wtorek, 3 marca 2015

Alicia Giménez-Bartlett - Il caso del lituano

Wpadła mi w ręce ta mała książeczka, wydana w serii La Memoria (Pamięć), liczącej już prawie tysiąc pozycji. Jak tak sobie przeglądam te listy, to aż się dziwię, jak bardzo nie mam pojęcia o współczesnej literaturze.
Ta seria to sztandarowe dzieło sycylijskiego wydawnictwa Sellerio, które powstało w 1969 roku, gdy Elvira Giorgianni, prawniczka, zwolniła się ze struktur państwowych i za otrzymaną 'likwidację' założyła wraz z mężem, fotografikiem Enzo Sellerio, dom wydawniczy nazwany jego nazwiskiem, a stało się to po rozmowie z Leonardo Sciascią (uwaga! informuję! nazwisko to wymawia się sziaszia). Dziesięć lat później Sciascia wymyślił tę granatową serię, wydawaną w formacie dosłownie kieszonkowym (12x17cm), z granatową obwolutą i reprodukcją dzieła sztuki ujętą w ramkę tego samego koloru co czcionka tytułu. Nazwa wskazuje na upodobanie wydawców do autorów czy tekstów, które należy 'wydrzeć' zapomnieniu. Ciekawostką jest fakt, że każdy numer setny tej serii, wolny, jest dedykowany jej twórcy czyli Sciascii. Z Polaków wydano Sienkiewicza, Kuśniewicza, Stryjkowskiego, Terleckiego. Andrzejewskiego. A tu, paczcie państwo, na okładce Nikifor!

Książeczka, którą dziś pokazuję, zawiera trzy opowiadania barcelońskiej autorki serii kryminalnej o policjantce Petrze Delicado. Zostały one napisane na zamówienie gazety El Mundo do sierpniowych wydań w kolejnych trzech latach.
Oto ich tytuły:
Czyli: Przypadek Litwina, Śmierć na siłowni, Zew krwi.

Pisać za bardzo nie ma o czym :) albowiem nie przepadając za krótką formą w ogólności, w kryminałach nie lubię jej w szczególności - i chciałam tylko poczytać coś lekkiego i niezbyt angażującego - po włosku, bo dawno tego nie robiłam. Wolę, jak intryga kryminalna rozwija się powoli, z różnymi zakrętasami i zwrotami akcji, a w przypadku opowiadań raczej trudno na to liczyć. Ale dają one przedsmak tego, czego można się spodziewać po książkach Giménez-Bartlett - ironii, humoru, świetnych dialogów między Petrą a jej viceinspektorem Garzonem.

No i nie mówcie mi, że to śmieszne dla Polki czytać hiszpańską książkę w tłumaczeniu na włoski - w życiu nie takie przypadki się zdarzają :)

Początek:
i koniec:


Wyd. Sellerio Palermo 2005, 126 stron
Tytuły oryginalne: El caso del lituano, Muerte en el gimnasio, La voz de la sangre
Z hiszpańskiego na włoski przełożyła: Maria Nicola
Pożyczone
Przeczytałam 1 marca 2015 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
No to przyszły ostatnie nabytki z allegro.
Jedno cracovianum, które mnie zresztą zaskoczyło, bo byłam święcie przekonana, że to o II wojnie światowej, a tymczasem rzecz idzie o komunistach przedwojennych :)
I jedno filmanum-ruscianum :)
Nowy, wiecie, z lat 60-tych :)
Mam tego autora 500 zagadek filmowych, muszę to chyba kiedyś wyciągnąć z czeluści regału ukrytego za żaluzjami i sobie pozgadywać. Mam też Leksykon reżyserów filmowych, ale od tego czasu wzbogaciłam się o coś nowszego... widzę, że to temat na szersze omówienie/pokazanie.



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski ze Stanisławem Liubszinem BOLSZOJ KAPKAN ILI SOLO DLA KOSZKI PRI POŁNOJ ŁUNIE (Большой капкан, или Соло для кошки при полной Луне), reż. Anatolik Galijew i Hasan Bidżijew, 1992
Kapkan to zdaje się pułapka...
Jest to melodramat. Starszy już i dawno żonaty Wasilij, urzędnik wysokiego szczebla, przyjechał na urlop w rodzinne strony i tam poznał młodą pielęgniarkę Marinę. Owocem znajomości będzie wkrótce syn... ale okazuje się, że cała ta romantyczna historia została obmyślana i rozegrana przez starszą siostrę Mariny, która w ten sposób chciała zapewnić sobie im obu dostatnie życie.

A na YT nic. No to program telewizyjny o aktorze:


2/ film polski DOMEK Z KART, reż. Erwin Axer, 1953
Na YT w całości:


Akcja filmu rozgrywa się w sierpniu 1939 roku. Bruno Sztorc drukuje bardzo krytyczny artykuł o ówczesnych rządach. Numer gazety zostaje skonfiskowany przez policję, redakcja zdemolowana przez nacjonalistyczną bojówkę, a redaktorzy pobici, ponieważ nie chcą ujawnić miejsca pobytu Sztorca.

