sobota, 4 maja 2024

Mira Jaworczakowa - Coś ci powiem, Stokrotko...

Zaczęłam czytać kryminał czeski taki gruby i idzie mi jak krew z nosa, normalnie nie wiem, czy przed wyjazdem go zmęczę 😁 Więc wczoraj, gdym się wybierała ze Śmieciarki odebrać parę Czterech Kątów dla przejrzenia w wolnej chwili, zabrałam do autobusu tę Jaworczakową. Żeby tu przestoju nie było na blogu 😎 Nawiasem mówiąc mam już "załadowane" książeczki dla dzieci na Pragę.

Coś ci powiem, Stokrotko... to opowieść o nieśmiałej dziewczynce, która właśnie ma iść do pierwszej klasy i bardzo się tego boi. Ale dostaje od cioci malutkiego Misiaczka i ten będzie jej dodawał odwagi we wszystkim, a także prostował błędne postępki, mówiąc to tytułowe zdanie. Nie jest łatwo zawierać nowe przyjaźnie, ale we dwójkę można sobie ze wszystkim poradzić.

Nie wiem, czy to była szkolna lektura i znowu nie wiem, z kiedy to wydanie, bo... tak, wyrwana kartka tytułowa. I nawet ślady po zszywaczu, książka była widać obłożona w folię.

A Cztery Kąty z lat 2022-2023 nuuuudne. Znaczy dopiero dwa przejrzałam, ale wnętrza jak z żurnala, a nie jak u ludzi 😁 Chodzę teraz rano i wieczorem odkręcać kury u sąsiadki, która wyjechała w świat i tak sobie myślę, że niby fakt, zagracone okrutnie, ale to mieszkanie żyje, widać, że tu mieszkają kobiety, że kolekcjonują tamto czy śmamto, że co prawda nigdy by nie trafiło do czasopism, ale ma coś w sobie.

Początek:


Koniec:

Wyd. Nasza Księgarnia i 120 stron

Przeczytałam 3 maja 2024 roku

 

Wzywałam wczoraj pomocy, bo z okazji majówki chciałam urządzić inaugurację tego nieszczęsnego frajera i nie dość, że byłam w wielkim strachu, to jeszcze po rozpakowaniu zanabytej w Lidlu karkówki w marynacie okazało się, że to nie kawałek mięsa (com go planowała upiec), ale cztery kotleciory. Które mi się przecież nie mieściły na tej tam kratce. No, ale przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że przecież nic się nie stanie, gdy zrobię dwa, a drugie dwa poczekają na dzisiaj. Emocje jednak były ogromne, całe szczęście, że poprzedniego dnia wydrukowałam na Fabryce* instrukcję, bo bym za diabła nie wiedziała, co z tym. Emocje wiązały się również z zaleceniem z tejże instrukcji, że frajer nie ma stać w trakcie użytkowania pod wiszącymi szafkami. A niby kurna gdzie, na klatce schodowej?!


Wszystko jednak dobrze się skończyło, dziś nastąpiła powtórka - z drugim strachem, czy jak włączę jednocześnie dwie maszyny (bo i ryżowar), to nie wywali korków. Nie żeby tu były jakieś problemy, ale pamiętałam z Dżendżejowa, że jak się tam włączało mikrofalę, to trzeba było wcześniej wyłączyć termę, a czajnik elektryczny w ogóle odpadał - i jakoś mi się to zakodowało 🤣


* byłam sama w robocie i rządziłam 😂

 

A teraz obiecany trzeci ruski film. 

Na FB wyświetlił mi się fragment radzieckiego filmu, który mnie bardzo rozbawił, więc dopytałam, co to za jeden i dowiedziałam się, że to Operacja Y (polski tytuł Przygody Szurika).

Film składa się z trzech nowel połączonych osobą głównego bohatera Szurika. Druga nowela (zaczyna się w 30-tej minucie) opowiada o sesji na uczelni. Szurik dorabiał sobie na budowie i teraz nie ma porządnych notatek z wykładów, pożyczył co prawda z biblioteki jakieś grube tomiszcze, ale do kitu ono jest. 

I teraz przechodzimy do 33 minuty czyli tego fragmentu, który mnie tak zachęcił. W tramwaju zauważa dwie studentki, które pilnie czytają te matematyczne wygibasy w zeszycie jednej z nich. Wysiada razem z dziewczyną od zeszytu, która myśli, że jest z koleżanką, idą razem cały czas ucząc się z notatek, dochodzą do niej do domu, tam dalej czytają, jedzą, nawet rozbierają się, bo jest gorąco - ale żadne nie widzi drugiej osoby, tylko ten zeszyt 😂 Oboje zdają, ale jest ciągle dalszy tej znajomości 😁 Polecam, ma nawet polskie napisy, jak by co.


20 komentarzy:

  1. Lekturą na pewno nie była, nie znam w ogóle...
    Kawał mięcha , ale za karkówką nie przepadam.
    Z tymi korkami to faktycznie strach, gdy pierze u mnie pralka, to nie suszę włosów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie się nie zdarzyło,żeby korki wysiadły z nadmiaru poboru prądu, ale jakiś strach pozostał 🤣

      Usuń
  2. Kto wymyślił to wyrywanie kart tytułowych? Przecież wiadomo, że książka jest wycofana z biblioteki. Niech jeszcze wyrywają kartki że środka i ostatnią, bo przecież tam też są pieczątki biblioteczne

    OdpowiedzUsuń
  3. BBM: A musisz koniecznie czytać te czeskie nudy? Nie szkoda na to Twojego czasu?…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - muszę? Ciągle z nadzieją, że jakoś się rozpędzi. NO i na okładce jak byk, że to ceniony autor i takie tam 🤣

      Usuń
  4. Ksiazki nie komentuje szanujac upodobania innych, jedynie dodam ze rozkoszuje sie zupelnie innym gatunkiem.
    Mam okropne trudnosci wyszukac w bibliotece odpowiednie do mego gustu jako ze juz wszystkie interesujace mnie czytalam.
    Lubie karkowke, w dodatku nadaje sie do kilku potraw wiec bardzo pozyteczna. Ladnie Ci wyszla z frajera.
    Wczoraj corka przyslala mi zdjecie sniadaniowej fritatta- wygladala tak smacznie, kolorowo i zachecajaco ze patrzylam nan z zazdroscia. Latwa do zrobienia choc zajmuje troche czasu. Nie oplaca sie robic dla jednej osoby wiec z zaloscia porzucilam zamiar zmalpowania. Z jednej strony mam dobrze majac obowiazek zywienia tylko siebie ale prowadzi to do absolutnego rozleniwienia kuchennego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa, jak tam będzie w bibliotece na Florydzie 😁 Czy znajdziesz masę nowych książek, czy też większość będzie tych samych. Oczywiście życzę Ci pierwszej opcji 😉

      Frittatę zrobisz dla siebie z dwóch jajek i mniejszej ilości dodatków, żaden problem. Ja teraz często robię ją na śniadanie dla Ojczastego, gdy zostanie z obiadu poprzedniego dnia jakiś ziemniak (a właściwie staram się ugotować jeden lub dwa więcej specjalnie w tym celu). Dodaję cebulę i co tam znajdę aktualnie w lodówce.
      Masz jednak rację z tym "nieopłacaniem się" gotowania dla jednej osoby. Wiele osób tak uważa i postępuje. No bo nie wszystko da się odgrzać na drugi dzień.

      Usuń
  5. Na Oto jest Kasia Jaworczakowej jest teraz wielki hejt, ze rodzinka patusów (rodzice Kasi) i niepedagogiczna. Kompletnie tego nie wyłapałam ani w dzieciństwie, ani czytaĵac ją dzieciom (dalej jest lekturą, nieobowiązkową)

    Tym nietrzymaniem air fryera pod szafkami kuchennymi zupełnie się nie przejmuję. Dbam jedynie, by frajer nie stał zbyt blisko ściany, żeby tam z tyłu było trochę wolnego miejsca. Mam nadzieję, że mięsko wyszło smaczne. U nas najnowszy hicior to sernik baskijski, mniam.

    Wyrywanie kartek przedziwne, tak jakby nie chcieli, żeby książką zyskała nowe życie. Chociaż mi też się kiedyś zdarzyła podobna sytuacja. Kiedy zwróciłam książkę bibliotekarka orzekła, że jest już w tak złym stanie, że ją wycofają. Zaproponowalam, że chętnie przygarnę - nie, bo niby MUSI być komisyjnie zniszczona. Też mnie to zdziwiło, bo chyba lepiej, żeby dalej kogoś cieszyła...
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patusów??? No no. Żeby tak od razu 😂

      Postawiłam go podczas smażenia właśnie na brzegu, żeby ten odstęp od ściany był. Ale co się nabałam, że z niego będzie jakiś gejzer gorącego powietrza się wydobywał... 🤣🤣🤣
      Oczywiście doszłam do wniosku, że miałaś rację z tą większą maszyną. Na FB widzę, że używają takich z dwiema szufladami - i to jest faktycznie wygodne, można od razu jakieś warzywka sieknąć. Zdrowiej i ekonomiczniej. No ale cóż. Ja przecież w ogóle nie planowałam tego zakupu, nie rozglądałam sie, jaki lepszy etc. Zobaczyłam w Lidlu pudło, obejrzałam zdjęcia i dawaj! 😂

      Usuń
    2. Ja dlugo się wahałam, czy nie kupić dwuszufladkowego, w końcu wzięłam zwykły. Często i tak piekę 2-3 rzeczy naraz.

      A znasz książki Ewy Ostrowskiej? (Na blogu nie znalazłam) Ja przypadkowo na nią trafiłam i teraz poluję w bibliotekach, nawet chyba na Allegro coś kupię.
      Agata

      Usuń
    3. Córka ma coś tam, ja nie czytałam. Z gangsterami w tytule i jakieś Sidła strachu.

      Usuń
  6. Odpadłem zanim Szurik dał radę wejść do autobusu.

    Coś ci powiem, Stokrotko (1962). Szczęśliwie nikt mi nigdy nie kazał tego czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy inne poczucie humoru 😁 Mnie ten wątek bardzo rozbawił.

      Kazał, kazał. Mnie też nie kazał 😂 Mam wolność wyboru lektur!

      Usuń
    2. Przeczytałem chyba wszystkie nakazane w szkole lektury.

      Usuń
  7. Jestem nieco opóźniony w czytaniu, ten komentarz odnosi się so poprzedniego wpisu, konkretnie film - Żeniatyj chołostiak. Oglądałem wczoraj i wyznam, że nieco rozczuliłem się... nad swoimi wspomnieniami.
    Pierwsza scena - pociąg, wagon restauracyjny, samotna klientka nad szklanką wody i grupa kelnerów zajęta rozmową. Wchodzi Sierioża i poufnie mówi kelnerowi - ta, tam, to ważna osoba.
    Jak ważna? - pyta kelner i ręką wyznacza poziomy poprzeczki.
    Sierioża popycha mu rękę mocno do góry i cały zespół energicznie zabiera się do roboty.
    Po posiłku, kelner dyskretnie pyta Sieriożę - ale tak konkretnie, to kto to jest?
    Ktoś z klasy robotniczej, bardzo ważna osoba!
    Jak w piosence - ja drugoj takoj strany nie znaju gdie tak wolno dyszyt czełowiek?
    Zadziwiające, że film nakręcono w 1982 roku, nie myślałem, że wtedy jeszcze ktoś promował takie idee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładniej "zwykły sowiecki człowiek". Sierioża zabrał się za wychowywanie personelu wagonu restauracyjnego 😂
      Zauważ, że cała Rosja jest w tym fragmencie. Komunizm nie zmienił ruskiego człowieka (może tylko w tym, że ów zaczął uważać, że należy mu się wszystko niezależnie od zasług, bo przecież wszyscy mają jednakowe żołądki). Natomiast mentalność pozostała ta sama - strach przed naczalstwem. Tam jest zresztą więcej krytyki społeczeństwa...

      Usuń
  8. Mam w kuchni elektryczny piekarnik, elektryczny czajnik, parowar, pralkę, zmywarkę, Thermomix, opiekacz, mikrofalówkę... Podczas remontu kuchni elektryk podzielił mi kuchnię na dwa oddzielne obwody i skończyło się wywalanie korków. Frajera też zamierzamy nabyć...

    OdpowiedzUsuń