czwartek, 10 grudnia 2015

Bolesław Prus - Powracająca fala

Znów miałam ochotę na Prusa. Zaglądam do katalogu pod hasło Prus, a tam jakaś Powracająca fala w osobnym wydaniu. Gdyby nie katalog to bym jej w ogóle nie znalazła, bowiem cóż tam stoi napisane - Lokalizacja: Salon, 2 regał, trzecia półka od góry, z tyłu. Czyli w drugim rzędzie. Uwaga, z salonu się nie śmiejemy, to taki skrót myślowy :) bo niby jak ten pokój nazwać... zwykło się mawiać 'duży pokój', ale on akurat nie jest duży.

Ze względu na drugi rząd nie ma zdjęcia półki :)
Powracająca fala to taka pozytywistyczna opowiastka o złych fabrykantach i dobrych robotnikach. Dla niepoznaki bogacz jest ubrany w niemiecką skórę. Doszedł on do bogactwa w wyniku ciężkiej pracy j młodości (self-made man), zresztą i teraz nie spoczywa na laurach. Oczywiście, jak to w tych przypadkach bywa, rozpieszcza jedynego syna, a jego wielkim marzeniem jest sprzedać w końcu fabrykę (włókienniczą, pewnie okolice Łodzi) i razem z synem ruszyć w szeroki świat, przyglądać się z ukontentowaniem, jak chłopak po pańsku traci ojcowską fortunę (do końca życia na pewno wystarczy). Gdy młody Adler przepuszcza 60 tysięcy w dwa lata, wojażując po Europie, stary odzyskuje pieniądze, obniżając pensje robotnikom. Jeden z nich mając na względzie uruchomienie własnego warsztatu pracuje od świtu do nocy i wskutek zmęczenia traci rękę. Ponieważ jednak stary Adler w ramach oszczędności zlikwidował posady lekarza i felczera w fabryce - Gosławski umiera z powodu upływu krwi, zanim nadeszła pomoc. Ludzie zaczynają szemrać przeciwko fabrykantowi, syn wdaje się w pojedynek w obronie honoru ojca... no i reszty można się domyśleć.
Czym jest tytułowa powracająca fala? To zło wyrządzone innym, które powraca do wyrządzającego, tak jak kamień rzucony w wodę powoduje rozchodzące się fale. Taka karma :)

Książeczka została zaopatrzona w jedynie słuszne posłowie autorstwa Melanii Kierczyńskiej. Wystarczyło je przeczytać, by wiedzieć, kim była ta osoba (znana kilkadziesiąt lat temu komunistka, pisząca o literaturze z pozycji marksistowskich, piewczyni socrealizmu). A przy tym - zabawne, jak wszystko można podporządkować idei.

Początek:
Koniec:

Wyd. PIW Warszawa 1953, 107 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 6 grudnia 2015 roku




NAJNOWSZE NABYTKI
Cały czas powtarzam sobie, że przed odczytem w Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa nie należy nigdzie łazić. Bo pracę kończę o 16.00, a odczyt zaczyna się o 17.15 i jeśli pójdę w tango, to nieodmiennie kończy się to jakimś zakupem książkowym. Więc lepiej posiedzieć w pracy tę dodatkową godzinkę. Ale... ale w ten wtorek wyszłam wcześniej, bo miałam plan: kupić mamie srebrny łańcuszek z Bozią, jak się wyraziła - chce być z nim pochowana... Tymczasem zakup zrealizowałam u pierwszego jubilera, do którego weszłam... no i było jeszcze trochę czasu, więc wstąpiłam do Krzysztoforów.
A tam - zestaw obowiązkowy: kawa i wuzetka (bijemy się o Złotą Patelnię) - za 20zł:
A i tak przyszłam na odczyt pierwsza, więc udałam się do szafy z wydawnictwami Towarzystwa. Padło na Stawanie się Krakowem w naszej pamięci:
Złotych polskich 16 (ze zniżką członkowską).
Jest to kontynuacja książki z 1991 roku:
A w szafie zostało jeszcze kilka pozycji do nabycia... ale nie ma się co spieszyć, nie uciekną :)

Za to mogły mi uciec inne. Vatnsberi, wirtualny znajomy z Filmwebu, podrzucił mi parę tytułów z Taniej Jatki i wczoraj zstąpiłam do tych piekielnych czeluści. Rezultat? Oto on:
Złotych 8 i 16. A Wojnicka bardzo fajnie pisze, nie tylko o filmie, ale ogólnie o kulturze.
Zabrakło (skończył się, ale może jeszcze będzie) nowego filmu japońskiego. Niestety - o ja nieszczęsna - było tam na półce Kino włoskie, które kupiłam w piątek w Bonito (za 51,20zł). Z drżeniem serca (i kieszeni) sprawdziłam cenę. No tak. Połowa tego, co zapłaciłam. Diabli nadali ten piątkowy pośpiech! Mam nauczkę, żeby sprawdzać w Dedalusie, zanim się udam gdzie indziej.



