I znów powrót do literatury rosyjskiej. No dobrze, radzieckiej.
Sięgnęłam po tego Paustowskiego na 'ostatnią' półkę:
Tam po prawej stronie widoczny jakiś czarny kijaszek z rączką - to mój składany ekran do domowego kina. Teoretycznie myślałam o chowaniu go do szafy, ale weźcie upchajcie coś jeszcze do szafy! To trochę tak jak z książkami :)
Ależ się zdziwiłam, gdy otworzyłam książkę i zobaczyłam podtytuł - Opowiadania. A niech to! Mój 'ulubiony' gatunek literacki :) Co się jednak nie robi dla literatury radzieckiej, nawet opowiadania się przeczyta!
Kiedyś tam zapoznałam się z Romantykami i bardzo mi się spodobali, tak że dokupiłam trzy kolejne książki Paustowskiego.
W zbiorze opowiadań zamieszczono notkę biograficzną o autorze:
To właśnie Kolchidę i Dalekie lata mam jeszcze. Chodzi mi też po głowie, czy nie kupiłam czasem Początku nieznanej ery, ale nie jestem pewna. Czuję, że rozejrzę się jeszcze za innymi, bo Wikipedia podaje kilka tytułów z cyklu powieści autobiograficznych, stanowiących syntezę losu inteligencji rosyjskiej na przełomie dwóch epok. Kuszące!
W Romantykach zachwyciły mnie opisy przyrody. Nie zabrakło ich również w tych opowiadankach, bogata rosyjska natura kipi i wylewa się wręcz z nich, a ludzie potrafią się jej odwdzięczyć. Przy czytaniu, muszę się przyznać, zrobiło mi się żal, że ja taka miastowa, beznadziejnie miastowa, że nie znam ani tych roślin czy ptaków ani ich nazw nie potrafię dopasować do właścicieli, że boję się wszelkich robali, że taka jestem ę-ą. A przecież spędziłam kiedyś w dzieciństwie jedne wakacje na wsi... ale jedyne, co z nich zapamiętałam, to 'zapach' parowanych ziemniaków dla świń :) nie chyciło!
Opowiadania były dobre, bo krótkie :) Mam na myśli to, że przy dłuższych człowiek się niechcący nawet przywiązuje do ich bohaterów, do ich historii, a gdy się kończą, jest przykro... tutaj wiadomo, że skończy się, zanim na dobrze zacznie, więc inne ma się podejście. Smakuje się tę tymczasowość, impresyjność. Właśnie impresje, wrażenia to słowa oddające ducha Paustowskich opowiadań.
Jasny gwint!
Dopiero teraz, czytając info na Wikipedii, zobaczyłam, że jedno z tych opowiadań zostało sfilmowane! Stalowy pierścionek! Muszę dołożyć do tegotygodniowych planów filmowych, zwłaszcza, że to krótka bajka, półgodzinna:
Historia małej Wariuszi, która w zamian za trochę machorki kupionej dla dziadka dostała od żołnierza stalowy pierścionek o cudownych właściwościach: noszony na średnim palcu miał przynosić zdrowie, na serdecznym - ogromną radość, na wskazującym - możliwość obejrzenia szerokiego świata. Ale wojak nie powiedział, co się stanie, gdy dziewczynka założy pierścionek na mały palec, a spróbować przecież trzeba! I oto co się dzieje: pierścionek zsuwa się z małego palca w głęboki śnieg, nie sposób go odnaleźć, a tymczasem dziadek, jak wlazł na piec, tak już prawie z niego nie schodzi, coraz słabszy...
Ciągle nie mam tego odruchu (a już powinnam nabyć), że jak się zabieram za czytanie czegoś z literatury rosyjskiej/radzieckiej to powinnam koniecznie sprawdzić, czy nie było ekranizacji.
