czwartek, 20 marca 2014

Maria Krüger - Witaj, Karolciu!

Katastrofa! Chciałam po bożemu przeczytać całość, szukam Karolci i szukam... i nie ma! Musiałam zabrać się od razu za drugą część! Ale to przecież niemożliwe, no nie wiem, co się stało, na pewno Karolcię miałam, zresztą wolałam właśnie pierwszą część, tę z ciocią Agatą. No cóż. Do biblioteki w niedzielę nie bardzo mogłam pójść... zresztą od jakiegoś czasu mam alergię na biblioteki :)
Tym razem ciocia Agata znika z horyzontu, bowiem udaje się do sanatorium. Zostawia ostatnie dyspozycje w rodzaju Karolciu, jedz codziennie owoce i oto pociąg rusza. Karolcia ze smutkiem myśli o tym, że cały miesiąc ciotki Agaty nie będzie w domu, a przecież do tej pory zawsze była! W dodatku oboje rodzice pracują, choć już zaczęło się lato i Karolcia będzie spędzać pół dnia sama. Już nazajutrz leje i nawet nie można wyjść pobawić się na dworze. Na szczęście Piotrek, mieszkający wyżej, też jeszcze nie wyjechał na wakacje i można wspólnie postać na schodach, wyglądając, czy deszcz nie przechodzi. Tak dzieciaki spotykają pewną nieznajomą z kolorowymi kredkami wystającymi jej z kieszeni płaszcza. Toteż gdy w chwilę później na jednym ze stopni znajdują niebieską kredkę, zaczynają poszukiwania tajemniczej nieznajomej. Tajemniczej, bo jakoś dziwnie zniknęła - u żadnych sąsiadów jej nie było. Może wyszła na dach? Karolcia i Piotrek chcą oddać zgubę, więc wywieszają na drzwiach klatki ogłoszenie. Niestety, na ów inserat zgłasza się stara znajoma Filomena, paskudna czarownica ze spiczastym nosem, która chce dzieciom kredkę odebrać, bowiem... okazuje się ona być kredką zaczarowaną - jeśli się cokolwiek nią narysuje, ta rzecz natychmiast "schodzi" z kartki i staje się rzeczywistą! I nie tylko rzecz, bo również zwierzęta - Karolcia zaraz narysowała pięknego błękitnego kota - i ludzie, jak to się stało w przypadku dwóch kucharzy, którzy ugotowali za Karolcię wystawny obiad.
Niegdyś w posiadaniu Karolci znalazł się zaczarowany błękitny koralik, który spełniał życzenia aż do momentu, gdy całkiem stracił kolor, teraz dziewczynka ma kredkę, na którą trzeba uważać, by się nie złamała... ale wiadomo, że jej kres nadejdzie, gdy się po prostu wypisze. Należy więc być ostrożnym i rysować tylko to, co niezbędne. Ale czyż można odmówić zabawek chorym dzieciom w szpitalu albo parasoli zmokniętym przechodniom?


Ilustracje Haliny Bielińskiej:


Spis rozdziałów:

Początek:
i koniec:


Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1970, wyd.I, 194 strony
Ilustrowała: Halina Bielińska
Z własnej półki (nie z dzieciństwa, odkupione później, w antykwariacie, 21 czerwca 1988 roku za 280 zł)
Przeczytałam 16 marca 2014

14 komentarzy:

  1. Westchnęłam sobie, bo taką oto Karolcię pamiętam z mych lat najmłodszych. Odziedziczona wprawdzie po starszej siostrze, potem przeszła na mnie i w domu "gdzieś jest".
    Milo powrócić do pierwszych lektur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Moja też teoretycznie "gdzieś jest" :)
      Ja muszę koniecznie wrócić do Dzieci z Bullerbyn, bo to już lata całe, jak nie czytałam.

      Usuń
  2. Karolcia to moja dziecięca ulubienica. Pamiętam ze trochę się przy drugiej części wkurzyłam ze tak późno przyszło dzieciom do głowy namalować Błękitny Koralik. Mogły też spróbować narysować druga kredkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie, czy coś narysowanego zaczarowaną kredką też staje się z definicji zaczarowane :) no, kot był taki :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy obecne wydania mają tę samą oprawę graficzną... zaraz chyba się rozejrzę :)

      Usuń
    2. Są różne, w tym i takie gdzie Karolcia fruwa nad miastem albo jeździ na lwie! No, to już bardzo swobodna licentia poetica, a raczej grafica :)

      Usuń
  4. A ja nigdy "Karolci" nie czytałam :( Dlaczego? Kolejna do nadrobienia. Zaraz po "Klimku i Klementynce", której też nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Karolcia jest do nadrobienia nawet PRZED Klimkiem!
      :)

      Usuń
  5. Karolci nie znam, ale bajka "Zaczarowany ołówek" się przypomina, urocza bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ktoś wie gdzie mogę znaleźć opowiadanie Marii Kruger "dzienny sprawdzian" to o dziewczynce o imieniu Majka i jej nauczycielu torbaczu. proszę pomóżcie

    OdpowiedzUsuń
  7. dziwny sprawdzian miało być przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń