czwartek, 25 lipca 2013

Henning Mankell - Chińczyk

Dla odmiany złożyłam swe zwłoki na kanapie, którą od pewnego czasu okupuje córka i wtedy spojrzenie me padło na półkę z Mankellem i innymi kryminałami nowszych czasów. A tam nieczytany Chińczyk! No to bierzmy się za niego!


Uch. Okazało się, że po pierwsze to nie Wallander, a po drugie - mało kryminalny kryminał. W gruncie rzeczy to bardziej rozbudowana powieść obyczajowo-społeczna z wątkiem kryminalnym.

Powiedzmy, że brak Wallandera jeszcze bym wybaczyła, no bo dlaczego się ograniczać tylko do tego, co już znamy. Niechby sobie była nawet ta nudna sędzia Birgitta Roslin. Ale jej lewicowa przeszłość z Czerwoną Książeczką Mao jakoś mnie nie ruszyła - cóż, inne mieliśmy wówczas problemy :) Opowieść o odysei trzech braci-Chińczyków sprzed ponad stu lat też zostawiła mnie obojętną... no i mamy jeszcze wątek afrykański. Wiadomo nie od dziś, że Mankell się tym interesuje bardzo mocno - ale ja już o wiele mniej - Marlow pewnie ma inne odczucia :)
Ujmijmy to tak: przeczytać przeczytałam, nie miałam takiego odruchu, żeby cisnąć książką o ścianę w trakcie lektury, ale czy kiedykolwiek do niej wrócę? Wątpliwe. Choć teraz już wiem, czego się po Chińczyku NIE spodziewać (historii rzetelnego śledztwa i wyścigu z przestępcą), więc może kiedyś z innym nastawieniem...

Początek:
i koniec:


Wyd. WAB (Mroczna Seria) Warszawa 2009, wyd.I, 601 stron
Tytuł oryginalny: Kinesen
Tłumaczyła: Ewa Wojciechowska
Z własnej półki (jakiś prezent podchoinkowy)
Przeczytałam 21 lipca 2013

13 komentarzy:

  1. Koniec mi się podoba, taki nostalgiczny. Coraz bardziej podoba mi się styl Twoich postów.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, takie sobie bymblanie Ci się podoba :) będę bymblać do końca miesiąca czyli już niedługo, a co potem: who knows? nie wiem, jak będzie z moim dostępem do internetu na gościnnych występach.

      Usuń
    2. Właśnie może dlatego mi się podoba, że jest takie na luzie, a mnie tego luzu brak.)

      Usuń
    3. Luz wymuszony... niechęcią do wyartykułowania czegokolwiek... Boże, jak mi się nic nie chce! Ale trzeba żyć dalej, kurka wodna.

      Usuń
    4. Jak ja to znam, że nic się nie chce.
      Bardzo dobrze znam. Liczę na to, że jak mi się skończy menopauza bo ja to ją chyba będę mieć 13 lat to wreszcie będzie mi się znów chcieć więcej niz do tej pory.

      Usuń
    5. Też na to liczę - ale zakładam, że to potrwa 2-3 lata, weź nie strasz!

      Usuń
  2. A mnie się "Chińczyk" podobał. Ciut może za długi. Mam już zaliczonego całego Mankella, jeśli chodzi o kryminały, i dobrze, bo co za dużo to nie zdrowo.
    A "Chińczyk" został sfilmowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania w sprawie "Chińczyka" są podzielone :) ja będę chciała jeszcze wrócić do Wallandera kiedyś.
      Natomiast żadnej ekranizacji nie widziałam. Ostatnio próbuję się zaopatrzyć, ale coś cienko idzie :)

      Usuń
  3. wiem,że mankell ma wielu gorących zwolenników ale ja niestety do nich nie należę,początki jego powieści,nie powiem,bywają ciekawe ale potem to już jest tak jakby pisarz szedł na skróty,tak jakby mankellowi zabrakło pomysłu na dobre zakończenie,jest banalnie i nijako,byle to jakoś zakończyć,co do wallandera,to może gdyby pisarz najpierw zobaczył kristera henrikssona,grającego tę postać a potem wziął się do pisania,to efekt byłby lepszy,jednym słowem,mankell mnie rozczarował

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, co mówisz. Niemniej jednak pociągają mnie te mroczne skandynawskie klimaty :)

      Usuń
  4. mnie też,ale mankell moim ulubieńcem na pewno nie zostanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Sięgnęłam, bo mi się Wallander kończył. Z trudem skończyłam.
    http://mcagnes.blogspot.com/2012/10/chinczyk-henning-mankell-kicha-oj-kicha.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam jedną książkę Henninga Mankella i przypadła mi do gustu ( ,,Mężczyzna, który się uśmiechał" ).
    Pozdrawiam serdecznie :>

    OdpowiedzUsuń