niedziela, 8 marca 2015

Andrzej Kozioł - Krakowianie, tom II

Kolejna dawka krakowskich postaci, mniej i bardziej znanych.
Książkę, nabytą całkiem całkiem niedawno, na dniach można powiedzieć, wepchnęłam na miejsce obok pierwszej części... kosztem oczywiście czego innego. Przewodnik po ZOO mianowicie dostał eksmisję pod sufit, biedaczek.
Tutaj powinny się zmieścić wszystkie moje cracoviana, koło biurka. Ale jakoś nie chcom. A może chcom, ale nie mogom. Rozpełzły się po całym mieszkaniu i tylko mój głęboki do nich szacunek wstrzymuje mnie przed umieszczeniem części w toalecie.

Na okładce jest zdjęcie szpakowatego pana, ujęcie żywcem z Rodczenki (no nic nie poradzę, że wszystko mi się rusko kojarzy).

Na skrzydełku Jerzy Madeyski - jeden z bohaterów poprzedniego tomu - zachwalał:

Wszystko, co powyżej napisane, prawdą jest. I jednym tchem się czyta i ludzie ciekawi i życzliwy i intymny nastrój... Jest trochę tak, jakby to nasz prywatny znajomy opowiadał o postaciach, które gdzieś nam się kojarzą z widzenia, ze słyszenia i tylko potakujemy, tak tak, panie Gerwazy, tak, panie Protazy. I choć autora czasem ponosi fantazja i z poety robi geniusza, a z piekarza poetę, to jednak rozumiemy i zgadzamy się gdzieś tam w głębi duszy...
I tak się wszystko pięknie składa i nakłada: prof. Eminowicz? no przecież czeka na lekturę książka wspomnieniowa o nim. Krzysztof Miklaszewski, specjalista od Kantora? właśnie w tym tygodniu zwiedziłam nową Cricotekę. Andrzej Nowak, piewca Ludwinowa? wkrótce zajmę się jego dwiema książeczkami z podgórskimi wspomnieniami. Kika Szaszkiewiczowa? dopiero co byłam na jej pogrzebie. Bracia Janiccy? Toż oni stale piją wódeczkę w barze na moim osiedlu, tylko patrzeć, jak zasiądą przy cieplejszej aurze przy stoliku na zewnątrz. Cukiernia pana Galganka na Karmelickiej? toż właśnie robiłam zdjęcie...
I tak dalej i tym podobnie.
Zastanawiające, iluż tych krakusów z dziada pradziada okazuje się być przyjezdnymi. Słoikami by ich dziś nazwano, przezwano, wytykano by im ich rzeszowskość... a co najlepsze przecież spoza Krakowa przyszło!

Oto spis bohaterów panegirycznych opowieści Andrzeja Kozioła:


Mam niegasnącą nadzieję, że upoluję jeszcze trzeci tom. Teraz weszłam na allegro, żeby sprawdzić, jak się sprawy mają i cóż. Kozioła nie ma, ale byli Jacyś Krakowianie. Szkice do portretu zbiorowego w dobie industrialnej transformacji 1890-1939. Ki czort, myślę sobie. Ale 6,50 tylko. A tu patrzę, drugi egzemplarz tej książki za 44,99! Znaczy się ta pierwsza to jakaś niebywała okazja, trza brać! I tak to nawet w niedzielę nie obeszło się bez zakupów. Howgh!

Początek:
i koniec:


Wyd. Jagiellonia SA Kraków 2003, 212 stron)
Z własnej półki (kupione 6 lutego 2015 roku na allegro za 6 zł)
Przeczytałam 7 marca 2015 roku

7 komentarzy:

  1. Mała nadstaweczka w miejsce maszyny i kwiatka i już coś miejsca będzie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, ale gdzie maszyna? Jakoś mi szkoda jej się pozbywać... Myślę o regaliku po prawej stronie, do sufitu, i wtedy oczywiście musi też przyjść nadstawka, tyle że maszyna stanie na jednej z jej półek, tak zakładam :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że maszyny byłoby szkoda....No tak masz tam jeszcze kawałek ściany....Czekam na kolejne rozwiązania.....

      Usuń
  2. Co polecasz jeszcze przeczytać o Krakowie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Można by długo :) Najlepiej zajrzeć do zakładki CRACOVIANA :)

      Usuń
  3. O jest mój znajomy, żeby nie rzec kolega - poeta Józef Baran.
    Chyba sięgnę po książkę.

    Zdzisław

    OdpowiedzUsuń