo to MIŁOŚĆ! :-)
Usuń😍😍😍
UsuńZaćma - usunęli mi kilka lat temu i była wyraźna różnica na plus, teraz drugie oko się domaga.
OdpowiedzUsuńU nas procedura jest taka, że wszystko zbadać i wydać skierowanie może optometrysta. Oni działają prywatnie, ale według mnie nie są drodzy. Skierować na zabieg może do szpitala państwowego - oczekiwanie może trwać rok albo do kliniki prywatnej, tam też czasem trzeba kilka tygodni poczekać, koszt od A$2,000.
Chmielewska, pamiętam że coś czytałem i czytało się z przyjemnością, ale na następną lekturę jakoś nie miałem ochoty.
Google powiedziało, że operacja zaćmy prywatnie kosztuje od 2700 do 6000 zł. A kolejka do zabiegu na NFZ to kilka miesięcy. Pewnie zależy jak gdzie 😉
UsuńAle tak czy siak - ciągle na myśl o majstrowaniu przy oku robi mi się słabo 😒
BBM: Jakoś rozminęłam się z Chmielewską. Nawet próbowałam sprawdzić, skąd się wzięła ta jej popularność i wypożyczyłam jej książkę / nawet już nie pamietam tytułu!/, ale nie trafiła mi do przekonania i dałam sobie spokój!
OdpowiedzUsuńTak bywa z lekturami, które przyszły zbyt późno 😉 Nie trafiły na właściwy moment!
Usuń