poniedziałek, 24 marca 2014

Cesare Pavese - Księżyc i ogniska

I znowu pozycja sprzed lat. Całe życie mam tak samo: czymś się zainteresuję i kompulsywnie gromadzę - a niekoniecznie korzystam. Najważniejsze mieć zapasy. To chyba z PRL-u wyniesione. Tak było z włoskimi książkami lata temu, tak teraz jest z ruskimi filmami :) Więc kupiłam kiedyś tego Pavesego, a nawet do niego nie zajrzałam. Czytałam tylko Plażę oraz Paesi suoi w oryginale. A mam jeszcze Piękne lato w czarnej serii PIW-owskiej. I cóż teraz powiem: doceniam, ale się nie zachwycam. Tak już bywa, że zdajemy sobie sprawę, że coś jest dobre, ale niekoniecznie nam przypadło do serca, niekoniecznie gdzieś tam znalazło swoje miejsce, którego nie opuści. Coś mi nie leży w Pavesem, choć tematyka powieści, powrót po latach, wspominanie przeszłości, szukanie straconego czasu, jest mi przecież bliska...
Informacje ze skrzydełek:
I już właściwie wszystko wiadomo.
Narrator, którego znamy tylko z dziecięcego przezwiska Węgorz, ma teraz około czterdziestki i po latach spędzonych poza wioską dzieciństwa (ale nie rodzoną, bo był bękartem wziętym na wychowanie za pieniądze, które co miesiąc wypłacał szpital) - w Genui, w Ameryce - wraca do doliny rzeki Belbo, usiłując odnaleźć coś z dawnych czasów. Nigdzie w świecie nie znalazł dla siebie miejsca, choć od dzieciństwa czuł, że wioska do niego nie należy i że musi wyjechać daleko, tam gdzie nikt z mieszkańców nie był - musi poznać "resztę świata". Teraz jednak czuje, że ma za sobą nieudane życie, że nigdzie indziej nie znajdzie tego, czego szuka - więc może spróbować ponownie tutaj, w wiosce zagubionej wśród piemonckich wzgórz.
Nie sposób jednak wejść dwa razy do tej samej rzeki.
Akcja dzieje się na dwóch planach czasowych: dzieciństwa z jego odkryciami i pragnieniem przygód i wieku dojrzałego, z jego poczuciem zawodu. Wracają wspomnienia o trzech siostrach z majątku, gdzie Węgorz został oddany na służbę i przede wszystkim wydarzenia z trudnego okresu końca wojny, tak skomplikowanej historii włoskiej, bratobójczych walk partyzantów z faszystami, których echo odzywa się do dziś. W powrocie do wioski towarzyszy Węgorzowi jego dawny przyjaciel Nuto, który był mu zawsze przykładem i wzorem. Obecność Węgorza staje się katalizatorem kolejnych wydarzeń...

Początek:
i koniec:

Wyd. PIW Warszawa 1958, wyd.I, 207 stron
Tytuł oryginalny: La luna e i falò
Tłumaczyła: Maria Stelmachowska
Z własnej półki
Przeczytałam 21 marca 2014


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film radziecki KRASNOJE JABŁOKO (Красное яблоко), reż. Tołomusz Okiejew, 1975, wg opowiadania Czingiza Ajtmatowa
Na YT do obejrzenia, tyle że w kawałkach:

2/ film włoski RZYM (Roma), reż. Federico Fellini, 1972
Na YT cały film w wersji polskiej:

3/ film czeski KELNER, PŁACIĆ! (Vrchní, prchni!), reż. Ladislav Smoljak, 1980

4/ film belgijsko-holenderski W KRĘGU MIŁOŚCI (The Broken Circle Breakdown), reż. Felix Van Groeningen, 2012
Trailer:

11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wczoraj akurat czytałam, jakie zapasy polecały robić władze w obliczu nadciągającej wojny (II światowej) w Krakowie.
      Otóż na przykład mąki 30 kg, kaszy 10 kg, cukru 3 kg. Rany bońcia, co ja bym zrobiła z tą mąką, której mi schodzi kilo przez rok :) za to cukru kilo co tydzień. Zresztą pamiętam, że w domu zawsze było 10 kg cukru na zapasie, to był chyba bardzo wrażliwy towar na wszelkie wahania koniunktury :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Z mąki to można - teoretycznie - zrobić choćby pierogi na obiad, po co od razu rzucać się na chleb :)
      No ale skoro ja chleba nie jem (już drugi rok) i produktów mącznych raczej unikam, to hm. Z drugiej strony w czasie wojny zaraz by mi fanaberie przeszły :)

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego, ale mam wielką słabość do pisarzy, którzy zakończyli swoje życie śmiercią samobójczą. Muszę poszukać tej książki, tematyka wydaje mi się interesująca.
    PS. A u mnie w domu odwrotnie, mąkę kupujemy częściej niż cukier. Cukier u nas leży i leży, wszyscy słodzą mało albo wcale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z włoskich pisarzy-samobójców polecam Ci jeszcze Primo Leviego...

      Usuń
  3. Oglądałaś "Rzym" a ja byłam w Rzymie i jak oglądałam książki w ulicznym antykwariacie pomyślałam o Tobie, bo były tylko we włoskim języku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, teraz byłaś? Mam zaległości w blogach, nic nie wiedziałam! Zazdroszczę. Ale boję się już podróży :(

      Usuń
    2. Ja też się bałam, ale niepotrzebnie.

      Usuń
    3. Żeby to wiedzieć z góry :)

      Usuń
  4. Dość przypadkowo odkryłem tę powieść, muszę ją koniecznie przeczytać. Wydaje się bardzo podobna do mojego pomysłu na film, a więc może być świetną inspiracją! Jeśli ktokolwiek zna inne książki o powrocie do dzieciństwa, poszukiwaniu samego siebie z dawnych lat, tęsknocie za dawnym sobą, proszę pisać do mnie: sartoris@poczta.fm
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń