piątek, 3 października 2014

Daria Doncowa - File iz Zołotogo Pietuszka

A co tam, pomyślałam, trzeba sobie zrobić przyjemność w te ciężkie dni, kiedy i malowanie pokoju i ciągłe jakieś latanie po lekarzach i w pracy trzymają do nocy... a jak przyjemność - czytelnicza - to oczywiście Daria Doncowa w oryginale (tylko taka się liczy), nieprawdaż?
Ósma część cyklu Wiola Tarakanowa w świecie przestępczych namiętności stoi sobie tutaj, na półce wśród innych miękkich ruskich kryminałów:
Wyżej też jest półka z kryminałami:
Nawiasem mówiąc, ściana obok zmieniła kolor i obecnie, na życzenie córki, wygląda tak:
Dodaję zdjęcie zrobione w dzień:
A' propos remontowania, biję się jeszcze z myślami, czy zlikwidować lampki nad regałem w obliczu powstałego nowego systemu oświetlenia. Otóż kiedyś była tam ściana, którą zlikwidowałam, ale wówczas okazało się, że sufity się nie schodzą i był taki paskudny uskok. Malarz zaproponował skonstruowanie w tym miejscu 'ruły na światło' :)
No i teraz stare lampki na regale biją się o złotą patelnię z nowymi. Z drugiej strony, dają więcej światła w razie potrzeby. Więc nie wiem, usuwać czy zostawiać :(


Ale wróćmy do Fileta ze Złotego Kogutka. Moja ulubienica Wiola opublikowała już cztery kryminały, ciągle jest prześladowana przez menedżera wydawnictwa MARKO, żeby uczestniczyć w rozmaitych bankietach, prezentacjach, targach, podpisywaniu książek i tego rodzaju tusowkach czyli ogólnie rzecz biorąc różnych imprezach. Zazwyczaj zresztą dowiaduje się o tym w ostatniej chwili i nie zawsze ma możliwość przebrać się w coś porządnego (jej zwykły strój to wszak dżinsy i T-shirt), toteż któregoś razu wpada po drodze do sklepu z ubraniami, dziwi się, że piękny zielony kostium (marynarka i spodnie) tak mało kosztuje no i ma niewygodne zapinanie z tyłu, ale przecież spieszy się, więc zakłada go w przymierzalni i pędzi na spotkanie. Tam jest wielce zdziwiona pytaniami dziennikarzy, czy jej strój to jakiś protest czy manifest. Oczywiście nietrudno się domyślić, że Wiłka kupiła ubranie robocze dla chirurgów :)

Co piszą na okładce?
No tak. Lekkomyślna Tarakanowa pędzi leci spotkać się na prośbę przyjaciółki Nastii z poznanym przez nią w internecie zalotnikiem, nie, nie w kawiarni - u niego w mieszkaniu. Toteż należy się tylko cieszyć, że gdy pojawili się tam również bandyci poszukujący tajemniczego CZEGOŚ, wzięli ją za prostytutkę i wypuścili wolno. No a potem to już poszło: Nastię porwano i Wiłka dostaje siedem dni na odnalezienie nie wiadomo czego nie wiadomo gdzie, by uratować Nastine życie. A kończy się... ha ha kompletnie fantastycznie :) Kto nie przeczyta, ten się nie dowie. Ogólnie mam wrażenie, że autorce coś zabrakło pomysłów i poszła po bandzie, nie bez przyczyny chyba była tak duża różnica czasu między wydaniem części siódmej (2003), a ósmej (2008).

Byłabym zapomniała o życiu rodzinnym. Ojciec Leninid opiera się o ledwie wiszącą szafkę kuchenną, zwala ją na siebie i doznaje wstrząsu mózgu. Rezultat: zostaje jasnowidzącym :) Na klatce schodowe tworzą się kolejki rozmaitych chorych, a przedsiębiorcza sąsiadka prowadzi zapisy i pobiera opłaty. Dodatkowo Wiłka w wirze śledztwa zakłada na głowę perukę "baletową", z solidnym klejem - i nie pozostaje potem nic innego, jak zgolić włosy. Mając łysą czaszkę zawiązuje sobie na niej chustkę, no i oczywiście biorą ją za jakąś przedstawicielkę świata islamu i rewidują tu i ówdzie :)

Początek:
i koniec:


Wyd. EKSMO Moskwa 2008, 348 stron
Tytuł oryginalny: Филе из Золотого Петушка
Z własnej półki (kupione na allegro 6 lipca 2011 roku
Przeczytałam 2 października 2014 roku

20 komentarzy:

  1. Niestety nie znam na tyle dobrze języka rosyjskiego, żeby czytać książki w oryginale. W czasach szkolnych (6-8 klasa szkoły podstawowej) uczyłam się tego języka, ale obecnie chyba już bym się nie skomunikowała z Rosjaninem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam za sobą jeszcze cztery klasy liceum, jeśli chodzi o rosyjski, więc można powiedzieć, że miałam fory :) Ale i tak to była kwestia silnej woli - wytrzymać i doczytać do końca pierwszą książkę. Potem już było łatwiej. Co do rozmowy bezpośredniej z Rosjaninem - też nie wiem, jak by dziś było, bo to jednak znajomość języka bierna :(

      Usuń
  2. podoba mi się to ostatnie zdanie z kryminału,może to rzeczywiście tak jest?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, daje do myślenia... Gdyby tak było, oznaczałoby, że wszystko zależy od nas :)

      Usuń
  3. Te Twoje regały :-)
    Niestety nie znam rosyjskiego pozostaje czytać przekłady a jak sama wiesz to nie to samo. Choć uczyć się chciałam nie ukrywam a kryminały do tego najlepsze - ponoć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsze do nauki od książek dla dzieci, które wiele osób uważa za łatwiejsze i bardziej przyswajalne.

