sobota, 24 lutego 2024

Michal Viewegh - Báječná léta pod psa

Ponieważ moim głównym (jeśli nie jedynym) postanowieniem noworocznym było oglądać jeden czeski film w tygodniu i nie wymyśliłam lepszej chronologii tego oglądania, jak alfabetyczna 😁 - dotarłam właśnie do litery B i do filmu Báječná léta pod psa. Już go kiedyś oglądałam, ale jak wszystkie po kolei, to wszystkie po kolei - i przypomniałam sobie, że mam też książkę, kupioną online w pandemii, dla wynagrodzenia sobie, że nie pojechałam w 2020 roku do Pragi.

Michal Viewegh to bardzo popularny autor w Czechach, a i w Polsce też wydawany. To historia jednej rodziny, która po radzieckiej okupacji w 1968 roku musi się wyprowadzić z Pragi na prowincję i tam próbuje przeżyć, starając się jak najmniej iść na kompromisy z władzą. Co nie było łatwe, a właściwie niemożliwe. 

Jeśli ktoś z Was ma dostęp do polskiego tłumaczenia (wyszło w 2004 roku) to polecam. U nas jest egzemplarz w jednej jedynej filii, może kiedyś pożyczę? Czytanie po czesku momentami było dość trudne, zdarzały się słowa, których nie rozumiałam, ale jestem zbyt wielki leń, żeby czytać ze słownikiem pod ręką (zresztą w dużym stopniu czytałam w tramwaju). Oczywiście wcale się nie rozwijam językowo w ten sposób. Gdy zrezygnowałam z kolejnego kursu w trakcie pandemii (bo szkoła ogłosiła, że wracamy na zajęcia stacjonarne) to sobie oczywiście obiecywałam, że - a jakże - będę codziennie w zeszycie wypisywać sobie zdania i słówka 😉 Śmiechu warte takie postanowienia, nawet trzech stron nie zapełniłam...

Początek:

Koniec:


Mam jeszcze jedną książkę tego autora w oryginale, ale na innej półce.


 

Wyd. Český spisovatel, Praha 1995, 217 stron

Z własnej półki (kupiona 10 grudnia 2020 roku za 44 korony w Ulubionym Antykwariacie 11)

Przeczytałam 18 lutego 2024 roku

 

Najgorsze dni na Fabryce za mną, teraz już tylko tak kapie, ale ciągle jeszcze muszę tam chodzić codziennie i wysiadywać do 17.30. Po powrocie do  domu sklep, potem kolacja dla Ojczastego i co. I już wieczór, tak akurat na jeden odcinek serialu.

Skończyłam oglądać czwarty sezon Chirurgów i okazało się, że ta 5, co ją widziałam na grzbiecie pudełka z dvd, nie oznaczała piątego sezonu, tylko 5 płyt w tym boxie z sezonem czwartym 😂

Wobec tego zwróciłam się do córki z uprzejmą prośbą wyszukania mi gdzieś tego piątego sezonu i teraz oglądam go w takiej formie: napisy są czeskie oraz nałożony lektor rosyjski, który zagłusza angielskie audio 🤣 Stanowczo jednak wolałam polskie napisy i nawet zaczęłam szukać dvd do kupna, ale cena 140 zł mnie skutecznie odstraszyła.

Dziś natomiast Ojczasty przyszurał do mnie, gdy oglądałam te Cudowne lata pod psem i rzucił mi gazety.

- Nie mogę już czytać drobnego druku. Ślepawy jestem.

Spełnia się to, czego się najbardziej obawiałam.


20 komentarzy:

  1. Fascynuje mnie (i zdumiewa) to Twoje zamiłowanie do czeszczyzny. Jest nader oryginalne, trzeba przyznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Szkoda, że się Węgrami nie zainteresowałam! To by dopiero było oryginalne, zwłaszcza że węgierski jest powszechnie uznawany za najtrudniejszy język 🤣

      Usuń
  2. A nie myślałaś o czytniku dla ojca? Może to by było jakieś rozwiązanie, jeśli nadal ma chęć na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż książki przestał czytać niedługo po przyjeździe do nas. Mówił, że go to już nie interesuje, chce tylko wiedzieć, co się dzieje na świecie. Dlatego ciągle czytał prasę.

