No bajeczne!
Już w trakcie czytania wiedziałam, że CHCĘ WIĘCEJ! Toteż poszukałam pana Jirotky w internecie i okazało się, że - olaboga - velké množství autor czytelnikom niestety nie zostawił. Czytałam kiedyś Saturnina po polsku z biblioteki, ale jako że mam go też po czesku, to kiedyś wrócę. A Człowiek z psem wyszedł również po polsku, w 1956 roku czyli w_bibliotece_tego_nie_znajdę. Jest to taki humor w typie Jerome K.Jerome albo Wodehouse'a (którego uwielbiam, więc nie mogło mi się nie podobać).
Przesympatyczna parodia powieści kryminalnej. Po Europie grasuje oszust bankowy, a gdzieś tam w latarni morskiej od 20 lat samotnie żyje detektyw-amator, który przeczytał wszystkie książki z dziedziny kryminalistyki, więc teoretycznie jest doskonale przygotowany do wyśledzenia i pochwycenia oszusta. Tego i każdego innego.
Ciekawostką jest, że ta powieść została sfilmowana w Polsce pod tytułem Walet pikowy (1960, reż. Tadeusz Chmielewski). No to teraz obowiązkowo muszę obejrzeć! Filmweb mi podpowiada, że 73% w moim guście - zobaczymy 😂
A co Wy byście robili przez 20 lat w latarni morskiej? Tylko halo! utrudnienie! - bez internetu!
Koniec:
Półka ze wszystkim i niczym z czeskiej literatury 😉
Wyd. Melantrich, Praha 1988, stron 187
Seria: Humor do kapsy (czyli do kieszeni), nr 29
Ja to bym chciała całą tę serię normalnie 😁
Z własnej półki (kupione 20 maja 2019 roku w Ulubionym Praskim Antykwariacie za 22 korony)
Przeczytałam 7 grudnia 2023 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Nadejszła wczoraj wiekopomna chwila i spotkałyśmy się wczoraj z Martą, od której kiedyś tam wyhaczyłam na Śmieciarce dwie książki, ale do tej pory nie odebrałam. Marta to ta, co mnie rozpoznała* jako To przeczytałam ot tak, pstryk, po dwóch zdaniach 😂 Ona sama przyrównała sytuację do filmu Masz wiadomość 😂
Jak by do mnie sama nie przyszła na Fabrykę, to nie wiem, kiedy by nastąpiło ostateczne przekazanie knig 😂
Marta jest niesamowita aparatka, ale zapomniałam ją zapytać, czy mogę się publicznie podzielić jej wrześniowym wyczynem, więc tego, na razie cicho sza. Książek jeszcze nie przestudiowałam.
Teraz tak, na FB odkryłam niedawno 1000 pomysłów na obiad i nie tylko i zaraz znalazłam parę przepisów do wypróbowania. Wiecie, z tych, co to trzeba tylko wymieszać składniki 🤣 Na pierwszy ogień poszły pyszne ciasteczka z czekoladą (czyli po prostu pieguski):
Przepis jest tutaj:
A dziś upiekłam piernik. Piernik bananowy. Najlepsze jest to, że ja za piernikiem wcale nie przepadam 😁 Ale gdy obejrzałam filmik i zrozumiałam, że w tym akurat wypadku nic prostszego, no to musiałam. Zanabyłam dwa banany i przyprawę do pierników. W domu się okazało, że w przepisie jest 40g tejże, a opakowanie z Lidla zawierało 15g 🤣 ale kto by się tym szczypał!
Inna sprawa, że w tekście i na blogu zalinkowanym pod filmikiem autorka podaje 2 szklanki mąki, a na filmiku mówi, że półtorej. Jak widać, nawet najprostszy przepis można zepsuć brakiem precyzji 😁 Krakowskim targiem dałam półtorej i jeszcze troszeczkę. Że piernik fajny, bo wilgotny, to święta prawda.
Ja tak w ogóle to jestem specjalistką od zakalca (specjalnie taki upiekłam, bo wiem, że lubisz czy jak to tam szło w Rozmowach kontrolowanych), ale tym razem udało się bez. Czyli naprawdę każdy analfabeta kulinarny będzie umiał 😂
* ostatnio też na FB niejaki Krzy Siek rozpoznał mnie po regałach 😁 Pozdrawiam!
O Saturninie słyszałem, mówili kiedyś o powieści (zachwalali) i autorze w Dwójce (PR2).
OdpowiedzUsuńSaturnin u naszych południowych sąsiadów to już klasyka humoru 😀
UsuńDlatego opornie zamieszczam domowe zdjecia. Mam ostatnio przyplyw kulinarnej weny ogladania ksiazek, nie pieczenia, ale sciagnelam kilka przepisow na ciastka czekoladowe, kto wie. Natomiast wiem, ze bez internetu nie wytrzymalabym w latarni miesiaca.
OdpowiedzUsuńTak, przepisy się ściąga, a potem o nich zapomina 🤣 Mam w poczcie swojej całą masę maili z linkami w folderze 'Kuchnia' - ale jakoś mało z tego wynika 😂
UsuńMyślę, że gdybyś wytrzymała miesiąc, to potem byłoby już z górki 🤣
Teraz, w czasach internetu, to faktycznie nie wyobrażam sobie 20 lat w latarni morskiej bez internetu, ale gdyby to było kiedyś, to nawet mogłoby być fajnie, i wyspać by się człowiek mógł do woli, i poczytać, poobserwować widoki...
OdpowiedzUsuńCo polecasz Wodehouse'a na początek? Nie znam go, ale jeśli w stylu Jerome K. Jerome, to bym przeczytała coś. I widzę, że na japoński sporo przełożone, więc dostęp mam.
A tak w ogóle, to co z tym stolarzem? Pojawił się w końcu? Bo jakoś apdejtu nie dajesz ;-)
mokuren
Coś mi się wydaje, że po paru tygodniach wysypiania się i podziwiania widoków (dość jednostajnych) zaczęłabym dostawać świra. No bo jak to nie móc nawet zamienić słowa z kimkolwiek? Do latarni w powieści przybijała łódź z zapasami co pół roku.
UsuńWodehouse najbardziej jest znany z cyklu o kamerdynerze Jeevesie. Ja mam po polsku "Wielce zobowiązany, Jeeves", "Dziękuję, Jeeves" i "Dewizę Woosterów". Wooster to był jego pan, dość tępy lord, którego Jeeves wiecznie ratuje z opresji.
Stolarz był, zrobił, pobrał milion monet i odjechał w nieznane. Ma mi jeszcze półeczkę zrobić, ale najpierw muszę się zdecydować co do jej gabarytów, a nawet pomyśleć mi się nie chce, nie wspominając o mierzeniu. Chyba NIC mi się nie chce. W związku z tym zaczęłam brać te tabletki przepisane przez panią neurolog, może co pomoże 😂
Sprawdziłam teraz na blogu, kiedy je czytałam po raz ostatni - dziesięć lat temu. Hm, czy w związku z tym mogę już czytać je znowu? Bo mnie naszła ochota?
Usuń🤣🤣🤣
Tutaj opisałam, skąd się u mnie wziął Wodehouse. Z obczyzny, panie!
https://toprzeczytalam.blogspot.com/2013/07/pgwodehouse-wielce-zobowiazany-jeeves.html
Dzięki! Już sobie odłożyłam na półkę wirtualną w bibliotece "Wielce zobowiązany, Jeeves" i "Dziękuję, Jeeves". Przeczytałam skąd u Ciebie się wziął Wodehouse i ciekawa jestem jakie będzie japońskie tłumaczenie. No ale przekonam się dopiero za jakiś czas, bo akurat dzisiaj wypożyczyłam już coś innego...