      Usuń
  4. A po co będziesz usuwać te lampki - zawsze możesz korzystać z nich "w razie potrzeby" przecież, a bez potrzeby po prostu nie włączać i używać tylko tych drugich. Jeść nie wołają, szpetnie nie wyglądają, a jak znam życie, to po zlikwidowaniu okaże się, że właśnie by się przydały - zawsze tak jest.
    Na marginesie: 1. malarz miał dobry pomysł, 2. najbardziej ciekawi mnie to, co widać tylko trochę, czyli półka najwyższa, ucięta w trójkąt - ta nad serią "Kot, który...", bo chyba jakieś starsze książki tam stoją :)
    Doncową w oryginale przeczytać bym przeczytała, ale jeden tom musiałabym z miesiąc literować. Lubię, kiedy o niej piszesz, bo widać, że masz frajdę z tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lejesz miód na moje serce - bo trochę by mi było ich żal się pozbywać :)
      Ad 1. On sam stwierdził po wykonaniu dzieła, że nieskromnie uważa, że dobrze wyszło :)
      Ad 2. Widzę, że będę musiała coś z tamtej półki przeczytać, żeby ją pokazać bliżej :)
      Pierwszy tom Doncowej czytałam (właśnie literując, bo nie bardzo bukwy pamiętałam - dokładnie trzy tygodnie!

      Usuń
  5. Ach, zazdroszczę tych regałów i ich zawartości, rzecz jasna... Mam też dwie ściany w podobnej kolorystyce - kawa z mlekiem bodajże się ta farba tak kulinarnie zwała. Po ostrym oranżu na ścianach i suficie (!), który zaserwował poprzedni właściciel, a wcześniej będący w charakterze wynajmującego, stwierdziłam, że albo beż, brązy i kremy, albo zwariuję :)
    Ja tam też bym lampy zostawiła, choć nowe prezentują się bardzo elegancko .

    Ja wciąż nad rozpoczętą Doncową, nad Braćmi Karamazow, nad biografią Tesli, no i oczywiście nad nowymi dokumentami, co to ich chyba w życiu nie ogarnę... Jeżdżę na razie autem, więc chyba się muszę przerzucić na audiobooki.

    Saxony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawowy coś tam, istotnie, się farba zwała. Dam zaraz nowsze zdjęcie, bo to robiłam w nocy, przy sztucznym świetle :) Kiedyś już miałam taką nawet bardziej czekoladową ścianę - nawet bym o tym nie pamiętała, ale zdjęcia zostały :) - i zatęskniło się nam obu do tego koloru, choć pokój, dość mały, jeszcze bardziej zmniejsza. Ale co tam. Ciasny, ale własny :)

      Mnie jakoś powoli Singer idzie i pewnie dziś nie uda mi się go skończyć. Ale podoba się.

      Usuń
    2. Odszukałam - kawowy welur :)
      A oranż u mnie też jest obecny hi hi.

      Usuń
  6. Dzień dobry.
    Imponujący księgozbiór.
    @Saxonym Ciekawe, czy biografia Tesli jest warta przeczytania.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) zawsze to miło słyszeć, choć książki ma się dla siebie, a nie dla innych :)

      Usuń
  7. Tak patrzę na te bukwy... Korci mnie żeby zacząć czytać w oryginale Nosowa bo mam na stanie, i uwielbiam jego humor. Znam podstawy rosyjskiego z podstawówki, może dam radę ;-) Zobaczcie jak sprzedawca na Allegro poradził sobie z tłumaczeniem znanej książki Katajewa ;-) Właśnie sprawdzałam co mają do sprzedania tego autora...sprzedawca bez komleksów stworzył mu nową powieść http://allegro.pl/bilet-zawsze-jednakowy-w-katajew-i4657940878.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się powstrzymać, żeby nie przyklasnąć idei :) Zawsze to nowy świat się otwiera.
      Katajew boski! W końcu bilet od bielejet nie tak daleko leży :) zastanawia mnie bardziej, jakim sposobem z parus wyszło zawsze :)
      Nie wspomnę już o absurdalnej cenie!

      Usuń
  8. Nie usuwaj lampek, oczy nie młodnieją, a więcej światła to lepszy komfort czytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda tam nie czytam, jeśli zdarzy się, że córka udostępni mi kanapę na lekturę, to zazwyczaj w weekend przy dziennym świetle :)
      Ale argument poważny!

      Usuń
  9. Doskonale prezentująca się biblioteka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale prezentującą się bibliotekę to ja pokażę, jak wreszcie zbiorę się do napisania posta JA I KSIĄŻKI - znalazłam już odpowiednie zdjęcie w internecie :)

      Usuń
  10. Wspaniała biblioteka :) Tylko pozazdrościć, tyle miejsca... Lampki są fajne, lepiej je zostawić bo jak zlikwidujesz to okaże się że jednak by się przydały.

    OdpowiedzUsuń