Już na samym początku się uśmiałam, po czym zajrzałam sprawdzić, skąd autorka. Z wielkiej Brytanii. Znalazłeś wymarzony dom i przeprowadziłeś się. Ech, jakby nie nasze to realia. U nas, jak chcesz mieć wymarzony dom, to się zabierasz za budowę raczej. Choć może trafiają się wyjątki? Ja sama mam taki wymarzony dom na Bronowickiej, koło którego przejeżdżam tramwajem od dziesięcioleci 😂 No, ale nigdy się tam nie przeprowadzę, z oczywistych finansowych względów...
Niestety dalszy ciąg książki też nie przyniósł rewelacji. Nie znalazłam ŻADNEGO schowka, który mogłabym wykonać jeszcze u siebie. Z czego wniosek, że albo mam już wszystko zagospodarowane, albo dobre rady dotyczą mieszkań niestandardowych. Jak na przykład tu niżej pokój z olbrzymią wnęką. Którą przecież zresztą każdy głupi będzie wiedział, jak zagospodarować.
Ten pomysł z wieszaniem toreb w przedpokoju na czapki i szaliki też wydaje mi się idiotyczny, bo gdybym miała taki wolny kawałek ściany to wiedziałabym, co z nim zrobić 😁
Podobnie jak z wnęką po kominku. Ogólnie rady dla niekumatych 🤣 Można poprzeglądać zdjęcia i tyle. W latach 90-tych pewnie był głód takich publikacji na naszym rynku i różne wydawnictwa rzucały się na byle co, bo wszystko schodziło na pniu.
Wyd. Elipsa 1997, 80 stron
Tytuł oryginalny: Making the Most of Storage
Przełożyła: Maria Oleszkiewicz
Z własnej półki
Przeczytałam 3 grudnia 2023 roku
A teraz stolarz. Od roku już właściwie marzę o takim regaliku z półkami od podłogi do sufitu, coby go wstawić do szafy. Wiecie, na swetry itd. Trzeba by więc zmajstrować taki regał, skrócić drążki na wieszaki, które są w szafie i przymocować je do boku tych półek. Sprawa najprostsza w świecie, ale potrzebny fachowiec, tak? Do Pana Stolarza od kuchni ani myślę się zwracać, bo wiadomo, jaki jest słowny 😉 I tak oto czas upływał, nic się nie działo, aż do zeszłego czwartku. Ktoś mi poradził, żeby wpisać do wyszukiwarki STOLARZ KRAKÓW. Patrzcie, to mi nie przyszło do głowy 😂 Wyskoczyła strona fixly (nie wiem, czemu się tak nazywa), gdzie wpisałam o co mi chodzi i pozostało czekać na oferty od rzemieślników. Zgłosił się zaraz pan Tomasz, przestudiowałam opinie na jego temat (że słowny i kreatywny, z pomysłami, głównie kuchnie robi i szafy), porozmawialiśmy i wyszło na to, że taką prościznę może przygotować już na poniedziałek. Ja będę w domu o 17.00.
No to wyszłam z roboty już o 15.00, bo przecież trzeba było szafę opróżnić najpierw, a potem odkurzyć z pajęczyn pod sufitem 😁 I w ogóle.
O 16.50 dzwonię i zawiadamiam, że ja jestem gotowa, a pan?
A pan, że nie bardzo, bo nie ma przyciętych płyt. K... co?
Ot, słowność...
Nie wyobrażacie sobie mojego rozczarowania, choć przecież jestem zaprawiona w bojach od czasu Nowej Kuchni. Ale tak się nastawiłam, że już będzie, że dzisiaj - wolny dzień - poukładam sobie wszystko, a opróżnione pojemniki zapełnię różnymi pierdołami do wyniesienia do piwnicy - no, że jakość życia mi się zmieni, może nie diametralnie, ale jednak...
No to guzik z pętelką.
Pan chciał na środę się umawiać, ale ja kończę o 20.00, więc odpada. Niby teraz czwartek wchodzi w grę.
A tymczasem musiałam z powrotem tę hałdę wieszaków powiesić, bo by nie było gdzie spać. A pozostałe manele stoją w kuchni, bo nie ma sensu z nimi latać w te i z powrotem. Niech to chudy byk!!!