Naturalnie udokumentowałam się w trzecim tomie Historii filmu polskiego:
Oto co piszą:

3/ film czeski VYSOKA ZED' (Za białym murem), reż. Karel Kachyňa, 1964
Znów nie ma nic na YT. Za to jest króciutka składanka z filmów tego wybitnego reżysera:


Jedenastoletnia Jitka niewiele czasu poświęca szkole i rodzinie, lubi chodzić własnymi drogami i chętnie wspina się na ścianę w tartaku, za którą znajduje się szpital z dużym parkiem. Siedząc na murze, rozmawia z młodym mężczyzną na wózku inwalidzkim. W wyniku kontuzji kręgosłupa uczy się on na nowo chodzić. Jitka wspiera go w trudnych próbach i przekonuje, ze wszystko będzie dobrze. Powoli budzi się w niej kobiecość, choć dziewczynka jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że to pierwsza niewinna miłość...

4/ jeśli chodzi o kino japońskie, właśnie zabieram się za twórczość znakomitego reżysera Yasujirô Ozu (1903-1963). Udało mi się zebrać 34 jego filmy :) tak więc do końca października będę zajęta nim i tylko nim :) Na początek parę filmów krótkometrażowych z 1929 roku. W tym tygodniu DOBRODUSZNY SPÓR PRZYJACIÓŁ (Wasei kenka tomodachi).
Na YT nie ma go w całości (może jest, ale z tytułem pisanym po ichniemu...), więc mały fragment - cały film trwa 14 minut:


Dwójka przyjaciół wynajmujących wspólnie mieszkanie dzieliła się do tej pory wszystkim: od jedzenia po pracę. Sytuacja zmienia się, kiedy postanawiają zająć się młodą kobietą, ranną w wypadku samochodowym i pozwalają jej u siebie zamieszkać. Oboje szybko się w niej zakochują i zaczynają rywalizować między sobą o jej względy, zachowując przy tym iście japoński styl.

5/ historia kina postępuje naprzód. Mam za sobą braci Lumière i Georgesa Mélièsa, czas na kolejnych twórców. Przenosimy się do Anglii.
Kolejne kartki z dzieła prof. Toeplitza:
mówią o filmach Georga Alberta Smitha.

Obejrzę ich siedem... a oto jeden z nich, MARY JANE'S MISHAP (Nieszczęśliwy wypadek Mary Jane) z 1903 roku:


Mary Jane próbuję zapalić piekarnik. Kiedy jej się nie udaje, krząta się wokoło, nakłada czarny połysk na twarz, stroi miny przed lustrem... A potem wraca do pracy. Kiedy piec nadal nie chce zapalić, wlewa do niego parafiny i zapala zapałkę... Następuje wybuch!

6/ z ostatnich produkcji będziemy z córką oglądać na dużym (wielkim) ekranie - to już taka nasza nowa świecka tradycja - DZIKIE HISTORIE (Relatos salvajes), reż. Damián Szifrón, Hiszpania/Argentyna 2014
Trailer:


Niedocenianemu muzykowi, biznesmenowi, pannie młodej, znanemu milionerowi, kelnerce oraz specjaliście od materiałów wybuchowych puszczają nerwy.

2 komentarze:

  1. Oby Pani nie przepłaciła, bo "Nowy film radziecki" Pitera leży w antykwariacie na Sławkowskiej 6 za jedyne 23 zł. I to od kilku tygodni leży a chętnych brak. Knigi piękne, ale wie Pani co ja myślę?Myślę że Pani ma ogromne mieszkanie gdzieś tak z 80 m kwadratowych czteropokojowe, bo tak to wygląda na zdjęciach i dlatego może Pani sobie pozwolić na tyyyyyyle książek. U mnie na Warszawskiej mieszkanko malutkie jak dziupla to i nic w nim się nie mieści, zmuszona byłam trzymać książki w piwnicy. I wie Pani co myślę? Dobrze że chociaż piwnicę mam. I że to Kraków bo oddychanie atmosferą tego najpiękniejszego miasta na świecie wynagradza mi brak metrażu i brak zdrowia...
    Pozdrowienia od Krakowianki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przepłaciła?? Ja?? Ja 11 zł dałam :)
      Taaaaa, ogromne mieszkanie... całe 52 metry w bloku... I to nie jest tak, że MOGĘ sobie pozwolić na tyle książek. Ja NIE MOGĘ, ale POZWALAM :) Swego czasu moja Mum bardzo bolała nad tym, że mebli żadnych "normalnych" nie kupujemy, tylko te półki i półki. Ale już się przyzwyczaiła. O sobie nie wspomnę. Aczkolwiek wygląd mieszkania odległy jest od tego, co mi się marzyło w młodości: ascetyzm, minimalizm. Trudno, trzeba było pójść na kompromis :)

      Moja dawna koleżanka z pracy, posiadając 30 metrów z hakiem, trzymała z kolei ubrania sezonowe w piwnicy. Ja mam do piwnicy podejście raczej podejrzliwe - cokolwiek do niej wyniosłam, to już przepadało. Nie że ukradli, tylko miałam opory przed przyniesieniem z powrotem do domu. Piwnica kojarzy mi się z dzieciństwa z komórką na węgiel i koniec :)

      Ale prawda, Kraków wynagradza wszystko. A tu jeszcze na Warszawskiej! W samym centrum! Można nawet obejść się bez karty na zbiorkom :) wszędzie się dojdzie z buta... można wieczorem wyjść na spacer po Starym Mieście... ech... rozmarzyłam się :)

      Usuń