      Usuń
  3. Kilka książek M Viewegha przetłumaczono na angielski m. in. Báječná léta pod psa - angielski tytuł = Bliss Was It In Bohemia. W bibliotece w centrum Melbourne znalazłem zbiór jego opowiadań - do przeczytania na miejscu - może się wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż poszukałam, co znaczy słowo 'bliss' - happiness, beatitude, felicity, comfort, well-being 😁

      Usuń
  4. U mnie w bibliotekach jest go pełno, też po angielsku (ta książka, o której Lech pisze) i niemiecku (Der Fall untreue Kkara), wezmę tego psa na rozeznanie. Swoją drogą przedziwne nazwisko, nie czeskie, ale i niemieckie nie.

    A Tata może na czytniku, ale gazety, dużą czcionką. Moja mama w ostatnich latach życia wspomagaka się lupą
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie wiem, jak się w końcu to nazwisko wymawia 😂
      A skąd ja mu wezmę te gazety na czytniku, oto jest pytanie. O lupę też czasami wołał, jako wspomożenie okularów.
      Nie wydało mi się, żeby był jakoś okrutnie zdołowany. Muszę go jeszcze przed środą zapytać, czy nie kupować tych pism już.

      Usuń
    2. U nas na Wiki piszą [ˈviːvɛk], może to coś a la pseudo, a to zwykły Vivek?
      Agata

      Usuń
    3. To prawdziwe nazwisko. Zmotywowana przez Ciebie zajrzałam na Wiki na czeską wersję i dowiedziałam się przeczytawszy o rodzicach, że to książka autobiograficzna. Nawet w sumie okulary się zgadzają 🤣

      Usuń
  5. Uprasza się o wydobycie mnie ze spamu, bo mi tam niewygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie przez to, że spore tam towarzystwo 😂 Trzy tysiące czterysta sztuk 😁

      Usuń
  6. To ci dopiero oglądanie, takiego konglomeratu języków na filmie jeszcze nie spotkałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jest jeszcze gorzej, bo kolejny odcinek jest tylko z napisami angielskimi... to ja już wolę te czesko-ruskie 😁

      Usuń
    2. mogę podzielić się linkiem ze wszystkimi sezonami i z polskim lektorem, ale nie wiem czy to nie będzie za nudne ;) mMa

      Usuń
    3. Oglądania online unikam, żeby nie siedzieć na laptopie okrągłą dobę 😁 Ale oczywiście na bezrybiu i rak ryba, więc poproszę!

      Usuń
  7. Tego serialu nigdy nie ogladalam, pisarza tez nie znam, ale znalazlam ebook Bringing Up Girls in Bohemia, to moze kiedys przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisał niżej Jack - oryginalny tytuł to Grey's Anatomy, mogłaś widzieć.

      Usuń
  8. Już poprzednio wspomniałaś o serialu "Chirurdzy" i byłem przekonany, że to rodzimy serial polski-ale z tego, co napisałaś, wynika, że nie. Jak się okazało, jego oryginalny tytuł to "Grey's Anatomy", o którym oczywiście bardzo dużo słyszałem, a szczególnie sporo swego czasu pisano o jego czołowej aktorce, Sandra Oh, jako że pochodzi z Kanady. Jednakże oglądałem dawno temu jeden odcinek tego serialu... i niestety, ale nie pozostawił na mnie żadnego wrażenia. Zresztą nie posiadam i tak TV i właściwie seriali nie oglądam-chyba że te starsze, wydane na DVD.

    Ponad rok temu za grosze kupiłem na DVD 3 pierwsze sezony serialu "Breaking Bad", bo moja znajoma, po obejrzeniu pierwszego sezonu, poleciła mi go. Muszę przyznać, że się momentalnie wciągnąłem--fabuła, gra aktorska były pierwszorzędne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogło być tak, że obejrzałeś jakikolwiek odcinek i nie znając losów bohaterów uznałeś go za nudny czy coś w tym stylu. Zresztą faktem jest, że czasem te odcinki są tak wydumane, że głowa boli 😁 No i oczywiście wszyscy śpią ze wszystkimi!

      Usuń