Oczywiście dziś mnie boli łeb z tego wszystkiego. We wszystko wliczają się jeszcze dwie sprawy: jedna to wczorajsza poranna wizyta u neurologa, gdzie kobieta mi przepisała jakieś psychotropy do brania przez 3 miesiące i teraz biję się z myślami, czy je wykupić czy nie. A druga to problem z oglądaniem online filmów z festiwalu Watch Docs - caluteńki czas mi się przycinają, wymiana maili nic nie dała i wczoraj wieczorem stwierdziłam, że w dupie to mam, wyrzuciłam 40 zł za okno, co w końcu nie jest tak wielką stratą przecież, do przeżycia 😉 ale złość po prostu na to, że tych filmów nie zobaczę. Więc emocje = globus, no i żegnaj wolny wtorku, nawet myć mi się nie chce, o ubieraniu nie wspominając (ale po południu przychodzi rehabilitantka do Ojczastego, więc sami wiecie rozumiecie)...
Tyle żalenia się na dziś. Nasz prywatny bałwan za oknem też powoli ucieka...
BBM: Myślisz, że kiedyś będzie koniec tych przeróbek?…🤭
OdpowiedzUsuńW teorii tak, ale w praktyce - sky is the limit 😂 z powodu, że zawsze można nagle wymyślić, że jakaś stara rzecz może być zrobiona na nowo lepiej, z lepszym wykorzystaniem miejsca albo lepszą dostępnością. Tak jak w przypadku tych półek w szafie właśnie.
UsuńKombinuję też, żeby podwiesić jakąś małą półeczkę w kuchni, na radio. Zobaczymy, co pan na to powie (jak już się w ogóle pojawi)...
Ach ci fachowcy, tez czekamy. Dom/mieszkanie to skarbonka bez dna, ciagle cos trzeba zmienic.kiedys namietnie ogladalam stare Bo Bedre z 50-70 lat I coraz chciakam cos zmieniac. Co do lekow to rozumiem obawy, ja nie ufam amerykanskim, ale moze wasze sa do leczenia.
OdpowiedzUsuńSkarbonka bez dna, słusznie. A jak już wszystko zrobisz (a przynajmniej tak ci się będzie wydawać), wtedy zepsuje się pralka albo coś innego...
UsuńCo do medykamentu, obawiam się uzależnienia. Na dwoje babka wróżyła. Potrzebne mi te kuracje jak umarłemu kadzidło. Głowa mnie bolała, boli i będzie boleć.
Och, to mój syn trafił idealnego stolarza, nawet żałuję, że ma tak daleko do mnie, ale podobno zarobiony, do marca zajęty!
OdpowiedzUsuńSchowków nigdy dość, ale ja ostatnio wywalam, co się da, nawet odkurzanie wszystkiego co na wierzchu mnie denerwuje.
U lekarzy, zwłaszcza specjalistów zawsze czuje się jak symulantka...
No tak, oni zawsze zarobieni... dlatego chyba mało słowni...
UsuńWywalanie to chyba jedyna metoda, ale gdzieś tam w środku jest wielki opór 😂 Po remoncie ROK TEMU powwalałam do szuflad i pudeł całą masę papierzysk - i do tej pory się nie zabrałam za porządkowanie tego. Choć może by to pomogło także w porządkowaniu głowy?
Masz aż cztery takie poradniki? A weź to wystaw na Śmieciarce, czy od razu gdzieś wynieś, może się trafi frajer i zabierze. Będziesz miała miejsce na cztery inne książki :D
OdpowiedzUsuńTy się śmiej, ale owszem, przyszło mi to do głowy... a zaraz następna myśl - najpierw muszę przeczytać trzy pozostałe 🤣
UsuńJeśli to ten poziom, co poradnik prezentowany, to chyba szkoda fatygi na lekturę.
UsuńPrzekonam się, jak przeczytam 😁
Usuńmoże więcej książek dałoby sie wystawic na smieciarce? myślę,że one juz przytłaczają jakoś psychicznie, mieszkanie nie jest z gumy...
OdpowiedzUsuńNigdy nie odbierałam swoich książek jako przytłaczających psychicznie. Raczej mnie przytłacza myśl, że miałabym je wydać 😁 Nie wiem, co by się musiało stać, żebym dojrzała do remanentów w tej dziedzinie.
UsuńKsiążek nigdy za dużo!
UsuńAgata
😍😍😍
UsuńO właśnie! Nadmiar książek może przytłoczyć fizycznie, jeśli się strop zarwie, czy sterta wywali na nas i przygniecie. Ale żeby psychicznie? To chyba tylko tych, co nie czytają i mają alergię na papier :D
UsuńWłaśnie tak 😉
UsuńKsiazki-poradniki tego typu raczej sluza do rozbujania wyobrazni bo wiadomo ze uklad i rozmiar domu dyktuje co i gdzie i jakie. Po prostu pokazuja ze kazdy kacik mozna jakos wykorzystac.
OdpowiedzUsuńJa tez jednego razu zaangazowalam takich "fachowcow" poprzez online - i zaluje do dzisiaj bo zrobili marna robote. Nie znaczy ze kazdy jeden taki jest ale tacy mi sie trafili.
Z kolei , mimo wielu garderob, w tym jednej takiej do ktorej sie wchodzi bo jest malym pokojem , wprowadzajac sie stwierdzilam ze i tak oboje nie pomiescimy sie w niej wiec we firmie specjalizujacej sie w garderobach zamowilam cala sciane szaf i szuflad przenaczonych dla meza. Na szczescie nasza glowna sypialnia jest na tyle duza ze bez problemu i zageszczenia pomiescila. Maz jest nimi zachwycony bo ma swe szafy a takze pod reka, pojemne, mogl sobie sensownie poukladac, ma w nich wieszaczek na paski, drugi na krawaty, ino reka siegac, itd. Kosztowalo co niemiara bo robione na zamowienie ale okazalo sie swietnym rozwiazaniem dla nas i wykonali robote wysokiej jakosci. Wiec zalezy na kogo sie trafi - ci z online robili raptem dwie polki a schrzanili.
Mam jednak nadzieję, że tym razem będzie... JAKOŚ 😁 No nic, pan umówiony na jutro na 12.00 - zobaczymy. Ale przykre jest, że zawsze się nabieram na takie obietnice.
UsuńO całej ścianie szaf to sobie mogłabym pomarzyć 😎 Ale trzeba się umieć zadowalać tym, co się ma, prawda?
Brat ma przy sypialni garderobę i fakt, że jest to niezmiernie wygodne, miejsce na wszystko, odkładasz w mgnieniu oka, nic się nie wala na krzesłach etc.
Zobaczymy, jak ja się rozmieszczę na nowych półkach. Mam nadzieję, że jutro o tej porze faktycznie będę sobie wszystko układać 😉
Z wielkim bólem pozbywam się książek. Ratunek dla moich zbiorów widzę w ich formie cyfrowej. Wiem, wiem, że to nie to samo, że brak odczucia zapachu, dotyku...
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie formy cyfrowej. Znaczy czytania w tej formie. Tak że... 😉
UsuńDla mnie te stolarskie porady są solą w oku, bo moim największym marzeniem w życiu był i jest dom.
OdpowiedzUsuńDom to coś kompletnie nieosiągalnego... Tak że nawet w marzeniach się nie zapuszczam w tym kierunku 😂 chyba że takich całkiem od czapy!
UsuńMarzy mi się totalna kuchenna rozpierducha, ale wtedy przypominam sobie ostatni remont i mi przechodzi. No i jestem bogatszy o niezłą sumkę, bo ciągle nie mam gdzie postawić wymarzonego zestawu, czyli ekspresu z młynkiem :P Fachowcy są jak Mikołaj, przyjdą albo nie, wykończenie wstawionych w sierpniu drzwi od kotłowni czeka sobie spokojnie :)
OdpowiedzUsuńW sierpniu... nie bijesz rekordu... szafeczkę na bezpieczniki stolarz przywozi mi od grudnia zeszłego roku, więc wiesz 😂
UsuńJa zrobiłam totalną kuchenną rozpierduchę z powodu, że chciałam gdzieś postawić wymarzoną suszarkę. Ekspres z młynkiem to równie dobra motywacja!