środa, 28 lutego 2024

Bolesław Prus - Dziwna historia

Bazyl czytał niedawno jedną z nowel Prusa, Ze wspomnień cyklisty. Postanowiłam pójść w jego ślady i zaczęłam szukać. Jest w trzecim tomie Wyboru pism. Ale przed nią są inne atrakcyjne tytuły: Dziwna historia, Omyłka, Opowiadanie lekarza. Zaczęłam więc od Dziwnej historii.

Sylwester. W Resursie Obywatelskiej trwa bal. Ostatni dzień roku świętują też - tyle że w pracy - konduktorzy i telegrafista w służbowym przedziale pociągu towarowo-osobowego. Tu co prawda nie strzela korek od szampana, ale krążą kieliszki zwyczajnej wódki i narzeka się na pogodę, zimno, śnieżycę. Noworoczny toast brzmi następująco:

- Było dobrze, jest źle, będzie gorzej. Daj, Panie Boże, wytrzymać na rok przyszły.

Telegrafista oburza się na kolegów, że to bluźnierstwo, bo ten świat, jaki jest, jest najlepszy. A oduczyła go bluźnić historia Gębarzewskiego, co to był w ekspedycji i został oddelegowany w świąteczno-noworocznym okresie do przyjmowania towarów, podczas gdy wolałby w tym czasie chodzić na wizyty i umizgać się do panien. A tu ciężkie paki leżą na ziemi. Po co w ogóle Bóg stworzył siłę tarcia, przecież wszystko byłoby łatwiejsze, tragarze mniej by się męczyli przesuwając paki, a on szybciej zamknął by magazyn i poszedł z wizytą. On by inaczej świat zbudował.

Mówisz i masz. Pojawia się przed nim anioł Gabriel i wymierza mu karę za bluźnienie: przez dwadzieścia cztery godziny ciało Gębarzewskiego będzie pozbawione siły tarcia.

Co się potem działo, przeczytajcie sami 😉


 Zaciekawiło mnie, od kiedy właściwie obchodzi się Sylwestra. Otóż od 999 roku. Proroctwo Sybilli mówiło, że nastąpi koniec świata, a gdy po północy nic się nie stało, ludzie zaczęli radośnie świętować.

Ale już starożytni Babilończycy składali różne obietnice na nowy rok, aby zdobyć przychylność bogów. Na przykład przysięgali spłacić długi.

Mnie żadne noworoczne postanowienia nie wychodzą 🤣 Tegorocznego - że będę co tydzień oglądać czeski film - na razie dotrzymuję, ale to dopiero dwa miesiące. O takim drobiazgu jak projekt schudnięcia już nie marzę, w życiu mi się to nie uda. Postanowienie w tym kierunku podjęłam któregoś roku w Pradze, gdy włócząc się po jakiejś dzielnicy willowej natknęłam się na lasek, więc kucnęłam (w wiadomym celu). Powiem tak - wstać było ciężko, nie mając się czego chwycić 😂😂😂

I co, lata minęły, a ja dalej swoje ważę... Mówiłam niedawno do córki, że mam niecałe trzy miesiące do Pragi i żeby mi ułożyła plan, jak zrzucić tak z dziesięć kilo. Powiedziała, że nie mam szans, bo musiałabym chodzić na siłownię. I nie wędrować w nocy do kuchni w poszukiwaniu czegoś słodkiego.


 Wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974, strony 90-100, wydanie V, nakład 100 tys. egz.

Z własnej półki

Przeczytałam 18 lutego 2024 roku


25 komentarzy:

  1. Corka niestety ma racje. Ten brak silnej woli psuje wszystko, w pazdzierniku kupilam yoga app, otworzylam ze dwa razy, ale ani razu nie zaczelam cwiczen, za to krowki gina w szybkim temple. Wkrotce nowa wyprawa, a ja znowu nie mam w co sie wcisnac.Natomiast zaskakuje siebie systematycznoscia. Spisuje katalog jedna polka dziennie I znalazlam kilka polskich ksiazek o ktorych calkowicie zapomnialam, niestety Prusa mam tylko Lalke. Artdecozbloxu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, w co się ubrać. Bo już nawet bym sobie darowała nieestetyczny wygląd 😉 ale tak bardzo chciałabym móc chodzić w spodniach. Tymczasem brzuch mi to uniemożliwia, bo one się ze mnie ześlizgują 🤣

      Usuń
  2. Nie ma racji, chudnie się głównie dietą, siłownia to raczej cyzelowanie sylwetki, do odchudzania regularne spacery/marsze spokojnie by wystarczyły. Nie wiem, czy aż 10 kg, ale kilka na pewno byś w trzy miechy zrzuciła, do boju!

