poniedziałek, 10 czerwca 2013
Jarosław Iwaszkiewicz - Podróże do Polski
To była piękna lektura. Odeszła w (nie)pamięć, bo już cztery dni minęły od jej zakończenia, bo już dwie inne ksiażki w międzyczasie połknęłam, ale jednak... siedzi gdzieś we mnie głęboko i kto wie, może kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Oto moja półka z PIW-owską serią Podróże. Seria wygląda na dosyć sfatygowaną, tymczasem żadnej z tych książek dotychczas nie przeczytałam w całości - tak tylko podczytywałam ten czy tamten rozdział. Podróże do Polski są pierwsze :) Podróże do Włoch, również Iwaszkiewiczowskie, też tylko częściowo zostały skonsumowane, aczkolwiek obszarpane są w stopniu wskazującym na (z)użycie... W każdym razie lubiłam książki z tej serii pooglądać, pomacać, obrazki zobaczyć, w indeksie czegoś poszukać. A te ...dzieści lat temu to w ogóle wydawało mi się, że ja tam wszędzie będę, wszak życie (i ORBIS) stały otworem. Weźmy jednak pod uwagę, że otwór ten nie był zbyt szeroki za komuny... Dziś otwór się poszerzył, ale jestem już za stara na tanie podróżowanie, a na luksusowe mnie dalej nie stać i pozostają mi tylko podróże cudze. Może to i lepiej, bo ciekawsze rzeczy dostrzegają i bardziej interesujących ludzi spotykają :)
Serię zaczął kompletować mój Ojczasty, który zawsze wyznawał zasadę jak się nie ma miedzi, to się na d... siedzi oraz w telewizji wszystko lepiej zobaczę. Uzupełniał luki lekturami. Ja dokupiłam chyba tylko Gregoroviusa.
Charakterystyczną cechą serii jest wyklejka z mapką omawianych miejsc.
Wyjaśnienie tytułu:
Motto:
Iwaszkiewiczowskie wrażenia z polskich podróży bardzo przypadły mi do gustu. Jeszcze miałam świeżo w pamięci te sycylijskie, podobne w klimacie, bo przesycone wspomnieniami o ludziach, którzy odeszli i miejscach, które dziś już nie są takie same jak wtedy. Wtedy, kiedy odwiedzał je autor: jeszcze przez wojną, ba, jeszcze przed I wojną i w międzywojniu i w latach 50-tych czy 60-tych, a skończywszy na 70-tych. Ludzie, których nazwiska mówią nam bardzo wiele albo tylko trochę albo całkiem nic, ale którzy odegrali jakąś rolę w życiu Poety, a ten potrafi dać świadectwo w sposób, który powoduje, że zamyślamy się także nad tymi kompletnie nam nieznanymi postaciami. Bo miejsca i ludzie zlewają się w jedno w tej opowieści o minionych czasach, a osobnym "dopływem" są wzmianki o twórczości własnej. Po wielekroć miałam chęć oderwać się od książki i szperać po półkach za innymi, za tymi opowiadaniami, które czerpały inspirację z polskich pejzaży.
Początek:
i koniec z opisem snu miewanego przez autora:
Wyd. PIW Warszawa 1977, wyd.I, 241 stron
Seria: Podróże Pawła Hertza
Z własnej półki (z rodzinnego domu, cena okładkowa 60 zł)
Przeczytałam 7 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Byłem pod wrażeniem Iwaszkiewicza po "Pannach z Wilka" a potem długo, długo nic - teraz wziąłem się za "Czerwone tarcze" ale jak na razie bez szału. Zawsze zastanawiałem się czemu, zawdzięczał swoją renomę - a tu proszę, wreszcie znalazłem odpowiedź :-).
OdpowiedzUsuńGdy On sam pisze o swoich opowiadaniach, to ma się wielką chęć je łyknąć :)
UsuńUsiłowałem je "łyknąć" ("Prozy duże i małe") ale niektóre okazały się mało strawne. :-).
UsuńA ja polecam gorąco Dzienniki. Czytam je zawsze jak mi smutno i źle;) co w nich takiego ujmującego? Nie wiem. Może tak bardzo nęci mnie tamten świat. Niespieszny, gdzie ludzie mieli czas na rozmowę(oko w oko;), czytanie, gdzie chyba więcej było sensu.
OdpowiedzUsuńNarzekanie na "dzisiejsze pospieszne czasy" jest chyba wpisane w każdy życiorys. Iwaszkiewicz pisząc Podróże w latach 70-tych też żałował dawnych czasów. W istocie chodzi chyba najbardziej o naszą młodość :)
UsuńDzienniki tak spiesznie przekartkowałam, zanim je ofiarowałam Ojczastemu. Zabiorę je kiedyś z powrotem (oby jak najdłużej nie)...
Cóż biedny Iwaszkiewicz powiedziałby dzisiaj?;)i patrz...Ty też kartkowałaś spiesznie:)
Usuń:)
Usuńłykasz te książki w try miga. Mam Iwaszkiewicza w dziełach, które pokazywałam i też mnie nęci.
OdpowiedzUsuńMuszę zacząć jakoś składniej czytać.)
Myślę ze zgrozą o sierpniu (kiedy ten nieszczęsny remont łazienki będzie miał miejsce, przesunięty, bo w tym właśnie miesiącu koleżanka zaoferowała mi swoje mieszkanie, wyjeżdżając na urlop), więc myślę ze zgrozą, jak to z lekturami będzie. Ponieważ mam zamiar wszystkie regały okleić folią, żeby się książki nie zakurzyły - muszę wcześniej obmyśleć i wywieźć lektury na ten czas. Chyba się skupię na przypominajkach, kuszą mnie na przykład Noce i dnie, Pan Tadeusz...
UsuńWiem coś o tym bo u mnie też rozgrzebane tyle, że przedpokoje. Do Nocy i dni warto wrócić, a i Pana Tadeusza warto sobie odkurzyć by po obcować z piękną polszczyzną.)
UsuńOj, to współ-czuję.
UsuńPiękna seria, pozostało mi z niej jedynie dwutomowe wydanie "Wędrówek po Włoszech" Gregoroviusa.
OdpowiedzUsuńDo Iwaszkiewicza mam sentyment, pisałam prace mgr z zbiorku opowiadań "Sny - Ogrody - Sérénité".
Dawne czasy...:)
Pamiętam ten tomik, nie żebym go czytała, ale jest w domu rodzinnym :)
UsuńAleż masz wspaniała serię!Kiedyś, dawno i nieprawda, bo mało pamiętam, czytałam Muratowa. Planuję do niego wrócić.
OdpowiedzUsuńJa Muratowa tylko kawałki. Chciałabym przeczytać całą serię, może kiedyś się uda.
UsuńPiękna seria. Miło tez wybrać się w taką podróż sentymentalną... Bo ja też tęsknię za życiem nieśpiesznym. Tylko czy ono nie jest złudzeniem?
OdpowiedzUsuńDla mnie życie niespieszne kojarzy się z dawnym dworkiem, długimi popołudniami i wieczorami BEZ TELEWIZORA, stawianiem pasjansa na stole pokrytym kobiercem, w kręgu naftowej lampy...
UsuńJakze sie ciesze, ze ksiazka tak ci sie podobala, bo mam ja w planach:)
OdpowiedzUsuńPanny z Wilka tez bardzo lubie, podczytywalam kiedys "Dzienniki", ale ogolnie moja znajomosc Iwaszkiewicza jest mierna. Do nadrobienia!
Swoją znajomość też tak określę :)
Usuń