To już jest Niziurski jak się patrzy! I co za piękne wydanie! Jestem zachwycona okładką, papierem, takim już zacnie pożółkłym, ilustracjami mistrza Butenki, ozdobnikami typograficznymi.
To druga powieść autora, po debiutanckiej Księdze urwisów, wydana w 1959 roku.
Z wielką werwą napisana historia kilku przychód pechowego Marka Piegusa, któremu zawsze coś przeszkodzi a to w odrobieniu lekcji a to w spełnieniu powinności dyżurnego a to wreszcie w najzwyklejszych, wydawałoby się, wagarach. Barwne postaci: sublokatora Anatola Surmy pracującego w kabarecie w charakterze Meksykanina, jego kolegi również muzyka pana Cedura, kolegów szkolnych Marka konstruujących bombę czy przynoszących probówkę z setką pracowicie wyłapanych wśród podwórkowych psów pcheł (przy pechu Marka wiadomo, co się z nimi stanie), szeregu przestępców o charakterystycznych nazwiskach - tu po raz pierwszy spotykamy Wieńczysława Nieszczególnego - no tak, bo Marek wplątuje się w kryminalną aferę szajki złodziei tornistrów, co doprowadzi do odkrycia podziemnej centrali świata przestępczego, zlokalizowanej w podziemiach kościoła :)
Kilka przykładów ilustracji Bohdana Butenki:
Początek:
i koniec:
Naturalnie nie obyło się bez obejrzenia 9-odcinkowego serialu w reżyserii Mieczysława Waśkowskiego:
Serial ma swój urok, ale jest dość niespójny przez pomysł zrobienia z tytułowego bohatera sprytnego detektywa - a był on tylko smętnym pechowcem.
Za miesiąc - Awantura w Niekłaju!
Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1967, wyd. III, 274 strony
Z własnej półki (kupione w antykwariacie 11 maja 1988 roku za 100 zł)
Przeczytałam 14 kwietnia 2015 roku
Plan filmowy wymaga zapoznania się z Ucztą Baltazara Brezy w niedługim czasie, powlokłam się więc na Rajską, żeby sobie zabezpieczyć to dzieło i tak jakoś mnie natchnęło, żeby przyjrzeć się półkom kinowym. I oto odkryłam dzieło o ludziach kina radzieckiego! Pewnikiem się za nim rozejrzę na allegro, ale na razie wzięłam do domu egzemplarz biblioteczny, żeby przejrzeć i przyjrzeć (mu się).
NAJNOWSZE NABYTKI
Ledwie dzień wcześniej, w środę, wracałam do domu i myślałam z dumą, że oto 15-ty, minęła połowa miesiąca, a ja nic nie kupiłam, jaka też jestem dzielna i ciekawe, ile wytrzymam!
Wytrzymałam kilkanaście godzin. Oto w czwartek udałam się na wystawę Gottlieba, a po drodze - wstąpił do piekieł, po drodze mu było - wdepnęłam do Krzysztoforów. No i tam czekali na mnie Krakowianie, tom III, trzeba było brać!
"Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" to moja ulubiona lektura z dawnych lat...
OdpowiedzUsuńRównież jedna z moich ulubionych, ale domowy egzemplarz się nie zachował. A może czytałam z biblioteki? Nie pamiętam. Chodzi mi jednak po głowie, że była w domu, z serii cieniowanej, jak ją nazywam.
UsuńJa miałam taki sam egzemplarz jak ten przez Ciebie tu zamieszczony. Niestety gdzieś się zapodział...
UsuńDla mnie to wydanie jest świetne i bardzo się cieszę, że kiedyś trafiłam akurat na nie w antykwariacie, bo równie dobrze mogłam kupić jakiekolwiek inne, nie jest tak, że polowałam właśnie na taki egzemplarz. Czyli - trafiło się ślepej kurze ziarno :)
UsuńA na Allegro ani widu ani słychu Kozioła...
OdpowiedzUsuńWybierasz się do Krakowa w weekend majowy, prawda? To już niedługo :) Wpadniesz do Krzysztoforów i będzie :) Tylko nie wiem, jak w takim świątecznym czasie czynne są muzea.
UsuńWłaśnie się zastanawiam, czy mi się to śniło czy też był wysyp Kozioła tam właśnie... w tym powieści "nie krakowskie". Pamiętam, że brałam do ręki - ale czy to było na jawie czy we śnie?
Ha! Będę w Krakowie od 4 maja przez tydzień, więc moje szanse rosną;) Dziękuję za informację:)))
UsuńNiektórym to dobrze - w kwestii spełniania marzeń... gdybym to ja tak na tydzień do Wenecji, ech!
UsuńGwarantuję, że koszt podobny;)
UsuńNo, wstęp do muzeów u nas tańszy jednak :)
UsuńBazę hotelową bardziej mam na myśli...ech...;)
UsuńA to może... choć w Krakowie znajdzie się chyba pokój w hotelu za niewiele więcej niż stówkę... takie przynajmniej widziałam kiedyś reklamy na jakimś mijanym obiekcie hotelowym :) W Wenecji nie liczyłabym na to...
UsuńOd 10 lat mam stałą "metę" w Krakowie-149 za dobę (choć teraz już dostaję 10% rabatu, więc i tak czuję się dopieszczona;).Cena może i nie jest wygórowana, tyle, że nieproporcjonalna do moich zarobków:) No ale za to miejsce znakomite, wszędzie blisko i naprawdę wracam tam jak do domu:)
UsuńNo tak, 150 x 6 to już robi kwotę :( Przypomniało mi się, że nieraz przechodziłam koło takiego hoteliku prowadzonego przez jakąś organizację chorych na duszę czy coś w tym guście, na Dębnikach, bardzo sympatycznie wyglądającego, z różami w ogródku :) Tylko cen nie znam.
UsuńKochałam tę książkę za moich młodych lat.Miałam swój egzemplarz ale mi wcięło.Szkoda!Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo była ulubiona lektura wielu. Niziurski odcisnął swe piętno na kilku pokoleniach.
UsuńCiekawe, czy tego typu lektury zaciekawiąmojego pierworodnego, gdy osiągnie wiek stosowny...
OdpowiedzUsuńIlustracje są przecudowne, uwielbiam taką kreskę.
A tak przy okazji- przydałby mi się taki Bloody Donkey, postrach nieletnich. Ktoś coś może wie? ;-)
Pozdrowienia,
saxony
Jestem pewna, że ta książka przypadnie mu do gustu, który chłopak nie lubi pościgów za przestępcami :)
UsuńAleż mam sentyment do tej książki! A patrząc na ilustracje Butenki przypomniałam sobie jeszcze jedną książkę, którą uwielbiałam jakieś 100 lat temu - "Pięć przygód detektywa Konopki", cudowna.
OdpowiedzUsuńCoś mi to mówi... czyżbym miała?
UsuńTakże mam sentyment do tej książki.Wolę ją, niż film.
OdpowiedzUsuńPewnie, książka lepsza!
UsuńNiziurski nie miał szczęścia do ekranizacji swoich książek. NP. "Księga urwisów" została sfilmowana jako "Tajemnica Dzikiego Szybu", wg mnie całkowicie chybiona.
OdpowiedzUsuńZdzisław