sobota, 4 kwietnia 2015

Igor Newerly - Pamiątka z Celulozy

Przewidywałam, że ta lektura potrwa i nie myliłam się. Woziłam ją cały czas ze sobą w torbie, a nie wyciągałam, jakoś zawsze świeższe wydawało mi się to, co za oknem tramwaju...
Dlaczego świeższe? Czyżby jedno ze sztandarowych dzieł socrealizmu woniało pewną stęchlizną? Czy to już kompletnie nie książka na dzisiejsze czasy, kiedyśmy ten cały komunizm przeżyli, przeżuli i wypluli?

O autorze napisano na okładce:
Skrzętnie omija się tu podstawowe określenie pisarza - jako człowieka lewicy. To lewicowość właśnie jest podstawą jego pisarstwa, rozumiana jako wrażliwość na ludzką krzywdę, na niesprawiedliwość społeczną, na człowieczą niedolę.

Książka wciągała do połowy mniej więcej, gdzie właśnie królował opis ciężkiego życia chłopskiej rodziny w zaborowych jeszcze czasach, nie lżejszego na zsyłce gdzież na Zawołżu i powolne przekształcanie się chłopa w robotnika za sanacji, po repatriacji, po ogromnym zawodzie, jakim była konieczność pozbycia się ziemi, tej wymarzonej, wyśnionej na wygnaniu, a której nie sposób było uprawiać w nowej Polsce, nie dysponując zapleczem, przepadłym w czasie działań wojennych. Warunki życia robotników czy kandydatów na robotników w tej Ameryce, jak nazywano fabrykę celulozy, dojrzewanie, kształtowanie się świadomości politycznej młodego Szczęsnego - to wszystko było niezwykle interesujące. Niestety ta świadomość ideowa w połowie powieści ukształtowała mu się ostatecznie i od tej pory widzimy tylko, jak pnie się po szczeblach roboty partyjnej, co przyznacie sami - jest już mniej zajmujące. Osładza to autor wątkiem romansowym, ale oczywiście z towarzyszką, więc z początku nie planują nawet wspólnej przyszłości, no bo wiadomo, partia rządzi, wpadnie towarzysz czy towarzyszka z ulotkami i już idzie siedzieć i po wspólnej przyszłości. Dla partii Madzia rezygnuje z macierzyństwa i cud w ogóle, że dochodzi do jakiegokolwiek pożycia - choć na kartę rowerową - zresztą trwa ono krótko, bo kodeks karny jest bezlitosny.

Ja naprawdę rozumiem potrzebę lewicowości w duszy człowieka, ale robota partyjna, partia, które decyduje o twoim życiu, nie, tu już mi się flaki wywracają. To pewnie odzywa się duch przodków, jakieś atawistyczne warcholstwo, niezgoda na formalizowanie, albośmy to jacy tacy. Nie ma we mnie zgody na takie podporządkowane partii i jej wymaganiom życie Szczęsnego, tak jak nie ma jej na wyjazd do Hiszpanii... co zresztą zostało przez Newerly'ego zarzucone, choć wcześniej miał pomysł, by rzecz kontynuować i być może dlatego Madzia została wsadzona do paki, by Szczęsny miał rozwiązane ręce.
Za to doceniam trud autora włożony w to, by być wiarygodnym. Niesamowita znajomość realiów pracy, a nawet języka, takiego żargonu zawodowego, różnych środowisk robotniczych. To podziwiałam. Nawet myślałam, że wynika ona z jego własnych przeżyć, wszak z niejednego pieca chleb jadał, ale pisze potem w posłowiu, że jeździł, zbierał, dokumentował się.

Zapamiętajmy więc jedynie cytat:
Są pociągi, na które spóźniać się nie wolno.

Początek:
i koniec:


Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1973, wyd.XV, 465 stron
Biblioteka Literatury XXX-lecia
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 4 kwietnia 2015 roku


A teraz zabieram się za film Jerzego Kawalerowicza z 1953 roku:




9 komentarzy:

  1. Są Święta więc ograniczę się tylko do złożenia Ci życzeń bo nie chcę wierzyć, że Ty tak na serio o tej emanacji lewicowości w "Pamiątce z Celulozy" :-) Wesołych i rodzinnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Radosnego Świętowania z książką i filmem.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pamiątki z celulozy" nie wspominam zbyt dobrze, bo mam uraz do socrealizmu, ale "Wzgórze Błękitnego Snu" Newerlego to jest coś wspaniałego!!!
    Świetna przygodówka o polskich zesłańcach na Syberii. Polecam! Także wspomnienia Newerlego są świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, kupiłam nawet, po tym, jak Adrianna polecała - i czeka!

      Usuń
  4. Właśnie mam fazę na Igora Newerly, przeczytałam " Leśne morze ", " Za Opiwardą...." i ostatnio " Pamiątkę z Celulozy " i jestem zachwycona językiem, klimatem, wspaniałe opisy, bohaterowie z krwi i kości. Pięknie, teksty nic się nie zestarzały, a idee bohaterów zostawiam z nimi, nie identyfikuję się i nie przeżywam w odniesieniu do rzeczywistości, to nie ma sensu.
    Właśnie kupiłam " Wzgórze Błękitnego Snu " - już się cieszę na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam "Leśne morze" w biblioteczce u teściowej i zastanawiam się nad nim. Może i ja poczytałabym Newerlego, bo jakoś nie było mi w swoim czasie do niego blisko....

      Usuń
    2. "Leśnego morza" nie mam i nie znam, ale "Wzgórze..." nabyłam kiedyś i mam NAPRAWDĘ zamiar je przeczytać :)

      Usuń