Nędza, nędza z bidą - jeśli chodzi o mój czas wolny naturalnie, mam trochę kryzys, bo najgorzej, jak zamiast trzymać się procedur i robić TYLKO to, co do ciebie należy, zaczynasz robić ludziom dobrze (kosztem swojego czasu właśnie). Zawsze się znajdą tacy, którzy ci za to podziękują pretensjami 😒 Wtedy się odechciewa i mówisz sobie, że następnym razem nie będziesz taka głupia.
A następnym razem... wiadomo.
Więc po tygodniu tej harówy już się nie mogę doczekać końca, a trzeba zaznaczyć, że weekend nie będzie wytchnieniem. Toteż znów tylko odznaczam, że przeczytałam i niewiele więcej.
Sama książka bardzo mi się spodobała. Szkoda, że ten Westlake nie był u nas tłumaczony. Chociaż nie, zaglądam na chybcika do internetów, a te twierdzą, że 20 lat temu wyszły Złe wieści z tym samym bohaterem czyli Dortmunderem oraz dwie inne: Ostre cięcia i Historia z haczykiem. Skąd by je wziąć?
Nie pamiętacie, ale gdy to kupowałam w Pradze, mówiłam, że właściwie dla okładki, bo nazwisko autora nic mi nie mówiło. Nie przypuszczałam, że tak mi się spodoba i zawartość 😁 Dortmunder i jego czterech kompanów od niezbyt legalnych poczynań śmieszą, ale i potrafią zadziwić, bo jednak są fachurami. A sam bohater jest od logistyki i ma naprawdę niezłe pomysły. Gdy major z ambasady pewnego afrykańskiego państewka zamawia u niego kradzież cennego szmaragdu obiecując 30 patyków na łeb i dostarczenie potrzebnych do skoku materiałów, nie wie, w co się pakuje. Za każdym razem - no bo cóż, wszystko jest precyzyjnie przemyślane, jak w gangu Olsena i podobnie jak w gangu Olsena coś się zawsze pokićka i trzeba próbować na nowo - więc major dostaje za każdym razem listę. Na przykład - będzie potrzebna lokomotywa...
A pomysł z zatrudnieniem hipnotyzera, żeby się włamać do banku, nie wiem, czy nie zainspirował Woody Allena. Pamiętacie film Klątwa skorpiona? Przecież tam był ten sam myk.
W Czechach wydali jeszcze jeden tytuł tego autora, będę polować w przyszłym roku!
Początek:
Koniec:
Wyd. Odeon, Praha 1984, 237 stron
Tytuł oryginalny: The Hot Rock
Przełożył z angielskiego na czeski: Radoslav Nenadál
Rysunki na okładce: Adolf Born - i wyjaśniło się, skąd to znam! Przecież czytałam czeskie książki dla dzieci z jego ilustracjami!
Z własnej półki (kupione 11 sierpnia 2023 roku z pudełka po 10 koron w antykwariacie Spálená 53)
Przeczytałam 14 września 2023 roku
Okładka faktycznie zachęcająca.
OdpowiedzUsuńZ czymś (kimś?) mi się kojarzyła od razu...
UsuńŻyczę żeby harówa się szybko skończyła.
OdpowiedzUsuńD. Westlake - zajrzałem do wiki, od napisał straszną ilość książek tak że podejrzewam, że większość to jakaś sieczka. Moja biblioteka ma kilka i to wydanych całkiem niedawno więc spróbuję. Dziękuję za cynk.
Dziś rano już spokojniej, mam nadzieję, że i na Fabryce tak będzie...
UsuńTak, ilości wielkie i jeszcze scenariusze. Zajrzałam do naszej biblio też i okazuje się, że mają! Od razu zamówiłam i dziś po robocie jadę do Borku odebrać jedną. I tak się kończy NIEKORZYSTANIE z bibliotek 😂
Ogladalam chyba kiedys film z Redfordem.
OdpowiedzUsuńAle że właśnie według tej książki? Muszę poszukać 😁
UsuńFaktycznie! Diamentowa gorączka z 1972 roku!
UsuńNo to jestem ciekawa 😁
A ja mam postulat ;-) Czy mogłabyś podawać także autora okładki w przypadku tych książek, które kupiłaś właśnie dla okładki?
OdpowiedzUsuńRacja w sumie 😁 Zaraz uzupełnię.
UsuńDzięki! Zaraz poszukałam w internetach i bardzo mi się podobają jego prace.
UsuńZapomniałam się podpisać. mokuren.
UsuńRysunki na okładce przypominają mi książki o Ferdynandzie dla dzieci L.J.Kerna
OdpowiedzUsuńjotka
Myślisz? Ja właśnie nie mogę dojść, z czym mi się kojarzą 😉
Usuńwszystkie trzy tytuły są dostępne w bibliotece kraków ;) albo na alegro
OdpowiedzUsuńWłaśnie wyczaiłam 😁 i jeszcze nawet jakiś czwarty! Wszystkie już mam na półce (tej wirtualnej oczywizda)!
