Dziwne. Nieraz już przecież czytałam (w blogowych czasach też) książki dla dzieci i uważałam to za całkiem normalne, a teraz jakoś się krępuję - ba, szukam usprawiedliwienia, że czytam, bo czeskiego autora i taka czeska klasyka dla dzieci. Zresztą, po pierwsze czytam tym razem tylko i wyłącznie dlatego, że czeskie, a po drugie, wcale nie wiem, czy klasyka. To znaczy nie wiem, czy tamtejsze dzieci "obowiązkowo" czytają Rumcajsa, czy tylko, tak jak (raczej) u nas, oglądają bajkę w tiwiszu.
No, ale ja trafiłam na to w katalogu bibliotecznym, przeglądając czeszczyznę rozmaitą, zamówiłam więc, odebrałam w bibliotece może nie na końcu świata, ale jednak stanowczo nie po drodze - i to dwie, bo jeszcze Hanka do kompletu. Którą aktualnie międlę, bo niestety jakoś mi całość niespecjalnie podchodzi. Tyle że to szybko idzie, jak już się przyłożyć :)
W każdym razie to jest dla mnie jednorazowa lektura. I właściwie dobrze zrobiłam, że pożyczyłam, bo mogłabym w przyszłości popełnić lekkomyślność i przy okazji jakiegoś większego zakupu w Ulubionym Praskim Antykwariacie zamówić w oryginale. Całkiem zbędnie, bo nie miałabym cierpliwości do czytania tego po czesku :)
Co rzekłszy, oddelegowuję się do łóżka, choć jest dopiero 18.00. Nic to, skończę jeszcze tę Hanke, zacznę coś sensowniejszego, a i obejrzę 21. odcinek serialu Powrót Arabeli, tym razem faktycznie w oryginale :)
Odkąd zamienili mi wieczorne środy w pracy na piątkowe, co prawda utyskuję na te piątki (no bo też, doprawdy!), ale z drugiej strony jakie to fajne uczucie wyjść z pracy o 16.00 i mieć cały wieczór dla siebie - i to cztery dni pod rząd! Nie miałam tak od 20 lat:)
Początek:
Koniec:
Wyd. Albatros Praga 2004, 123 strony
Przełożyła: Maria Czernik
Z biblioteki
Przeczytałam 7 grudnia 2019 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz