poniedziałek, 12 marca 2012
Leonardo Sciascia - Una storia semplice
W przeddzień święta św. Józefa, kiedy to na ulicach miast pali się stosy starych mebli (pamiętam tę scenę z Amarcordu), policja dostaje telefon od byłego dyplomaty, który niespodziewanie wrócił do rodzinnego miasteczka, iż ten znalazł w swoim podmiejskim domu pewną rzecz. Komisarz, który właśnie zbierał sie do wyjścia, poleca odłożyć wyjazd do następnego dnia. Następnego dnia policja znajduje oczywiście już tylko zwłoki ex-dyplomaty, upozowane na akt samobójczy. Wydaje się, że będzie to prosta sprawa. Tylko ambitnemu brygadierowi nie wszystko się zgadza w zastanej rzeczywistości.
Pożyczona z Włoskiego Instytutu.
Przeczytałam 11 marca 2012.
W ramach Sputnika obejrzałam dwie wersje Konika-Garbuska, jedną z 1947 roku, a drugą (w tej samej reżyserii) z 1975. Wikipedia rosyjska podaje, że gdy po latach postanowiono wznowić wyświetlanie filmu, okazało się, że taśma jest w kiepskim stanie i tak reżyser zrobił film na nowo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz