niedziela, 30 czerwca 2013
Joanne K.Rowling - Harry Potter i więzień Azkabanu
To okropne, w jakim jestem dołku. Już nawet czytać nie daję rady. Ledwo ledwo skończyłam ten trzeci tom HP. Nudził mnie jak nie wiem co. Wiem, że to nie jest wina książki, tylko mojego nastawienia. Chyba chwilowo odpuszczę następne tomy i spróbuję zagłębić się w coś, co od dawna znam i lubię - czyli Wodehouse'a. Może utrzyma moją uwagę. Bo na razie jest tragicznie: biorę, czytam dwie strony i usypiam. Weekendy zawsze były takie owocne, trzy-cztery książki nieraz przeczytałam, a teraz... szkoda gadać. Wygląda na to, że ten blog zejdzie na psy.
Początek:
i koniec:
Wyd. MEDIA RODZINA Poznań 2001, 458 stron
Tytuł oryginalny: Harry Potter and the Prisoner of Azkaban
Tłumaczył: Andrzej Polkowski
Z własnej półki
Przeczytałam 29 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Idziesz jak burza. Jestem pełna podziwu.)
OdpowiedzUsuńWeź pod uwagę zmęczenie materii a i te okropne zmiany pogody, które doprowadzają człowieka do totalnej niechęci do robienia czegokolwiek. Przynajmniej ja tak mam. I to mnie wkurza, że wstyd się przyznawać w domu, ale wciąż się kiepsko czuję przy tej ciągłej zmianie frontów pogodowych.
UsuńWeź na tapetę coś zupełnie innego niż do tej pory. Polecam irlandzkie klimaty. I pisz cokolwiek bo czytamy.)
Nie przeczytałam ani jednego Harrego Pottera więc podziwiam. Weź coś lekkiego w ogóle i w szczególe (ja zawsze odmulam się przy romansach). Wena przyjdzie, jak umysł odpocznie.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam tylko dwa tomy HP i już drugi mnie dość nudził. Po resztę nie sięgnęłam. Woodehouse rzeczywiście niezły na odreagowanie kryzysu czytelniczego. Mogę też polecić "Czytelniczkę znakomitą" Bennetta :)
OdpowiedzUsuńSłuchaj dzieweczko (ja wiem ,że "ona nie słucha" , ale ty posłuchaj), musisz wypocząć. Ja wiem, że pewnie każdy daje ci jakieś mądre rady i to jest wkurzające, bo jeśli masz klasyczną depresję(co Boże uchowaj) to wybacz, że w ogóle głos zabieram.Myśląc o wypoczynku mam na myśli swego rodzaju rewolucję, zmianę, Wiem, że bez książek żyć nie możesz, ale czytając nawet w tramwaju nie dajesz sobie oddechu na samą siebie.Przepraszam za tę próbę diagnozy i za, być może, przekroczenie jakiejś granicy - to naprawdę z troski. No, dobra, i z egoizmu też, bo jesteś tu potrzebna. Pisałam kiedyś, że zaglądam na ten blog ciągle, bardzo go sobie cenię i baaardzo lubię. Bardzo lubiłam już twoje krótkie, zabawne komentarze, czasem jednozdaniowe.Wybacz ten osobisty wpis i rób co chcesz,ale odzywaj się choć zdawkowo - "nic nie przeczytałam", "przeczytałam coś i guzik was obchodzi co", no wiesz, po prostu.
OdpowiedzUsuńŚciskam cię mocno, życzę wszystkiego co najlepsze i wysyłam życzliwe myśli. Magda.
No i ja się przyłączę do Magdy. I też od razu przepraszam za poufałość i egoizm. Jesteś tu bardzo potrzebna. Ja nie wątpię, że w ogóle jesteś niezbędna. Bo skoro tu wykonujesz tak dobrą robotę, to wyobrażam sobie, że "w realu" musi być jeszcze lepiej. Nie wyobrażam sobie natomiast,że mogłoby nie być Twojego bloga!!! Serdeczności:)))
OdpowiedzUsuńJesteście kochane! Wszystkie co do jednej!
OdpowiedzUsuńOd razu się lepiej poczułam :)
Nie ma to jak wsparcie...
Absolutnie nie chcę zarzucać bloga, ja tylko ostrzegłam, że może być rzadko i mało :)
Z tym czytaniem jest na razie tak źle, że nawet w tramwaju nie sięgam już po książkę, tylko gapię się za okno. Jednak mam nadzieję, że zła passa minie, nawet jeśli jest najgorsza ze wszystkich dotychczasowych. I jeśli dotyczy wszystkich dziedzin życia, a nie tylko czytania. Jedyne, na co się JESZCZE zdobywam, to pójście do pracy... no bo muszę - ale cała reszta leży i kwiczy.
Gdybyż to chodziło tylko o ten nieszczęsny remont łazienki, mogłabym mieć nadzieję, że za dwa miesiące będzie po wszystkim (prace zostały przesunięte na sierpień). Ale podejrzewam, że to ta pieruńska menopauza jednak i że rzecz może się przeciągnąć na lata... a hormonów nie chcę...
Wszyscy mi mówią, że ruch, jedynie ruch pomaga. Ale kto by mi kazał wyjść z domu i się ruszać :)
Bede czekac na rzadko i malo, bo jest na co czekac.
OdpowiedzUsuńZagladam tu zawsze, podziwiam, czytam z wypiekami na twarzy, ale przewaznie milcze, bo o niektorych ksiazkach slysze po raz pierwszy, inne wciaz dopiero w planach. Ale podziwiam i zachwycam sie. To miejsce jest wyjatkowe.
Masz prawo tak sie czuc, ciezko jest przetrwac ten hormonalno-humoralny okres, a bez hormonow jeszcze trudniej. Moze cos ziolowego? Spacery to zawsze dobra rzecz.
Pozdrawiam serdecznie.
A HP nigdy nie czytalam :D