UsuńNie znam ksiazek tego autora - ale bardzo dobrze ze Ci sie podoba i zacheca do nastepnych.
OdpowiedzUsuńSzczegolnie iz byla jaks specjalna nagroda za trudy codziennnosci.
Syn i ja przedwczoraj spedzilismy kilka godzin w ksiegarni przegladajac i podziwiajac, pijac kawe i jedzac drozdzowki. Bardzo lubie odwiedzac chociaz juz nieczesto kupuje. Szczegolnie przegladam albumy, podziwiam wybor - kazde zainteresowanie moze byc zaspokojne odpowiednia ksiazka. A jaki piekne oprawki, kolory !!!! Duzo specjalnych wydan z mysla o prezencie na Gwiazdke .....Zapach kawy w calej ksiegarni, cisza poza delikatna muzyka klasyczna, wygodne fotele do przysiedniecia i przegladniecia - kocham ksiegarnie.
Nie wiem, czy potrafiłabym spędzić kilka godzin w księgarni - choć z poprawką na picie kawy i jedzenie drożdżówek 😉 W ogóle już do księgarń nie wchodzę, bo po co się denerwować, skoro i tak nie mam miejsca na nowe książki...
Usuń/no, poza czeskimi 😂/
Tak myślę, jak się to teraz bardzo różni od dawnych zgrzebnych czasów. Pewnie, że są jeszcze księgarnie będące tylko księgarniami czyli miejscem z szeregiem regałów, ale faktycznie coraz więcej tych sklepów oferuje możliwość posiedzenia przy kawie i ewentualnie czymś jeszcze. Klienta trzeba przyciągać, bo inaczej wszyscy przeniosą się do internetu.
Troche sie mylisz - tutaj ksiegarnie zawsze oprocz bycia miejscem sprzedazy byly tym gdzie mozna usiasc na fotelu i spokojnie, przy kawie lub bez, przekartkowac ksiazke czy album. Oczywiscie ze kameralne warunki sprzyjaja przyciaganiu klienta jednak te dodatki tworza niezwykle mile i zaciszne warunki do delektowania sie ksiazkami. Przeciez i tak ide tam by ksiazki przegladac zanim ktoras kupie wiec czy nie przyjemniej tak zamiast na stojaco i niewygodnie?
UsuńJa juz tez malo nowych kupuje - przeciez moge je wypozyczyc z biblioteki - ale znalazlam taka ktora bedzie dobrym prezentem Gwiazdkowym dla ziecia co mnie bardzo ucieszylo. Syn znalazl cos dla siebie, na inne napatrzylismy sie, napodziwiali - wiec cala wizyta byla udana, nie mowiac o tym ze rzadko sie widujemy wiec byl to dla nas bardzo specjalny wspolny czas.
U Was tak, ja się odnosiłam do naszej rzeczywistości 😀 z której pamiętam jeszcze, że W OGÓLE NIE BYŁO WOLNEGO DOSTĘPU do półek z książkami! Stało się w kolejce przy ladzie i dopytywało, jak w mięsnym 😁
UsuńPrzypomniało mi się, jak przed księgarniami ustawiała się ogromna kolejka, gdy coś atrakcyjnego "rzucili". Często jeszcze przed otwarciem, bo ktoś miał cynk, czekał przed drzwiami, podchodziły kolejne osoby, żeby dopytać, co będzie - i jakoś bez esemesów sobie radzono, wieść rozchodziła się błyskawicznie 😁
Książka jak prezent pod choinkę - oczywiście dobrze dobrana - to strzał w dziesiątkę. Ja już mam dla siebie upatrzoną!
U mnie w bibliotece są dwa Westlake'i, z 2004 i 2010, też dałam se na półkę, a co. Iluż to ja juz fajnych pisarzy odkrylam z Twoich polecajek! Niestety w przeciwieństwie do tego czeskiego, okładki są szpetne. Rysunki Borna faktycznie bardzo fajne, widzę, że zdobią także wydane po polsku książki mp. Bajki Ezopa.
OdpowiedzUsuńAgata
Więc przywlokłam wczoraj do domu dwie sztuki i jestem bardzo ciekawa, czy PO POLSKU też będą takie fajne 😂 Bo swoją rolę może grać fakt czytania w obcym języku, zawsze to jest dodatkowa atrakcja 🤣
UsuńNo nic, skończyłam wieczorem jakąś biblioteczną i teraz medytuję, za co z kolei się brać: za któregoś z tych Westlaków czy te, które już dłużej czekają, prolongowane dwa razy...
Ponieważ, jak to już staje się tradycją, w sobotni poranek obudziłam się z globusem (i jak widać o debilnej porze), istnieją spore szanse, ze znów przełożę kąpanie Ojczastego na niedzielę, a sama będę czytać w łóżku cały dzień...
PS. Pani w jednej bibliotece, spytana, czy mają Westlaka'a, powiedziała: - Aaa, te kryminałki?
No żeby chociaż 'kryminały' 😁