wtorek, 8 lipca 2014

Boris Reitschuster - Ruski ekstrem do kwadratu

Podtytuł: Co zostało z mojej miłości do Moskwy?
Jak bym mogła nie wziąć w Taniej Jatce takiej pozycji! Co prawda, jest to druga część, a pierwszej nie było, no ale niech tam. Każda dobra. Wzięłam, jak to mówią, z pocałowaniem ręki. I w tych pięknych okolicznościach przyrody dość upalnych sięgnęłam, oczekując rozszerzenia horyzontów...

Półka, na której stanęły ostatnio zakupione reportaże, już się niestety całkowicie wypełniła (a dopiero co było jej pół wolnej):
No i regał:

Tekst na ostatniej stronie okładki zapewniał, że świetna rozrywka murowana.

No, specjalnie mnie ten zbiór dziennikarskich tekstów (opublikowanych w różnych latach) nie ubogacił. Gdybym je czytała w codziennej gazecie czy tam tygodniku (nie wiem dokładnie, do czego Reitschuster pisze) to byłoby OK, jednak od wydania książkowego oczekuje się czegoś więcej. Owszem, było zabawnie, jak może nie być zabawnie, przecież my tutaj w Polsce czujemy się jak na Zachodzie i patrzymy na to, co się u ruskich dzieje, z przymrużeniem oka i z pewnym poczuciem wyższości.

Felieton o porąbanym wręcz systemie adresowym w Moskwie wcale mnie nie zaskoczył... wszak mamy to u siebie - niedawno przecież pisałam, jak to usiłowałam odebrać osobiście książki z allegro na jednym z nowohuckich osiedli, gdzie sąsiadowały ze sobą numery 17 i 85. W Moskwie występuje ten problem po prostu na większą skalę - ale cóż nie jest wielkie w mateczce Rosji :)

Co mnie odstraszyło jeszcze bardziej od wyprawy na Moskwę (choć i tak jej nie planuję, zbyt bojąca jestem) to wielokrotnie powtarzane narzekania na metro. Więc tak, samochodem się po Moskwie jeździć nie da, bo wielogodzinne korki (spryciarze posługują się policyjnymi migałkami albo wręcz walą pod prąd), za to metro jawiło mi się zawsze jako ostoja szybkiej komunikacji. U Doncowej metra ile bądź i jej bohaterki nawet są w stanie czytać w czasie podróży. A tu NIEEEEEEE. Metro jest be. Tłok w nim jest taki, że można połamać żebra, a żeby się z niego wydostać, stoi się z kolei w kilometrowych kolejkach do schodów ruchomych. Hm, dziwne. A żeby było jeszcze ciekawiej, nie chodzi o godziny szczytu... bo w Moskwie godziny szczytu są przez całą dobę :)

Reszta - w postsowieckiej normie. Jak to już wielokrotnie opisywano. Typowa produkcja na fali zainteresowania wschodnim sąsiadem.

Dla ciekawych odpowiedź na pytanie, czy da się uszczelnić rakietę beretem. Da się. Należy włożyć beret do dziury głęboko schodzonego przewodu doprowadzającego tlen do zbiornika. Potem nasikać na czapkę i z zamarzniętej uryny zrobić uszczelkę.
Beret wyprać i nosić jeszcze przez długie lata.

Początek:
i koniec:


Wyd. carta blanca Warszawa 2012, wyd.I, 237 stron
Seria: Bieguny
Z własnej półki (kupione w Taniej Jatce 26 maja 2014 roku za 12 zł)
Przeczytałam 6 lipca 2014 roku


Na froncie kuchennym na razie cisza, tylko w niedzielę do zwyczajnej smażonej panierowanej rybki, której wielbicielką jest Córunia, dodałam nowość na naszym stole:
Nazywa się to dumnie carpaccio z kalarepy :) a jest po prostu pokrojoną w cienkie plastry kalarepką, posypaną solą i pieprzem i polaną oliwą. Kalarepkę pamiętam z dzieciństwa podawaną na przekąskę, w cząstkach do chrupania, a nigdy nie pojawiała się na stole :) "Przepis", że tak to nazwę, zaczerpnęłam z jednego z tych czasopism wnętrzarskich, co to je nabyłam w zeszłym miesiącu w ilości hurtowej. Jak widzicie, naprawdę czytam je od deski do deski, łącznie z działem kuchennym.
Obiadek zrobił się w 20 minut i to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski KONIEC SWIETA/ KONIEC ŚWIATA (Конец света), reż. Boris Buniejew, 1962
Drugi filmem z udziałem Stanisława Lubszina.
Jest na YT w całości:

