Na zachód od Alice Springs okazało się bardzo ciekawą lekturą. Podziwiałam nieustannie bohaterkę za jej odwagę i determinację w pokonywaniu kolejnych trudności. Wszak pisała, że przed podjęciem decyzji o wyruszeniu w długą samotną wędrówkę nawet nie miała nigdy młotka w rękach, więc to nie jest tak, że była osobą obeznaną z pracą fizyczną i z manualnymi zdolnościami. Ale kochała zwierzęta i chyba to pozwoliło jej pokonać własne słabości, bo czuła się odpowiedzialna za swoje wielbłądy i swojego psa. Przy okazji odkrywa własną hierarchię wartości i uwalnia się od stereotypów.
Początek:
Koniec:
Póła
Wyd. Próśzyński i S-ka, Warszawa 1994, 222 strony
Seria podróżnicza OBIEŻYŚWIAT
Tytuł oryginalny: Tracks
Przełożyła: Danuta Górska
Z własnej półki
Przeczytałam 12 grudnia 2023 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
No tak, nie zaglądam na Śmieciarkę, żeby się w coś nie wpakować, po czym ups, kasuję karton filmów 😁 Cztery z nich miałam, więc je dzisiaj wydałam naszemu panu listonoszowi, który się zastanawiał, czy Popiół i diament jest jeszcze lekturą.
A wczoraj z kolei zajrzałam do Pawilonu Wyspiańskiego, gdzie przez kilka godzin urzędował Szyszkodar ze swoimi książkami 😍 No i skończyło się w oczywisty sposób. Przy okazji zgadaliśmy się na temat współpracy 😁 bo ja się zaoferowałam dbać o zaopatrzenie jednej z knihobudek, takiej, co mam ją po drodze na Fabrykę. No i Szyszkodar w wolnej chwili przywiezie mi, uwaga, pięć wypełnionych toreb z Ikei, żebym co jakiś czas mogła do "swojej" budki dokładać knigi. Pięć toreb. Ciekawe, gdzie ja to w domu dam... Nawet się zaczynam zastanawiać, czy by nie namówić Derechcji na zorganizowanie knihobudki u nas na Fabryce, wtedy mogłabym ewentualnie trzymać zapasy tam, a nie u siebie. O, to jest bardzo dobra myśl!
W ramach przeglądu tygodnia donoszę, że właśnie równo tydzień temu przyjechał stolarz i zmontował mi ten regalik w szafie. Rzecz prosta jak drut, ale co z tego, jak wszystko teraz kosztuje 😢 Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, najważniejsze, że wreszcie poukładałam swetry etc.
Oraz wypróbowałam kolejny przepis z gatunku prawie nic nie musisz robić. No, mikser jedynie jest potrzebny na początku. Na FB nazywało się to szybka babka, którą robię co weekend.
A dlaczego w pracy wyświetlało mi się to na YT po polsku, a w domu jedynie po angielsku, to ja już nie kumam.
Dzisiaj jest jeden z tych dni - wolnych dni. Oczywiście obowiązkowo budzę się wtedy z globusem i cała lista rzeczy do zrobienia idzie na gałąź. Czy tak być musi?
Jeden z punktów to ugotować zupę na jutro dla Ojczastego. Tego nie da się pominąć, więc ruszam do garów!
Moze automatycznego generowania napisów po polsku CC nie kliknęłaś?
OdpowiedzUsuńAgata
Muszę sprawdzić dziś w pracy ponownie, jak mi się to tam wyświetla 😁
UsuńBBM: Podziwiam, że potrafisz wszystko zorganizować i na wszystko znajdujesz czas.
OdpowiedzUsuńNie żartuj nawet... ja i organizacja 😂
Usuń"Zajrzałem" do Twojej szafy, a tam... garderoba zamiast książek.
OdpowiedzUsuńFakt, książek w szafie nie trzymam 🤣
UsuńLiteratura i filmy drogi bywają bardzo ciekawe. Często podziwiam bohaterów za odwagę i wytrwałość!
OdpowiedzUsuńApetyczna ta babka:-)
Brawo Jotka! Wreszcie zalogowana!
UsuńKupiłam 'morderstwa w Somerset' lata temu i nawet nie zaczęłam, skleroza.
OdpowiedzUsuńTo szkoda, bo jestem ciekawa, czy to coś warte. Nie znałam nawet nazwiska autora.
UsuńDam znać, jak przeczytam:)
UsuńNo to ciekawe, która z nas pierwsza się za to zabierze 😁
UsuńHahaha, to samo pomyślałam 😀
UsuńO tak, Klub Książki Księgarni Krajowej, korzystało się, korzystało. Ten tytuł wydaje mi się taki znajomy pewnie dlatego, że widywałem go często w katalogach.
OdpowiedzUsuńA z tego łupu od Szyszkodara mam trzy tytuły, jeden nawet przeczytany :D
No proszę. To chyba muszę się wkrótce zabrać za ten najcieńszy, żeby Ci choć w ilości dorównać 😁
Usuń:D
Usuń(właśnie najcieńszą mam przeczytaną)
Tak właśnie myślałam 🤣
UsuńBardzo mi miło, że pamiętasz moje refleksje związane z tą książką.
OdpowiedzUsuńNa zachód od Alice Springs?
To już trzeci przypadek gdy tłumaczenie angielskiego tytułu książki na polski mocno mnie zadziwia.
Tytuł oryginału to Tracks, polski tytuł filmu opartego na tej książce to słownikowe tłumaczenie - Tracks=Ścieżki.
Nie wiem ilu osobom w Polsce nazwa Alice Springs z czymkolwiek się kojarzy i czy ich zainteresuje co jest na zachód od tego miejsca.
Ciekawym zbiegowiskiem okoliczności jest fakt, że właśnie wczoraj skończyłem czytać najnowszą książkę Robyn Davidson - Unfinished Woman - Niedokończona kobieta - właśnie próbuję napisać refleksję na ten temat.
Dobrze się złożyło, że podałaś mi jak na talerzu ostatnią stronę książki Tracks - w jakiś sposób zgadza się z moją ostatnią lekturą. Dziękuję
A Ty wiesz, że ja, z moją znajomością angielskiego pożal się Boże, myślałam, że tracks znaczy ciężarówki 🤣 I się zastanawiałam, czemu tak... Ciężarówki to chyba trucks czy jakoś tak?
UsuńTakie wymyślone tytuły to nasza specjalność. Weź na przykład film z Brucem Willisem "Die Hard". Polski tytuł - "Szklana pułapka". Albo słynny "Wirujący seks" (Dirty Dancing).
Tracks - trucks - wymawia się prawie tak samo.
UsuńMnie dobiły dwa polskie tłumaczenia angielskich tytułów książek - książka Salmana Rushdie - Midnight children - los dzieci urodzonych o północy w dniu w którym ogłoszono niepodległość Indii - tłumaczenie Dzieci Północy - co mnie kojarzy się raczej z Norwegią lub Kanadą a nie ze środkiem nocy.
Ścieżki Północy - znowu - Kanada, Alaska czy coś w tej okolicy - tytuł oryginału - Narrow Road to Deep North - zawartość książki - los więźniów japońskich budujących linię kolejową z Tajlandii do Burmy. Dla nas Tajlandia to daleka północ
W przypadku książki Rushdiego problem wynika z podwójnego znaczenia słowa 'północ' w języku polskim. Chyba w ogóle w językach słowiańskich zresztą.
UsuńBabka wyglada niezmiernie kuszaco, nic dziwnego ze pieczesz ja co tydzien :)
OdpowiedzUsuńZ Twoim angielskim wszystko jest dobrze - tracks to sciezki, tropy, zaleznie od okolicznosci, truck to ciezarowka.
Rzeczywiscie polskie tlumaczenia angielskich tytulow sa bardzo nieprecyzyjne.
Czasami angielski tytuł jest nieprzetłumaczalny dosłownie. Albo byłby niezrozumiały. Ale częściej chyba chodzi o to, żeby przyciągnąć widza/czytelnika jakimś niby atrakcyjniejszym tytułem niż ten oryginalny...
UsuńA ja nawet lubię te odlotowe tytuły, zawsze sobie myślałam, że ktoś się nieźle bawił, jak je układał. Szczególnie w latach 80. dużo było takich śmiesznych jak ten Wirujący seks😁 Jedne są absurdalne, ale inne całkiem fajne np. Kac Vegas mi się podobało albo Przerwana lekcja muzyki (The Hangover i Girl, Interrupted). Pół żartem, pół serio też udane.
UsuńAgata
Jeśli chodzi o 'Pół żartem, pół serio' to często się spotykam z nieprzekładalnymi na polski trawestacjami oryginalnego tytułu (Someone like it hot). Po włosku na przykład ten tytuł brzmi 'A qualcuno piace caldo' (czyli dosłowne tłumaczenie z angielskiego). I często jest używana ta fraza z dodatkiem: 'A qualcuno piace coś tam' - tu już nie przełożysz na polski sensownie, żeby było zrozumiałe to nawiązanie do filmu.
UsuńA Kac Vegas to ja myślałam, że to polski film 🤣🤣🤣 Nigdy nie oglądałam.
Dziś jest dzień zapadania w sen zimowy - tak bym chętnie zapadła :) Uściski!
OdpowiedzUsuń