sobota, 31 października 2015

Zbigniew Leśnicki - Kraków. Historie, anegdoty i plotki

Dzieło z gatunku ZNACIE, TO POSŁUCHAJCIE. Oczywiście zawsze jest przyjemnie znów poczytać o Krakowie, to się łyknęło :)

Półka z Leśnickim. Trochę krakowskich, trochę ruskich, jedna leniwa (leży obok):



Zajawka z tylnej okładki:
Aktor z wykształcenia, historyk z zamiłowania. A z zawodu? Tego się nie dowiemy. Internet w każdym razie takiego aktora nie wskazał i w ogóle oddaje jedynie tę książkę.
Od razu trzeba zaznaczyć, że nie znajdziemy tu "nietypowego obrazu Krakowa", o którym mowa powyżej. Jak najbardziej typowym on jest, typowym dla przebogatego szeregu wspomnień i opracowań, jakie się do tej pory ukazały. Zresztą autor nie udaje mądrzejszego i bardziej odkrywczego niż jest, więc na końcu mamy bibliografię, w której znajdziemy kilkadziesiąt pozycji, z których czerpał garściami. Bowiem wszystko to już było (i pewnie wróci jeszcze nieraz).

To trochę jak rozmowa ze starą ciocią, która co roku na imieninach opowiada te same historyjki sprzed lat. Znamy je na pamięć, ale grzecznie przytakujemy i uśmiechamy się w stosownych momentach. Leśnicki podpiera się tu swoją dorosłą już wnuczką (ponoć wykształconą), która po raz pierwszy od dziadka usłyszała o Noworolu i potem przeprowadziła ankietę wśród swoich rówieśników, z której wynikło, że tylko jeden coś tam o nim słyszał i wiedział, gdzie się mieści. Więc dla uświadomienia młodzieży...
No, nie chce mi się aż tak źle myśleć o młodych krakowianach... choć o współczesnym wykształceniu można by podyskutować :)
Przyjmijmy więc, że Leśnicki napisał książkę o Krakowie dla lamerów. Tylko wtedy będzie ona odkrywcza... pod warunkiem, że nie będziemy się spierać o szczegóły (takie jak ten, że Matejko za pieniądze uzyskane ze sprzedaży Batorego pod Pskowem kupił posiadłość w... Zesławicach albo że film Zaklęte rewiry kręcono w Grand Hotelu). Panie Leśnicki, w ostateczności wystarczy użyć internetu!

No ale dobra, żeby nie było, że już tak całkiem nic nowego dla siebie nie znalazłam, to proszę, jest! W połowie XIX wieku Karmelicką i Krupniczą chadzał gminny pastuch, który trąbiąc na rogu dawał znać, że zabiera gospodarskie krowy i kozy do wypasu na Błoniach. I ten widok będę miała przed oczami jadąc w poniedziałek do pracy :)

Początek:
Koniec:

Wyd. Wydawnictwo WAM Kraków 2015, 346 stron
Z własnej półki (kupione 28 maja 2015 roku na allegro za 25,83 zł)
Przeczytałam 30 października 2015 roku

Miło, że WAM wydaje te cracoviana, w sytuacji gdy Wydawnictwo Literackie, które kiedyś miało prawie na nie monopol, zrezygnowało ze szczytnej idei :(



NAJNOWSZE NABYTKI
Dotarł słownik z allegro - ostatni październikowy zakup:
W Księgarni Językowej jest taki jednotomowy, tyle że większego formatu, kosztuje 189 zł! O nie, pomyślałam, w końcu nie studiuję bohemistyki, żeby się tak wykosztowywać... i za stówkę kupiłam to 2-tomowe wydanie na allegro. Oba zresztą są czeskiej produkcji, a nie naszej Wiedzy Powszechnej.



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film polskie KAPELUSZ PANA ANATOLA, reż. Jan Rybkowski, 1957
Na YT można obejrzeć cały:


Warszawa, lata pięćdziesiąte. Skromny kasjer PZU, pan Anatol, wybierając się z żoną na towarzyskie spotkanie traci nakrycie głowy. Czując się źle bez kapelusza, pośpiesznie kupuje nowy o oryginalnym fasonie. Wracających późnym wieczorem okradają złodzieje, ale na widok kapelusza pana Anatola zwracają wszystko, przepraszając za omyłkę. Od tej pory Anatol będzie znajdował w swych kieszeniach różne cenne przedmioty, co stanie się powodem zazdrości żony. Odnosząc do komisariatu "znaleziska", Anatol spotyka jednego z członków szajki kieszonkowców - Felusia - w identycznym kapeluszu. Postanawia iść tym tropem i sprytnie zdobywa klucze do meliny. W mieszkaniu Felusia zastaje Kicię z kolesiami. Ponieważ nie znają swego szefa, powstaje zabawne qui -pro-quo. Zostaje uznany za "Starego", przywódcę szajki. Chcąc zwrócić uwagę milicji na mieszkanie, częstuje złodziejaszków obficie wódką i nastawia jak najgłośniej muzyczkę. Milicja wyprowadza do wozu uczestników zabawy. Anatol dzięki swej fenomenalnej pamięci pomaga ustalić milicji hasło przestępców. Kapelusz, identyczny jak pana Anatola, jest znakiem rozpoznawczym "inkasentów" szajki. Nawet rzucenie na rynek ogromnej liczby kapeluszy tego fasonu nie zniweczy sukcesu Anatola.
7/10

2/ film włoski NOI E LA GIULIA (My i Giulia), reż. Edoardo Leo, 2014
Na YT trailer, ale jest też film w całości, tylko diabli wiedzą, czy zaraz nie zniknie :)


Historia trzech nieudaczników, którzy zawiązują spółkę, by kupić podupadłe gospodarstwo i założyć tam agriturismo (mam właśnie jedno z zaćmień: nie mogę sobie przypomnieć, jak jest po polsku agriturismo, no, takie miejsce na wsi, gdzie można przyjechać na weekend i spędzić czas na świeżym powietrzu). Niestety wkrótce pojawiają się camorristi z propozycją "opieki"...
7/10

3/ film japoński PÓŹNA JESIEŃ (Akibiyori), reż. Yasujirô Ozu, 1960
Fragment:


Trójka przyjaciół ze studiów Mamiya, Taguchi i Hirayama spotyka na nabożeństwie żałobnym swojego przyjaciela Miwy jego byłą żonę Akiko oraz dwudziestoczteroletnią córkę Ayako. Mężczyźni proponują, że znajdą dla dziewczyny odpowiedniego męża. Dzięki pomocy Mamiyi, Ayako poznaje Goto, a ich związek rozwija się niezwykle szybko. Na drodze do szczęścia obojga stoi jednak matka dziewczyny, która stara się wyperswadować córce małżeństwo. Film jest remakiem „Później wiosny” Ozu z 1949 roku.
Tak napisano na Filmwebie. Tymczasem rzecz ma się na odwrót: córka nie chce wychodzić za mąż, bo matka zostanie sama. Toteż przyjaciele zmarłego ojca zawiązują spisek, by przekonać dziewczynę, że matka też wychodzi ponownie za mąż i opieka córki nie będzie jej potrzebna...
8/10

31 komentarzy:

  1. Gospodarstwo agroturystyczne - takie miejsce na wsi, gdzie można przyjechać na weekend i spędzić czas na świeżym powietrzu. Chyba o coś takiego może chodzić.

    Ten Dunikowski i jego kredyt :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, o to chodziło :) i nawet nie odbiega znacznie od włoskiego słowa :)

      A co do Dunikowskiego, to była druga, poprawiona wersja :) Bo pierwsza brzmiała prosto i zrozumiale: "na kurwy".

      Usuń
  2. A nie pisałam, że tak będzie z Leśnickim?;) dla mnie był mało odkrywczy, więc cóż dopiero dla Ciebie:) no i te Zaklęte rewiry nieszczęsne..
    Ale to prawda- o Krakowie zawsze miło poczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufam, że następne krakowskie lektury będą źródłem większej satysfakcji :) Plan już jest! Co prawda, tylko dwóch, ale daj Bóg się wyrobić choćby z dwiema. Październik jakoś mi kiepsko wyszedł czytelniczo, może listopad będzie lepszy.
      A Ty co "wałkujesz"?

      Usuń
    2. Po pierwsze od dwóch miesięcy czytam wyłącznie książki, które mam w domu. Doszłam do wniosku, że umrę(mało odkrywcze;) a książki gromadzone od lat(a więc z definicji najlepsze) pozostaną w znakomitej większości nie tknięte. Po drugie czytam klasykę. Zwłaszcza polską. Aktualnie Noce i dnie(kolejny raz, bo uwielbiam). No i jako płodozmian- książki dla dzieci i młodzieży. Aktualnie Opowieść o Cebulku(znasz?:)
      No a w podróż jutro zabieram oprócz wspomnianych Nocy i dni- przewodnik po Cmentarzu Rakowickim, który kiedyś poleciła mi nieoceniona Ada:)

      Usuń
    3. Skąd ja to znam... też unikam bibliotek od jakiegoś czasu, no chyba że już naprawdę muszę :)
      I też wprowadziłam klasykę polską do planu. W listopadzie to będzie Za chlebem Sienkiewicza :) Opowieści o Cebulku nie znam, nawet nie słyszałam. Noce i dnie zabierasz w podróż? Hm... to trochę waży :) A przewodnik po Rakowicach czyjego autorstwa?