Początek:
i koniec:
Wyd. ISKRY Warszawa 1973, wyd. II, 152 strony
Tytuł oryginalny: Izbrannoje
Przełożyli: Nadzieja Drucka, Stefan Flukowski, Jerzy Jędrzejewicz
Z własnej półki (kupione 22 października 2014 roku za 2,90 zł na allegro)
Przeczytałam 9 marca 2015 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Do księgarni Akademickiej - jak do teatru Kantora - bezkarnie się nie wstępuje.
Poszłam - między innymi - po to:
a wyszłam również z tym:
Jak już będę zamawiać ten dodatkowy regalik do kuchni, koniecznie musi się tam znaleźć półka na nieco wyższe tomy, takie jak te.
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski ze Stanisławem Liubszinem UWIDIET PARIŻ I UMIERIET (Увидеть Париж и умереть), reż.
Nie ma na YT, no nie ma.
Elena Oriechowa, bardzo energiczna i dzielna kobieta, przeżyła represje stalinowskie i łagier. Teraz mieszka w komunałce i marzy tylko o jednym: wysłać syna, utalentowanego pianistę, do Paryża. Tymczasem Jura jest szczęśliwy tu i teraz. Ale bohaterka filmu zrobi wszystko, by spełnić swe marzenie, poniesie każdą ofiarę.
2/ kolejny film polski z 1953 roku - PRZYGODA NA MARIENSZTACIE, reż. Leonard Buczkowski
Na YT cały:
Pierwszy pełnometrażowy, kolorowy polski film. Komedia obyczajowa o życiu i pracy odbudowujących stolicę murarzy. Hanka Ruczajówna (Lidia Korsakówna) przyjeżdża z wycieczką do Warszawy. Zakochuje się w stolicy i murarzu Janku (Tadeusz Schmidt), z którym spędza wieczór podczas zabawy na Mariensztacie.
Z Historii filmu polskiego:
3/ film czeski
Obejrzawszy kilka filmów w reżyserii Karla Kachyňi, zachwyciłam się i wobec tego zaczynam uzupełniać jego filmografię. Najstarszym filmem w moim posiadaniu jest PRZEZ ZIELONĄ GRANICĘ (Král Šumavy) z 1959 roku.
Na YT fragment:
Akcja filmu toczy się latem 1948 roku na czesko-niemieckim pograniczu w Šumavie. Pojawiło się tam wiele osób, które chciały opuścić kraj po lutowym przewrocie komunistycznym, ale tylko nieliczni znają drogę poprzez bagna, wiodącą na Zachód. Jeden z takich przewodników nazywany jest królem Šumavy - nikomu jeszcze nie udało się go schwytać. Dzieła tego postanawia dokonać sierżant Zeman, świeżo przybyły do granicznej placówki.
4/ film japoński z dorobku Yasujirô Ozu - CO Z TEGO, ŻE MAM DYPLOM (Daigaku-wa deta keredo), 1929
Na YT w całości:
Tetsuo Nomoto (Takada Minoru) po rozmowie w sprawie pracy dostaje możliwość zatrudnienia jako recepcjonista, którą odrzuca, uważając, że jest poniżej jego godności. Kiedy przyjeżdżają do niego matka oraz jego ukochana Machiko (Kinuyo Tanaka), ukrywa przed nimi fakt, że jest bezrobotny. Machiko odkrywa sytuację ukochanego i postanawia mu pomóc.
5/ historia kina - czas na kolejnego twórcę brytyjskiego - Jamesa Williamsona (1855-1933).
Obejrzę pięć filmów:
* Attack On A China Mission (1900)
* The Big Swallow (1901?)
* Stop Thief! (1901)
* Fire! (1901)
* An Interesting Story (1905)
Na YT pierwszy z nich:
Misjonarz zostaje zabity przez bokserów. Jego żona wzywa pomocy. Zauważa to kilku marynarzy. Przybywają oni na misję i ratują kobietę.
