A co tam, pomyślałam, trzeba sobie zrobić przyjemność w te ciężkie dni, kiedy i malowanie pokoju i ciągłe jakieś latanie po lekarzach i w pracy trzymają do nocy... a jak przyjemność - czytelnicza - to oczywiście Daria Doncowa w oryginale (tylko taka się liczy), nieprawdaż?
Ósma część cyklu Wiola Tarakanowa w świecie przestępczych namiętności stoi sobie tutaj, na półce wśród innych miękkich ruskich kryminałów:
Wyżej też jest półka z kryminałami:
Nawiasem mówiąc, ściana obok zmieniła kolor i obecnie, na życzenie córki, wygląda tak:
Dodaję zdjęcie zrobione w dzień:
A' propos remontowania, biję się jeszcze z myślami, czy zlikwidować lampki nad regałem w obliczu powstałego nowego systemu oświetlenia. Otóż kiedyś była tam ściana, którą zlikwidowałam, ale wówczas okazało się, że sufity się nie schodzą i był taki paskudny uskok. Malarz zaproponował skonstruowanie w tym miejscu 'ruły na światło' :)
No i teraz stare lampki na regale biją się o złotą patelnię z nowymi. Z drugiej strony, dają więcej światła w razie potrzeby. Więc nie wiem, usuwać czy zostawiać :(
Ale wróćmy do Fileta ze Złotego Kogutka. Moja ulubienica Wiola opublikowała już cztery kryminały, ciągle jest prześladowana przez menedżera wydawnictwa MARKO, żeby uczestniczyć w rozmaitych bankietach, prezentacjach, targach, podpisywaniu książek i tego rodzaju tusowkach czyli ogólnie rzecz biorąc różnych imprezach. Zazwyczaj zresztą dowiaduje się o tym w ostatniej chwili i nie zawsze ma możliwość przebrać się w coś porządnego (jej zwykły strój to wszak dżinsy i T-shirt), toteż któregoś razu wpada po drodze do sklepu z ubraniami, dziwi się, że piękny zielony kostium (marynarka i spodnie) tak mało kosztuje no i ma niewygodne zapinanie z tyłu, ale przecież spieszy się, więc zakłada go w przymierzalni i pędzi na spotkanie. Tam jest wielce zdziwiona pytaniami dziennikarzy, czy jej strój to jakiś protest czy manifest. Oczywiście nietrudno się domyślić, że Wiłka kupiła ubranie robocze dla chirurgów :)
Co piszą na okładce?
No tak. Lekkomyślna Tarakanowa pędzi leci spotkać się na prośbę przyjaciółki Nastii z poznanym przez nią w internecie zalotnikiem, nie, nie w kawiarni - u niego w mieszkaniu. Toteż należy się tylko cieszyć, że gdy pojawili się tam również bandyci poszukujący tajemniczego CZEGOŚ, wzięli ją za prostytutkę i wypuścili wolno. No a potem to już poszło: Nastię porwano i Wiłka dostaje siedem dni na odnalezienie nie wiadomo czego nie wiadomo gdzie, by uratować Nastine życie. A kończy się... ha ha kompletnie fantastycznie :) Kto nie przeczyta, ten się nie dowie. Ogólnie mam wrażenie, że autorce coś zabrakło pomysłów i poszła po bandzie, nie bez przyczyny chyba była tak duża różnica czasu między wydaniem części siódmej (2003), a ósmej (2008).
Byłabym zapomniała o życiu rodzinnym. Ojciec Leninid opiera się o ledwie wiszącą szafkę kuchenną, zwala ją na siebie i doznaje wstrząsu mózgu. Rezultat: zostaje jasnowidzącym :) Na klatce schodowe tworzą się kolejki rozmaitych chorych, a przedsiębiorcza sąsiadka prowadzi zapisy i pobiera opłaty. Dodatkowo Wiłka w wirze śledztwa zakłada na głowę perukę "baletową", z solidnym klejem - i nie pozostaje potem nic innego, jak zgolić włosy. Mając łysą czaszkę zawiązuje sobie na niej chustkę, no i oczywiście biorą ją za jakąś przedstawicielkę świata islamu i rewidują tu i ówdzie :)
Początek:
i koniec:
Wyd. EKSMO Moskwa 2008, 348 stron
Tytuł oryginalny: Филе из Золотого Петушка
Z własnej półki (kupione na allegro 6 lipca 2011 roku
Przeczytałam 2 października 2014 roku
Niestety nie znam na tyle dobrze języka rosyjskiego, żeby czytać książki w oryginale. W czasach szkolnych (6-8 klasa szkoły podstawowej) uczyłam się tego języka, ale obecnie chyba już bym się nie skomunikowała z Rosjaninem.
OdpowiedzUsuńJa mam za sobą jeszcze cztery klasy liceum, jeśli chodzi o rosyjski, więc można powiedzieć, że miałam fory :) Ale i tak to była kwestia silnej woli - wytrzymać i doczytać do końca pierwszą książkę. Potem już było łatwiej. Co do rozmowy bezpośredniej z Rosjaninem - też nie wiem, jak by dziś było, bo to jednak znajomość języka bierna :(
Usuńpodoba mi się to ostatnie zdanie z kryminału,może to rzeczywiście tak jest?-anna
OdpowiedzUsuńTak, daje do myślenia... Gdyby tak było, oznaczałoby, że wszystko zależy od nas :)
UsuńTe Twoje regały :-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam rosyjskiego pozostaje czytać przekłady a jak sama wiesz to nie to samo. Choć uczyć się chciałam nie ukrywam a kryminały do tego najlepsze - ponoć.