      Usuń
    4. A ja mam Noce w pięknym wydaniu, w 5 tomach i pojedzie za mną tom 4:) A przewodnik ma kilku autorów- Krawczuk, Grodziska, Dębski...wydała go Agencja Omnipress( na okładce Anioł Zemsty Laszczki)

      Usuń
    5. A, ten. Dwutomowe wydawnictwo Krawczuka oczywiście znasz? No ale to nie przewodnik, ofkors :)
      Szkoda, że nie jedziesz parę dni później, bo 7 listopada będzie oprowadzanie po cmentarzu :)

      Usuń
    6. Znam:) oj, ja mało stadna jestem, więc chyba i tak bym nie skorzystała:)

      Usuń
  3. A w księgarniach już nowe Cracoviana - książka Marty Wyki Przypomniałam sobie :) magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och żesz! To i listopad nie będzie lekki... bo MUSIAŁAM przecież skorzystać z czyszczenia magazynów w Bonito i zamówić sobie trochę reportaży...

      Usuń
  4. A dla ni Krakowian, odwiedzających miasto od czasu do czasu, znajdzie się w tej książce coś ciekawego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wypadku myślę, że - o ile nie są bardzo zaawansowani, jak Monika - to znajdą coś dla siebie :)

      Usuń
    2. He, he;)- to śmiech mocno ironiczny! ja mimo wszystko też bardzo polecam tę książkę. Zwłaszcza jeśli ktoś lubi poczytać o Krakowie i NIE jest wielbicielem Zaklętych rewirów;)

      Usuń
    3. Bez zbytniej skromności, proszę :)

      Usuń
  5. Miało być dla nie Krakowian ;). Przy okazji polecam Tajemnice Dom Helclów, kryminał z akcją w dziewiętnastowiecznym Krakowie. Ze sporym tłem historycznym i obyczajowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz słyszę głosy potępiające, raz chwalące tych Helclów. Zdecydowałam, że poczekam, aż się pojawią w Taniej Jatce... albo w bibliotece :)

      Usuń
    2. Zdecydowanie poczekaj;)
      Nadaję z Krakowa- co się stało z delikatesami na Rynku?;) nie żebym specjalnie odczuła ich brak, ale nie lubię jak giną miejsca zapamiętane;)

      Usuń
    3. Ano, diabli je wzięli... a raczej pazerność właściciela:
      http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,18739728,delikatesy-znikaja-z-rynku-glownego-co-sie-stanie-z-wyposazeniem.html

      Usuń
    4. Ech życie życie...
      I jeszcze tak mi rozkopać Planty w ulubionej części okolic Wiślnej;)

      Usuń
    5. No to żeby Cię dobić, powiem Ci, że zamierzają zburzyć wiadukt kolejowy nad Grzegórzecką, ten z 1863 roku... i postawić nowy, szerszy :(

      Usuń
    6. Nie siejmy zbędnej paniki. Co prawa zabieg jaki zamierza wykonań PKP jest dla mnie nie do przyjęcia, ale plany zakładają zdjęcie ceglanego lica od strony hali targowej, poszerzenie wiaduktu właśnie w stronę wschodnią oraz ponowne ułożenie wspomnianego oblicowania. Co prawda Bóg jeden wie jak wyjdzie to ponowne ułożenie, ale o żadnym burzeniu wiaduktu nie ma tu mowy. W sieci dostępne są zresztą plany wszystkich prac.

      Usuń
    7. No właśnie, Bóg jeden wie...
      Fakt, z tym zburzeniem to nieco się pospieszyłam, ale dla mnie sama koncepcja jest skandaliczna. Tak jak skandaliczne było pozbycie się dworca.

      Usuń
  6. Zgroza! Do czego to wszystko zmierza, że tak retorycznie spytam...
    Ale chyba są i dobre wiadomości- na Kossakówce widziałam jakieś banery o renowacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli byłaś na Salwatorze :)

      Usuń
    2. Jak zawsze:) to jeden z moich najukochańszych rejonów Krakowa. Mam tam upatrzoną willę, jest Gontyna, Al. Waszyngtona...i ta głowa Meduzy(?), o której tak bardzo chciałabym coś więcej wiedzieć. Więcej! Cokolwiek!

      Usuń
    3. Polecam Ci pozycję "Salwator Kraków Europa" Katarzyny Brueckman de Renstrom. Nie żebyś tam znalazła coś więcej od domu pod Meduzą, ale ogólnie o zabudowie salwatorskiej, o koncepcji miasta-ogrodu, o problemach konserwatorskich z tym miejscem związanych. Wydała Politechnika Krakowska w 2003 roku.

      Usuń
    4. A co się stało z figurą Matki Boskiej z ul. Szujskiego??? No może rzeczywiście nie wyglądała najkorzystniej w makijażu z farby olejnej, ale dla wielbicieli Wyspiańskiego i tak była piękna;) a już na pewno znacząca! Co za świat!!!

      Usuń
    5. Wywieźli na wygnanie, obiecują, że wróci. Ale to Kościół obiecuje, więc jak będzie, nie wiadomo...

      http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,18090043,Ul__Szujskiego__kapliczka_z_rzezba_Wyspianskiego_przeniesiona.html

      http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3895435,cenna-kapliczka-musiala-ustapic-miejsca-hotelowi,id,t.html

      http://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/krakow/kapliczka-matki-boskiej-wroci-na-ul-szujskiego-potwierdza-wojewodzki-konserwator-zabytkow/

      Usuń