wtorek, 21 kwietnia 2015

Haruki Murakami - Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa

Już dość dawno oduczyłam się korzystania z bibliotek - w ramach własnego zobowiązania, że przeczytam SWOJE :) i wybieram się tam jedynie wówczas, gdy zmusi mnie do tego plan filmowy - tak to przynajmniej ostatnio wygląda. Ale udając się po Pamiątkę z Celulozy przypomniałam sobie dawne czasy, kiedy to wychodziło się z budynku na Rajskiej z całym naręczem książek, a to podchwyconych spośród nowości, a to z półek, gdzie panie bibliotekarki odkładają te najbardziej popularne, bez ustanku krążące wśród czytelników. I znów, jak niegdyś - przychwyciłam. Wśród przychwyconych był Murakami. Stosunek mój do tego autora jest... dwoisty. Z jednej strony podobała mi się Przygoda z owcą i Kronika ptaka nakręcacza, z drugiej... coś mi coraz bardziej pachnie szmirą. Kompletnym nieporozumieniem było O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, ale może to dlatego, że pojąć nie potrafię takiej pasji. Nie to, że wywalam gały na widok ludzi ubranych w obcisłe stroje i kursujących po ulicach... ale dorabiać do tego ideologię?

W każdym razie coś mnie naszło, wzięłam tego Bezbarwnego Tsukuru Tazaki.. wzięłam i nawet przeczytałam.
Tu będzie mała dygresja. Zna ktoś na tyle dobrze angielski, by mi potwierdzić lub zaprzeczyć? O co chodzi, już wyjaśniam. Moja włoska przyjaciółka opowiadała mi kiedyś historię jakiejś jej znajomej i jej chłopaka i nagle wyjechała z takim zdaniem:
- E lui ha preso ed e' uscito.
Czyli on wziął i wyszedł.
Uśmiałam się jak norka, bo nie przypuszczałam, że ten popularny w polszczyźnie zwrot funkcjonuje również w innych językach. Psiapsióła się mocno zasromała i szybko poprawiła, że tak się nie mówi :) Później trafiłam na coś takiego we francuskim i zdaje mi się, że w rosyjskim też. A jak tam angielski? Mówi się he took and came out?
Koniec dygresji.

Blurb z okładki:

Wszystko ładnie pięknie, brzmi odpowiednio tajemniczo, wzbudza ciekawość, intryguje. A tymczasem... wykonanie szwankuje. Ludziska, toż ja, w miarę lektury, miałam coraz silniejsze wrażenie, że oto czytam... Paulo Coelho! Którego znam tylko z jednej pozycji, nad którą kiedyś siadłam i zapłakałam, no ale wystarczyła mi ona za wszystkie! Te złote myśli, te życiowe aforyzmy, toż to wypisz wymaluj nasz Miszcz Banału i Pięknych Słówek, Idol Nastolatek. Coraz bardziej mnie zadziwia ludzka pomysłowość - są tacy, którzy domagają się Nobla dla Murakamiego. Znaj proporcją, mocium panie.
No chyba, że to taki chwilowy spadek formy. Nie czytałam poprzedniej 1Q84, więc nie wiem. Ale też i ochoty żadnej czytać nie mam. To już sobie wolę obejrzeć stary japoński film niemy :)

Początek:
i koniec:

Wyd. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA Warszawa 2013, 349 stron
Tytuł oryginalny: Shikisai o motanai Tazaki Tsukuru to, kare no junrei no toshi
Przełożyła: Anna Zielińska-Elliott
Pożyczone z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 18 kwietnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film rosyjski z dorobku aktorskiego Stanisława Liubszina CAREWICZ ALEKSIEJ (Царевич Алексей), reż. Witalij Mielnikow, 1997
Na YT:


Okazuje się, że to druga część trylogii carskiej. Liubszin gra tylko tutaj, w pozostałych częściach nie brał udziału, no ale wypada mi teraz obejrzeć całość.
Czyli najpierw CARSKAJA OCHOTA (Царская охота), reż. Witalij Mielnikow, 1990

a potem BIEDNYJ, BIEDNYJ PAWEŁ (Бедный, бедный Павел), reż. Witalij Mielnikow, 2003



2/ film polski NIEDALEKO WARSZAWY, reż. Jan Rybkowski, 1954, o bardzo złej opinii:

Na YT w całości:


Opowieść szpiegowska rozgrywająca się w hucie "Bielawa". Imperialistyczny sabotażysta próbuje zdezorganizować pracę kolektywu i doprowadzić do zamknięcia huty. Nikt nie podejrzewa, że nowy pracownik zakładu jest agentem angielskiego wywiadu...

Obejrzałam wczoraj i powiem Wam, że nie jest tak źle. Na pewno duży wpływ na moją ocenę ma fakt oglądania filmu na dużym ekranie - człek się bardziej wówczas wciąga w akcję :) a więc rozumiecie już, że zaangażowałam się podczas oglądania i z ciekawością śledziłam, co będzie dalej i do czego posunie się imperialistyczny szpieg :) nawiasem mówiąc świetna rola Ludwika Benoit. Objawieniem dla mnie była też młodziutka Urszula Modrzyńska w swej debiutanckiej roli dziewczyny-hutnika, prześliczna. Z jej filmografii wynika, że w najbliższym czasie będę ją kilkakrotnie oglądać. Oczywiście jest to jak najbardziej prymitywna propagandówka, ale dziś ogląda się te knowania amerykańskich szpiegów i wspaniałe warunki życia i pracy naszej klasy robotniczej śmiejąc się do rozpuku.