Toeplitz w swojej Historii sztuki filmowej pisze:
6/ kino najnowsze: OBYWATEL, reż. Jerzy Stuhr, 2014
Zajawka:
W swojej najnowszej komedii Jerzy Stuhr wyśmiewa wszystko i wszystkich, nie oszczędzając przy tym samego siebie. To najzabawniejsza rola aktora od czasu "Seksmisji". Jak ta kultowa komedia, "Obywatel" również pokazuje, że w jakim systemie Polacy by się nie znaleźli, zawsze potrafią śmiać się ze swoich wad i wszelkich "izmów". Obywatel Jan Bratek. Gdziekolwiek się nie pojawi, ściąga na siebie lawinę niespodziewanych zdarzeń. Niczym Forrest Gump, Bratek bierze udział w najważniejszych wydarzeniach swojej epoki. Ma wielkie szczęście, a może raczej… pecha, że zawsze znajduje się w miejscach, gdzie historia akurat zmienia swój bieg. Los miota nim zarówno w czasach komuny, jak i w nowoczesnej, demokratycznej Polsce doprowadzając do zabawnych wpadek.
"Aby zdobyć niezbędną dla pisarza znajomość życia, wyruszył w wędrówkę po Rosji pracując w różnych zawodach..." i potem lista tychże. Podoba mi się! To jak wędrówka czeladnicza; a może ma też coś londonowskiego. Trochę się w tym odnajduję, w tej różnorodności i wędrowaniu. Szkoda tylko, że nie jestem pisarzem ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję kolejnych ciekawych cracovianów. Tempel bardzo interesujący, mówisz, że to duży format? Musisz starannie zaprojektować kolejny regał! Myślałam nad kwestią braku miejsca dla książek i wymyśliłam: mogłabyś przejąć mieszkanie powyżej, albo chociaż jeden pokój, zlikwidować strop, wyobraź sobie - regały na 5 metrów w górę! Czy to nie wspaniały pomysł?
;-)
Adrianno, bez zbędnej skromności - kto, jak nie Ty, jest pisarzem? Najwyraźniej też zbierasz materiały podczas Twego wędrowania (nie z dłutem, z kamerą). Coś się niewątpliwie z tego urodzi,a raczej - już się rodzi, na razie na blogu.
UsuńWysokość książek - 24 cm, więc niewątpliwie nieco wyższa. Same takie jakoś mi się ostatnio trafiają, wczoraj kolejne...
Niestety (i ja o tym myślałam, o przebiciu się na górę) tam też czyha rodzina na mieszkanie po emerytce :) Nie masz dla mnie ratunku!
Pamiętam jak mama opowiadała o swojej polonistce, która gnębila klasę "Kolchidą". Uraz jej pozostał, ja muszę zaś kiedy poszukać tego arcydzieła :-)
OdpowiedzUsuńTy to masz plany! Ja wciąż cierpię najakieś przesilenia marcowe, pogodowe i nie wiem jakie tam jeszcze. Skutek tychże jeden -spalabym bez końca. Na dodatek chyba dopada mnie przeziębienie. Wrr.
Serdeczności, saxony
Ze spaniem też tak mam, niestety. W tramwaju z wielkim trudem utrzymuję powieki w górze, a po przyjściu do pracy muszę się cucić kawą. Wczoraj wieczorem zasnęłam nad książką. O 21.00! Dopiero mnie córka obudziła, informując, że potrzebuje dostępu do umywalki, w której namoczyłam rajstopy do prania, więc mam natychmiast wstawać i prać :)
UsuńA dziś, zamiast się wyspać porządnie, wstałam po siódmej... bojąc się z kolei globusa.
Jaka ambitna polonistka! Lektury ponadobowiązkowe zadawała! Chyba że... to kiedyś było też w obowiązkowych?
O matko, ale wspaniałe zbiory, zaniemówiłam.
OdpowiedzUsuńNie przesadzajmy :)
UsuńNiesamowite. Bede sledzic bloga od dzisiaj:)
OdpowiedzUsuń