Do miejscowości Olionki przyjeżdża młody i przystojny ksiądz - ojciec Michaił. Odremontowawszy na pół rozwaloną cerkiew batiuszka zaczyna służbę. Jednakże wykształcony ksiądz nie budzi zaufania staruszek, a tym bardziej młodych mieszkanek wsi, zapatrujących się dość sceptycznie na wiarę. Któregoś dnia w Olionkach pojawia się staruszek Filip, "człowiek świętego życia". Cudotwórca działając powoli i rozważnie zaczyna przyciągać ludzi do swej sekty...

2/ film włoski BIANCA COME IL LATTE ROSSA COME IL SANGUE/ Biała jak mleko, czerwona jak krew, reż. Giacomo Campiotti, 2013
Na YT trailer:

Ekranizacja powieści, o której w poprzedniej notce.

3/ film czeski ŻART (Žert), reż. Jaromil Jireš, 1968
Na YT fragment:

Adaptacja powieści M. Kundery o tym samym tytule pokazuje losy bohaterów w latach 50. i 60. J. Jires, podobnie jak Kundera, jest sceptyczny w ocenie sprawiedliwości dziejowej: ofiary lat pięćdziesiątych miotają się w błędnym kole, na próżno poszukują wyjścia (nie pomaga zemsta, wybaczenie ani nieświadomość). Jedynym bohaterem filmu jest Ludvík Jahn. Zachowany został główny wątek powieści - Jahn pragnie zemścić się na swoim wrogu, uwodząc jego żonę. Oglądamy dramat człowieka niezdolnego do przeżywania teraźniejszości z powodu przeszłości. Reżyser przeplata płaszczyzny czasowe: przeszłość atakuje teraźniejszość. Ludvík widzi dawne sytuacje i ich uczestników na ulicy, we śnie, przeszłość dociera do niego również pod postacią echa. To najlepsze z dzieł Jiresa opiera się na grze aktorskiej Josefa Somra.

4/ film japoński PUNKT ZAPALNY (3-4 x jûgatsu), reż. Takeshi Kitano, 1990
Na YT trailer:

"Boiling Point" opowiada o pojedynku - nie tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu - między samotnikiem-pacyfistą (Masahiko Ono) i sadystycznym, ale eleganckim bandytą (Kitano).

5/ No i w związku z obejrzeniem w zeszłym tygodniu włoskiego spaghetti westernu DJANGO - zafunduję sobie powtórkę filmu Quentina Tarantino:


6 komentarzy:

  1. Cóż, facet mocno przesadza, tak zresztą jak prawie każdy Rosjanin. Byłam niedawno w Moskwie i specjalnie sobie jeździłam metrem, żeby pozwiedzać stacje. Coś fantastycznego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłaś w Moskwie??? Jesteś moim bohaterem!!!

      Nawiasem mówiąc, autor jest Niemcem :)

      Usuń
  2. Ja niedawno kupiłam "Matrioszka Rosja i Jastrząb" Jastrzębskiego, polskiego dziennikarza, nota bene mojego krajana jak się okazało, ale książka jak na razie czeka na swój czas.

    W niedzielę za to w namiotowej Taniej Jatce, typowej dla miejsc wypoczynkowych, wypatrzyłam "Afery i skandale", no i nie mogłam się opanować. Też czekają :)

    A carpaccio z kalarepki muszę koniecznie zrobić! U nas się jadało na zasadzie przekąski podczas np czytania lub gotowaną z marchwią. Takiej nie znałam :)

    saxony3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko cieniutko pokrój :)

      Tamtych pozycji (jeszcze) nie znam. I tak życia nie starczy...

      Usuń
  3. Czytałam pierwszą część tej książki i potwierdziła moją opinię, że wrażenia tzw. ludzi Zachodu na temat Rosji są przeważnie mało wyważone.;(
    Gdybyś miała ochotę na inny tom z tej serii (Poznam sympatycznego Boga), to z chęcią Ci go sprezentuję.
    Czy można się z Tobą skontaktować mailowo? Chciałabym zapytać o zdjęcie jednej z Twoich książek, które mi mignęły na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń