wtorek, 14 lutego 2012
Ludwika Woźnicka - Jagoda dojrzewa
Druga część cyklu, wydana dopiero w 1980 roku.
Jagoda jest już w III klasie i ma pierwsze praktyki w szpitalu. To jest właśnie to, co misie lubią najbardziej, bo dosyć realistycznie opisany szpitalny dzień, konflikty zarówno między pacjentami jak i personelem. Ja naprawdę nie wiem, skąd mi się wzięło to upodobanie do szpitalno-sanatoryjnych klimatów w książkach - bo jest to coś, czego w życiu najbardziej się boję... może w ten sposób oswajam potwora :)
W każdym razie Jagodzie idzie świetnie, w przeciwieństwie do jej przyjaciółki Tećki, od zawsze prymuski, która dopiero teraz stwierdza, że zawód pielęgniarki nie dla niej, ma blokadę psychiczną przed wkłuciem się w żyłę, strach przed widokiem krwi... musi zrezygnować ze szkoły.
Przeczytałam 13 lutego 2012.
Z biblioteki na Rajskiej.
Dopożyczyłam jeszcze dwie Czarki w Dziecięcej na Królewskiej, ale brak mi pierwszego tomu i na razie nie mogę z tym ruszyć.
Wieczorem obejrzałam pierwszą częsć serialu rosyjskiego Luba. Lubow i bardzo mi przypadła do gustu, bo wszystko rozumiałam :) Tytułowa Luba dostaje się własnie na studia medyczne, poznaje sympatycznego kolegę i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ojciec, który odchodzi od rodziny. Luba bierze na ambit, nie chce ani grosza od ojca i zaczyna jednoczesnie, obok studiów, pracować w szpitalu jako sprzątaczka, bo matka cierpi na depresję i nie jest w stanie mysleć o domu. Podczas sylwestrowej zabawy Luba widzi, że jej chlopak caluje się z inną, dramat, ucieczka. Znaczy się - klasyczny wyciskacz lez :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wszystkie 'czy' opisywane przez Ciebie tu i poniżej muszę koniecznie zdobyć, nie słyszałam o nich, bo i o Ludwice nic. Czarki cyklu nie znam, myślałam, że Woźnicka jest tylko jedna, jak w tym kawale o Jasiu.
OdpowiedzUsuńNo, ale wtedy nie było google :-)
A na okładkach książek malo co pisali.
A ja po prostu myślałam do tej pory, że była JEDNA Woźnicka :)
OdpowiedzUsuń"Jagoda w mieście" smutna bardzo. Oj, ten awans społeczny, ilomaż cierpieniami okupiony... normalnie chyba powinnam sobie przypomnieć "Daleko od szosy" :)
No właśnie ja też tak myślałam.
OdpowiedzUsuńDaleko od szosy oglądam co jakiś czas, wpadam na to w TV, zasiadam niby tylko na chwilę i już nie moge sie oderwać, kolejne odcinki też śledzę. to jest swietny serial