3/ film czeski NOC PANNY MŁODEJ (Noc nevěsty), reż. Karel Kachyňa, 1967
Na YT trailer:


Jesień i zima 1950 roku. Do czeskiego miasteczka Týnec po samobójstwie gospodarza Konvalinki wraca jego córka, była zakonnica. Głębokie uczucia religijne oraz sprzeciw wobec usilnej kolektywizacji prowadzą do tragicznych wydarzeń, które swoje apogeum osiągną w noc Bożego Narodzenia.

4/ film japoński URODZIŁEM SIĘ, ALE... (Otona no miru ehon - Umarete wa mita keredo), reż. Yasujirô Ozu, 1932
Na YT w całości:


W połowie lat trzydziestych na przedmieścia Tokio przeprowadza się małżeństwo wraz z dwójką dzieci. Z czasem chłopcy stają na czele dziecięcego gangu. Tymczasem ich ojciec usilnie próbuje schlebić swojemu szefowi, mieszkającemu w okolicy, aby otrzymać upragniony awans. Kiedy pewnej nocy chłopcy odkrywają poniżające zachowanie swojego ojca, tracą do niego cały szacunek. Ich bunt opiera się na wierze, że hierarchia społeczna powinna opierać się na umiejętnościach, a nie na statusie społecznym.

5/ z historii kina - z serii EDISON - INVENTION OF THE MOVIES - filmy tej wytwórni z roku 1908, wśród nich ten:



8 komentarzy:

  1. Mam te książkę Murakamiego ...wygrałam ją w jednym z konkursów organizowanych na blogach.
    I już skutecznie mnie inne opinie o niej zniechęciły do jej przeczytania a Ty jeszcze dołożyłaś.....
    Mam jeszcze inną jego książkę, ale o tamtej pisano dobrze..no i tytuł zachęca....
    Tę druga pewno przeczytam a co do pierwszej no to ni jestem przekonana czy nie szkoda na nią czasu.

    Ta Rajska to się bardzo dobrze kojarzy a jak jeszcze na niej jest biblioteka to się doskonale kojarzy.
    Ja wiele lat nie zaglądałam do mojej biblioteki a teraz znów z niej dźwigam książki chociaż swoich mam pod dostatkiem. Nie umiem się jednak powstrzymać.

    Filmy interesujące, a ja jakoś nie mam serca do oglądania filmów. Książki i blogowanie czyli chodzenie po blogach oraz prace domowe zabierają mi cały czas....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był tam kiedyś ogród zwany Raj i stąd nazwa ulicy. Później w tym miejscu powstały Zakłady Tytoniowe, a w 2 połowie XIX wieku zbudowano austriackie koszary, które zajmują całą jedną stronę ulicy. W tych właśnie koszarach Franciszka Józefa mieści się ogromna biblioteka. Parę lat temu po drugiej stronie powstał Małopolski Ogród Sztuki i nie wiem, czy nazwą nie nawiązuje właśnie do dawnego ogrodu Raj :)

      Usuń
  2. Murakamiego jakoś omijałam do tej pory i w księgarni, i w bibliotece bojąc się właśnie mądrości wszelakich. Sięgnęłam za to po "Głosy Pamano" Jaume Cabré. Na początku wciągnęło bardzo, nie mogłam się wprost oderwać. W miarę dalszego czytania książka się robiła do bólu przewidywalna, sztampowa i naiwna. Mam wrażenie, że czytam romans w który wpleciono wątek historyczny. Zdań po hiszpańsku nie uświadczyłam do tej pory, a przebrnęłam już przez blisko 3/4 książki. Nic to, czytam dalej, a nuż czymś mnie jeszcze zaskoczy.

    Chciałam być nowoczesną i wysłać PIT poprzez portal teleinformatyczno-bla-bla-bla, i co? Oczywiście podczas instalowania pojawia się jakiś błąd, nie pomagają żadne restarty i inne zaklęcia. Jutro pójdę zatem tradycyjnie, na pocztę, za potwierdzeniem odbioru... A w przyszłym roku już NA PEWNO rozliczę się na początku marca!
    saxony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cabre' to tylko widuję na blogach, ale nie miałam z nim osobistego kontaktu i w najbliższym czasie się na to nie zanosi :)

      A w tym roku jestem strasznie zapóźniona z PIT-em, bo jeszcze nie złożyłam, choć czeka gotowy. Na żadne wersje elektroniczne się nie porywam, papiór ist papiór, tyle że zawsze udaję się osobiście do okienka, więc w poniedziałek to już trzeba będzie koniecznie. Wyobrażam sobie te kolejki. Sama sobie winnam...

      Usuń
  3. hehe, mówiłam że Tsukuru to chłam. Też zawsze nie mogę wyjść z podziwu nad rekomendacjami Murakamiego do Nobla :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że zainspirowana rzekomą pięknością muzyki Liszta z tytułu poszukałam jej na YT, ale jakoś - może pod wpływem złych wrażeń z lektury - mnie nie zachwyciła. Może jeszcze kiedyś?
      :)

      Usuń
  4. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu się zgadzamy :-) Specjalistą od Murakamiego nie jestem bo przeczytałem poleconą mi "Kafkę nad morzem", która obok "Kroniki ptaka nakręcacza" podobno jest najlepszą jego książką. Wrażenia bardzo podobne do Twoich. Dobrze się czyta, literackie aluzje, te sprawy ale też wrażenie, że jak się trochę poskrobie tę politurę to wyjdzie spod niej nie drewno tylko paździerze. No i też zagadką jest dla mnie skąd pomysł na literackiego Nobla dla niego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się utwierdzona w opinii :) Bo trochę się obawiałam, że posypią się na mnie gromy, że się nie znam i takie tam. No fakt, nie znam się, ja sobie tylko dla przyjemności czytam :)

      Usuń