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

Same ruskie. Albowiem mamy Sputnik nad Krakowem, więc poświęcam kinu rosyjskiemu okrągły tydzień. I jak na razie same dobre filmy widziałam.

1/ KLASA SPECJALNA (Класс коррекции), reż. Iwan I. Twierdowskij, 2014
Film w całości:


Zaledwie 25-letni reżyser podjął tematykę o najwyższym stopniu trudności - funkcjonowania niepełnosprawnych dzieci w warunkach szkolnych. Klasy specjalne są w Rosji formą edukacji szkolnej przeznaczonej dla dzieci „specjalnej troski”. Osobna klasa i korytarz, specjalny program nauczania, a także odizolowanie od rówieśników - wszystko to potęguje problemy wieku dorastania i wypacza objawy normalności. Główna bohaterka, która trafia do tego swoistego getta, jest dla pozostałych promykiem nadziei na wyrwanie się z zaklętego kręgu. Niestety, czas spędzony w klasie bezlitośnie skoryguje jej marzenia o przyjaźni i miłości...
7/10

2/ CÓRKA (Дочь), reż. Aleksandr Kasatkin, Natalia Nazarowa, 2012
Na YT cały:


Inna mieszka z ojcem i braciszkiem w prowincjonalnym miasteczku. Życie bohaterki zmienia się, gdy do jej szkoły przybywa nowa uczennica, Masza. Między dziewczętami rodzi się przyjaźń. Wkrótce Masza zostaje zamordowana przez grasującego w miasteczku seryjnego zabójcę. Na nabożeństwie żałobnym Inna poznaje Ilję, syna duchownego, którego siostra również została zabita.
8/10

3/ FILM O ALEKSIEJEWIE (Кино про Алексеева), reż. Michaił Segał, 2014
Trailer:


Autor błyskotliwych Opowieści Michaił Segał powraca w wielkim stylu, przedstawiając swój nowy, pełnometrażowy Film o Aleksiejewie - wymyśloną biografię pieśniarza i łamacza damskich serc, który u schyłku życia dostaje szansę przeżycia go jeszcze raz. Barwnym tłem, a zarazem pełnoprawnym bohaterem filmu staje się epoka lat 60. w ZSRR. Kultowe postacie, takie jak Tarkowski, Wysocki i Gagarin, przewijają się przez film jako symbole minionej epoki, zostawiając ślad w życiu głównego bohatera, w którego wcielił się znakomity Aleksandr Zbrujew.
Liryczny i pełny humoru Film o Aleksiejewie nie tylko wzbudza sentyment i zaskakuje niebanalnym zakończeniem, lecz także próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jest prawdziwa miłość.
7/10

14 komentarzy:

  1. Mam Kraków w naszej pamięci, ale oczywiście czeka na swój czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tylko fragmenty do tej pory czytałam... W tej nowej autor pisze, że "wiele było powodów, dlaczego nie ukazała się ona wkrótce po pierwszej, i nie będę ich tutaj omawiać" :)

      Usuń
    2. To po co w ogóle zaczyna?;) wpisałam sobie ten tytuł ku pamięci...

      Usuń
    3. Jak by coś, to wiesz, zawsze mogę :)

      Usuń
    4. Monika, właśnie usłyszałam w radio, że dziś jest Dzień Księgarza! Najlepsze życzenia z tej okazji! Oby klienci zawsze dopisywali, a "towar" był coraz ciekawszy :)

      Usuń
    5. Dziękuję w imieniu swoim i kolegów:) z całym szacunkiem dla dzisiejszych pracowników księgarni, myślę że prawdziwi księgarze to byli przed wojną. Albo, gdy Ci przeżyli i mieli kogo kształcić, tuż po niej;)

      Usuń
    6. Na pewno jest w tym trochę racji... ale mimo to wierzę, że są jeszcze prawdziwi księgarze (choć pewnie na emeryturze)...

      Usuń
  2. Co do posłowia - w mojej ukochanej dziedzinie, tj, religiach wszelkiego rodzaju, marksizm też się rozplenił. We wszystkich starych książkach, jest jakiś światopogląd marksistowski, konfucjanizm sobie pokojowo egzystuje w państwie socjalistycznym... ale ja kiedyś z własnej woli przebrnęłam przez trochę przemów, ,,Kapitał" i ,,Manifest komunizmu (komunistyczny? nigdy nie ogarniam tytułu) oraz inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławomira, zadziwiasz mnie coraz bardziej :) Przyjmijmy, że była to typowo dziecięca choroba lewicowości :)

      Usuń
    2. Nie, to nie to. To było ,,wroga trzeba znać". Bzdury na kółkach pisał, więc komunistą można zostać tylko jeśli się do tego nie zajrzało.

      Usuń
    3. Tak... mawiało się też, że język wroga trzeba znać... mimo to wszyscy ten szkolny rosyjski olewali...

      Usuń
  3. Będziesz szerzej opisywała "Czechosłowacką nową falę"? Jestem ciekawy takich tytułów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups... szerzej to ja niczego ostatnio nie opisuję... no ale nigdy nic nie wiadomo :)

      Usuń