czwartek, 28 września 2023

Zofia Lorentz - Pierwsza runda

A tego rupiecia, moiściewy, przywiozłam z biblioteki na Powroźniczej, gdzie wybrałyśmy się z Córką z okazji Dnia bez samochodu. W sensie, że ona nie musiała kupować biletu, a tej filii nie znała 😁Jak się okazało, nieraz była w pobliżu rowerem, ale nie wiedziała, że tam jest biblio, bidoka 😁 A to jest takie ładne miejsce, willa, która niegdyś była własnością Beaty Matejkówny.

Ach, myślę sobie, wezmę, przytulę, kiedyś nawet przeczytam, w końcu kto, jak nie ja. I słowo stało się ciałem zaraz na drugi dzień, spędzony w łóżku z powodu globusa 😉

Pierwsza runda nie jest powieścią, którą bym poleciła zwrotem koniecznie przeczytać, co to, to nie. Zaczęło się jak jakieś słuchowisko radiowe, by przejść w opis konfliktu między dorosłą już córką, studentką, a matką-pisarką z wojennymi przeżyciami i tajemnicami, o których córka ani wie ani chce wiedzieć. Żyją obok siebie, tyle że matka bezustannie ich wzajemne relacje gdzieś tam analizuje (co ma jej posłużyć do następnej powieści), a córka zaczyna się w to wgłębiać dopiero, gdy na horyzoncie pojawia się zagraniczniak, w domyśle jakiś amant matki z dawnych czasów, z szałową lancią. Tak, młodzież jest przedstawiona z punktu widzenia tej matki, jako płytka, bez żadnych zainteresowań (studia podjęte dlatego, że tam akurat było łatwo się dostać), nastawiona na materializm. Tego pokolenie przedwojenne nie może zrozumieć.

Zabrakło mi w tej książce bardziej wyważonej oceny, jakiegoś większego symetryzmu (ha ha ha).


Początek:

Koniec:

Wyd. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1967, 122 strony

Z własnej półki

Przeczytałam 23 września 2023 roku


NAJNOWSZE NABYTKI

Wczoraj było fajnie, bo najpierw w drodze do pracy zajrzałam oddać książki na Królewskiej, a tam na stoliku do wzięcia leżał taki kryminał milicyjny, więc mocno zadowolona zabrałam. Następnie czekając na tramwaj przeglądałam zawartość kartonu OD 1 DO 5 ZŁ stojącego na chodniku przed księgarnią i wyciągnęłam tę bajeczkę do Pragi (za złotówencję właśnie) 😁 A po południu córka przyniosła z półki w Jordanówce Wiele dróg czyli opowiadania różnych znanych autorów z dawnych czasów - Niziurski, Siesicka, Ożogowska, Minkowski... I to w tej mojej ulubionej cieniowanej serii 😍


Ale dzisiaj już gorzej. Rano otwieram laptopa, a tu nie ma dźwięku. Jako że musiałam poświęcić się raczej gotowaniu, zostawiłam tylko córce karteczkę z pytaniem, co to się stało. Ani nie myślałam, że coś nieodwołalnego, raczej że coś w nocy kliknęła albo co 😉 A tu potem, już w pracy, dostaję od niej maila, że nie działa i ona tak miała na swoim laptopie i do tej pory tam dźwięku nie ma. No nie. Już zaczęłam kombinować, że może jutro zaniosę do panów na Bronowickiej - ale przecież nie mogę zostać na weekend bez komputera, bo muszę ciągle jeszcze ogarniać pracowniczo... za to nic się w weekend nie obejrzy...

Wracam więc do domu w nienajlepszym humorze, wchodzę, a córka poświęca się na klęczkach szorowaniu. Usłyszała z pokoju jakiś stuk, przyszła do kuchni, a tam...

KTOŚ PIZGNĄŁ JAJKIEM PRZEZ OTWARTE OKNO!!!!

Rozumiecie coś takiego?

Ona mówi, że to może jakiś prank, szedł gówniarz, zobaczył otwarte i wrzucił.

Taaa, ja też zawsze chodzę z jajkiem w kieszeni (zamiast szyszki albo kasztana)...

Więc tak: jajko najwyraźniej otarło się o szybę okienną i firankę, po czym wylądowało na stole. A więc obrus i firanka do uprania, okno do umycia, podłoga pod oknem tudzież oraz dywan pod stołem upizgany (nowy, wiecie, ten od Nowej Kuchni). 

Fajnie, co?

Oczywiście mogło być gorzej. Na przykład? Na przykład pytanie, czy takie jajko może stłuc szybę, gdy okno jest zamknięte?

Ale najgorsze jest teraz to uczucie braku bezpieczeństwa (trzymać zamknięte okna?). Przecież równie dobrze mógł ktoś z nas siedzieć przy tym stole... Oraz kompletne niezrozumienie, dlaczego. Faktycznie głupi dowcip, niekoniecznie wymierzony w nas, czy też mamy wrogów?