Lepsze do nauki od książek dla dzieci, które wiele osób uważa za łatwiejsze i bardziej przyswajalne.
UsuńA po co będziesz usuwać te lampki - zawsze możesz korzystać z nich "w razie potrzeby" przecież, a bez potrzeby po prostu nie włączać i używać tylko tych drugich. Jeść nie wołają, szpetnie nie wyglądają, a jak znam życie, to po zlikwidowaniu okaże się, że właśnie by się przydały - zawsze tak jest.
OdpowiedzUsuńNa marginesie: 1. malarz miał dobry pomysł, 2. najbardziej ciekawi mnie to, co widać tylko trochę, czyli półka najwyższa, ucięta w trójkąt - ta nad serią "Kot, który...", bo chyba jakieś starsze książki tam stoją :)
Doncową w oryginale przeczytać bym przeczytała, ale jeden tom musiałabym z miesiąc literować. Lubię, kiedy o niej piszesz, bo widać, że masz frajdę z tej lektury :)
Lejesz miód na moje serce - bo trochę by mi było ich żal się pozbywać :)
UsuńAd 1. On sam stwierdził po wykonaniu dzieła, że nieskromnie uważa, że dobrze wyszło :)
Ad 2. Widzę, że będę musiała coś z tamtej półki przeczytać, żeby ją pokazać bliżej :)
Pierwszy tom Doncowej czytałam (właśnie literując, bo nie bardzo bukwy pamiętałam - dokładnie trzy tygodnie!
Ach, zazdroszczę tych regałów i ich zawartości, rzecz jasna... Mam też dwie ściany w podobnej kolorystyce - kawa z mlekiem bodajże się ta farba tak kulinarnie zwała. Po ostrym oranżu na ścianach i suficie (!), który zaserwował poprzedni właściciel, a wcześniej będący w charakterze wynajmującego, stwierdziłam, że albo beż, brązy i kremy, albo zwariuję :)
OdpowiedzUsuńJa tam też bym lampy zostawiła, choć nowe prezentują się bardzo elegancko .
Ja wciąż nad rozpoczętą Doncową, nad Braćmi Karamazow, nad biografią Tesli, no i oczywiście nad nowymi dokumentami, co to ich chyba w życiu nie ogarnę... Jeżdżę na razie autem, więc chyba się muszę przerzucić na audiobooki.
Saxony
Kawowy coś tam, istotnie, się farba zwała. Dam zaraz nowsze zdjęcie, bo to robiłam w nocy, przy sztucznym świetle :) Kiedyś już miałam taką nawet bardziej czekoladową ścianę - nawet bym o tym nie pamiętała, ale zdjęcia zostały :) - i zatęskniło się nam obu do tego koloru, choć pokój, dość mały, jeszcze bardziej zmniejsza. Ale co tam. Ciasny, ale własny :)
UsuńMnie jakoś powoli Singer idzie i pewnie dziś nie uda mi się go skończyć. Ale podoba się.
Odszukałam - kawowy welur :)
UsuńA oranż u mnie też jest obecny hi hi.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńImponujący księgozbiór.
@Saxonym Ciekawe, czy biografia Tesli jest warta przeczytania.
Pozdrawiam,
Dzięki :) zawsze to miło słyszeć, choć książki ma się dla siebie, a nie dla innych :)
UsuńTak patrzę na te bukwy... Korci mnie żeby zacząć czytać w oryginale Nosowa bo mam na stanie, i uwielbiam jego humor. Znam podstawy rosyjskiego z podstawówki, może dam radę ;-) Zobaczcie jak sprzedawca na Allegro poradził sobie z tłumaczeniem znanej książki Katajewa ;-) Właśnie sprawdzałam co mają do sprzedania tego autora...sprzedawca bez komleksów stworzył mu nową powieść http://allegro.pl/bilet-zawsze-jednakowy-w-katajew-i4657940878.html
OdpowiedzUsuńNie mogę się powstrzymać, żeby nie przyklasnąć idei :) Zawsze to nowy świat się otwiera.
UsuńKatajew boski! W końcu bilet od bielejet nie tak daleko leży :) zastanawia mnie bardziej, jakim sposobem z parus wyszło zawsze :)
Nie wspomnę już o absurdalnej cenie!
Nie usuwaj lampek, oczy nie młodnieją, a więcej światła to lepszy komfort czytania :)
OdpowiedzUsuńCo prawda tam nie czytam, jeśli zdarzy się, że córka udostępni mi kanapę na lekturę, to zazwyczaj w weekend przy dziennym świetle :)
UsuńAle argument poważny!
Doskonale prezentująca się biblioteka:)
OdpowiedzUsuńDoskonale prezentującą się bibliotekę to ja pokażę, jak wreszcie zbiorę się do napisania posta JA I KSIĄŻKI - znalazłam już odpowiednie zdjęcie w internecie :)
UsuńWspaniała biblioteka :) Tylko pozazdrościć, tyle miejsca... Lampki są fajne, lepiej je zostawić bo jak zlikwidujesz to okaże się że jednak by się przydały.
OdpowiedzUsuń