UsuńUff, kamień z serca, że stolarz był i zrobił. Szkoda tylko, że za milion monet ;-)
mokuren
Prędzej czy później - życzę miłej lektury 😍
UsuńZe stolarzem przy okazji się zgadało o Nowej Kuchni i wyszło na to, że tamten stolarz zrobił ją po bardzo przystępnej cenie 😁
BBM: Ciekawe znajomosci zawierasz. Super!😄
OdpowiedzUsuńSą jeszcze ciekawi ludzie 😁
UsuńO widzisz, takie wyczyny kulinarne lubię, wsypać do michy, zamieszać i do pieca!
OdpowiedzUsuńTen piernik z bananami mnie zaintrygował...
Tak, uznaję tylko takie, zważywszy, że potrafię schrzanić WSZYSTKO, jeśli chodzi o kuchnię, mam do tego po prostu talent 😁
UsuńZerknęłam teraz na ten piernik, a tam został mały kawałek. Niebywałe, mojej córce podeszło! 😂
Nie mam świątecznego nastroju, bo muż ze psem i synem do weta pojechał...
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. Przytulam mocno!
UsuńMimo wszystko miałam nadzieję, że wrócą w składzie w jakim pojechali... 💔
UsuńTeż sobie obu panów dałam na półkę w bibliotece, ale to po świętach, bo muszę Warcholstwo skończyć, już mi dyszy na plecach kolejny czytelnik, a idzie jak krew z nosa.
OdpowiedzUsuńA gdzie Ty na fejsie wstawiasz zdjęcia regałów z książkami?😁
Agata
Autor ponoć wydał wiele bestsellerowych książek, więc powinien pisać gładko...
UsuńJest taki profil The Librarianologist i tam każdy, kto chce się pochwalić swoim księgozbiorem, publikuje swoje zdjęcia. No a kto niby NIE CHCE???
😂😂😂
Tyle słodkości dla ducha i brzucha...
OdpowiedzUsuńI to nie jest moje ostatnie słowo 😂
UsuńU nas takie ciasteczka z czastkami czekolady sa chyba najbardziej popularnymi i kiedy by sie nie slyszalo o pieczeniu w duecie mama-corka to zawsze te, tym bardziej ze mozna kupic gotowe ciasto i rozdzielic na czastki i wsadzic do piekarnika - czyli nawet nie musi sie ciasta knysic.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam potrawy jednogarnkowe - raz ze szybkie, dwa - lubie przerozne zapiekanki, bigos i mamalygi.
Knysić - fajne słowo, może regionalne? Nie znałam 😂
UsuńJasna sprawa, że potrawy jednogarnkowe najlepsze - z punktu widzenia kucharki i zmywającej 😂 Najprostszy obiad składający się z ziemniaków, jajek sadzonych i fasolki szparagowej to już dwa gary, dwie pokrywki i patelnia do zmywania...
Cześć! Jestem nowy na tej stronie i zastanawiałem się, czy recenzowałeś tę książkę w 31 marca 2014 roku?
OdpowiedzUsuń"Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego o ich losach i dziejach uczelni w czasie drugiej wojny światowej"
Mój dziadek Marian Grzesło pracował na uniwersytecie w latach 1939-1945 i zastanawiał się, czy są o nim jakieś informacje? Jeśli nadal masz tę książkę lub wiesz, jak mogę ją zdobyć, napisz do mnie. Każda informacja będzie dla mnie i mojej rodziny bardzo cenna.
z poważaniem
Alexander Tirkel
Jest tam krótka relacja zamieszczona. Mogę zrobić zdjęcie i wysłać, tylko na jaki adres?
UsuńBardzo dziękuję! To by było wspaniałe:)
Usuńmój adres e-mail to alexander.tirkel@gmail.com
Facebook: ”Alexander Tirkel
Naprawdę doceniam, że możesz to zrobić!
Poszło na maila :)
UsuńJakbym się kiedyś zastanawiał czy są jakieś korzyści z blogowania, to sobie przypomnę powyższą historię :)
Usuń=> Bazyl
UsuńNo tak, to są te chwile, które - choćby na krótko - usuwają w cień wątpliwości 😍