    Ja oczywiście się od Nowego Roku odchudzam jak co roku (zawsze mi się udaje, tylko jesienią i zima dziwnym trafem toto wraca z powrotem👿) plus czytam 1 książkę tygodniowo (kilka lat temu bym nie pomyślała, że muszę do tego jakieś wyzwania uskuteczniać, no ale niestety sporo filmów i seriali oglądam, a one kradną czas). Póki co udaje się też, teraz czytam 1945 Grzebałkowskiej, średnie (ogólnie polskie reportaże spsiały w XXI wieku).
    Prusa kocham, ostatnio przytargalam ze Schroniska Książek bodajże 6 tom kronik i już się na nie cieszę.
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regularne spacery... taaaa... a jak jestem w Pradze na chodzie cały dzień to jakoś nie chudnę 🤣
      Idę dziś na popołudnie, więc mogłam coś tam wcześniej pozałatwiać. Szłam sobie bez pośpiechu i nagle, w jednym momencie, miałam takie poczucie właśnie jak gdy jestem w Pradze. Sama nie wiem, co to było, coś w powietrzu takiego, wiosennego. Może to wypływa z tego, że w Pradze jestem na urlopie i z jednej strony mam czas. No, ale z drugiej nie bardzo, bo zawsze przecież sobie znajdę jakiś cel, który w pewnym sensie ogranicza.
      Wmawiam sobie, że gdybym już nie musiała pracować, to mogłabym mieć na co dzień takie poczucie. Co też jest złudzeniem...
      To strasznie trudna decyzja do podjęcia, z tą pracą.

      Usuń
  3. A po co ci zrzucać 10 kilo, teraz takie wiatry, że warto mieć więcej na liczniku:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to była za reklama jakiegoś lokalu gastronomicznego, właśnie w takim stylu? 😂😂😂

      Usuń
    2. Oj, chyba nie widziałam...
      jotka

      Usuń
    3. Przypomniałam sobie, to było coś w rodzaju "szczupłą osobę łatwiej porwać, zjedz obiad" 😂

      Usuń
  4. Było dobrze, jest źle, będzie gorzej.
    Sama prawda.

    Ja już się przestałem ważyć i zawracaniem sobie głową myśleniem o odchudzaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prusa polubiłam jeszcze bardziej po przeczytaniu pięknej opowieści o Oktawii Żeromskiej, którą znał od dziecka. Była pierwowzorem Madzi z "Emancypantek". Od tego czasu (przeczytania) zresztą samego Żeromskiego jeszcze bardziej nie lubię.
    Pij dużo zielonej herbaty, ponoć pomaga schudnąć 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to za opowieść, gdzie to czytałaś?

      Zielona herbata pomaga schudnąć... chyba pita ZAMIAST jedzenia, to się zgodzę 😁

      Usuń
    2. Pójdę do pokoju to Ci napiszę, chyba ją wreszcie namierzyłam 😃
      No co TY, takie różne mądre ludzie piszą, że odchudza 😂

      Usuń
    3. Jestem w stanie się poświęcić i ją pić (nawet już kiedyś zaczęłam się wdrażać, ale jakoś przestałam), ale jeśli to nie da spodziewanych rezultatów - to marna Wasza dola!

      Usuń
  6. Ja nawet nigdy motylem nie była, od razu utyłam. A Prusa wielbię, kocham, czczę nabożnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjęcie półki z książkami, tuż przez Prusem - Opowiadania E.A. Poe - mam ten sam egzemplarz :)
    Swoją drogą - Prus - bardzo, bardzo, go lubię, czasami wybiega w nieprzewidywalne rejony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz - gdzieś na antypodach stoi takie samo wydanie 🤣

      Usuń
    2. Stoi, na południowej półkuli , to nie jest takie byle co!
      Przecież u nas wszystko jest do góry nogami a więc, jeśliby się sprawdziła fantazja Prusa o braku tarcia, to książka E.A. Poe spadłaby z półki na sufit !!!!!

      Usuń
    3. Oj, byłoby ostro! Gdy pomyśleć, co jeszcze by się działo w takiej sytuacji 😂 Weźmy na przykład toaletę...

      Usuń
  8. BBM: Cudna notka - taka życiowa! A i komentarze przeczytałam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakby człowiek wiedział, że z Prusa taki jajcarz, to by go w LO czytał :P

    OdpowiedzUsuń