Nie wiem, jak ja dzisiaj usnę.


23 komentarze:

  1. Może ktoś celował wyżej i nie trafił? Macie jakieś dzieci w bloku, którym w czymś podpadłaś?

    Pani Lorentz wydaje się pisać trochę takim przedwojennym stylem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyżej mieszka para emerytów, których nie ma już od początku lata, ponoć chatę gdzieś mają. A jeszcze wyżej... jest mieszkanie na wynajem i są tam teraz dwie Ukrainki, wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby jakiś patriota chciał im dogodzić (zważywszy na nastroje w społeczeństwie), ale - nie wyobrażam sobie, żeby celując w okno na drugim piętrze trafić w rezultacie na parter 😉
      Dzieciom raczej nie podpadłam, bo nigdy mi nawet nie przyszło do głowy skarżyć się na ich hałasowanie hulajnogą przed drzwiami. Nie jestem upierdliwa starucha, której wszystko przeszkadza 😂

      Pani Lorentz w ogóle taka bardziej przedwojenna 😉

      Usuń
    2. No tak, Ukrainki. To się już nie martw, że to było coś na ciebie.
      Wystaw w oknie portret JP2 albo jakąś Matkę Boską (rozglądaj się po śmietnikach, pewnie trafisz coś odpowiedniego) albo chociaż biało-czerwoną flagę i będziesz bezpieczna :D

      Usuń
    3. Musisz wiedzieć, że tzw. święte obrazy mają na Śmieciarce duże wzięcie 😁

      Usuń
  2. Oj bardzo niemiło z tym jajkiem.
    Mam nadzieję, że to jakiś przypadkowy przypadek.
    Życzę żeby laptopy odzyskały mowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję... że to się nie powtórzy przede wszystkim.
      Laptop chyba sam z siebie się nie naprawi jednak, więc po niedzieli trzeba będzie go dać do reanimacji. Może to jakaś prosta sprawa, coś poluzowanego, co nie kontaktuje? Ale wiadomo, że w naprawie musi odsiedzieć swoje, bo by było nieważne 😂

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Oby tylko pojedynczy wybryk chuligański.
      Przypomniała mi się historia sprzed lat - usłyszałam (wieczorem to było) hałasy na klatce, a potem zaczęło strasznie śmierdzieć. Okazało się, że KTOŚ wylał wiadro ekskrementów przed moimi drzwiami.
      Znaczy czy chodziło o mnie, to nie wiadomo, bo mieszkam przecież na parterze. Czy ktoś nie doniósł czy co? I dlaczego w ogóle niósł? Sprawa oczywiście nigdy nie została wyjaśniona. Pamiętam, jak sąsiadka z naprzeciwka wyleciała z mopem. Ja go nie miałam i w ogóle nie wiedziałam, jak się za to gówno zabrać, człowiek jest czasem kompletnie bezsilny 😁

      Usuń
    2. Zle z moja ortografia 😀 mi kiedys dunska sasiadka wlozyla kopsko do koszyka rowerowego, na szczescie w reklamowce wiec przelozylam do jej koszyka.

      Usuń
  4. O matko, może z tym jajkiem to ćwiczenia przed marszem 1 października?
    Kiedyś sąsiadowi znajomego wrzucono przez okno peta, całe mieszkanie się spaliło, bo pet wylądował na firance!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, pocieszające te historie, jakie się mogą przydarzyć 🤣
      Czyli lepiej trzymać okna zamknięte, jak się mieszka na parterze... dobrze, że zima idzie 😀

      Usuń
    2. Miałam przez dług czas błyskawicę na tym oknie, ale kiedy to było!
      Chyba, że ktoś ze spóźnionym refleksem...

      Usuń
    3. O! Błyskawica! Czyli ty jednak taka całkiem niewinna nie jesteś :D Nie, w tej sytuacji to już tylko obraz Matki Boskiej Częstochowskiej może zapewnić ci bezpieczeństwo. Duży wizerunek. Z JP2 - po zastanowieniu - dochodzę do wniosku, że nie ma co ryzykować, bo lewica laicka też się radykalizuje.

      Usuń
    4. A ja nawet mam. Jeden znajomy filozof, malujący amatorsko, podarował nam swoją kopię MBCz z okazji ślubu. Zdaje się, że leży zapakowana jeszcze w gazetę z lat 80-tych gdzieś na regale 😁

      Usuń
    5. Ta gazeta też może mieć już swoją wartość. Nie wyrzucaj! :D

      Usuń
  5. Mnie tez by taka jajeczna historia nabawila niepokoju, zwlaszcza mieszkajac na parterze.
    Poza tym niesamowite co ludziom przychodzi do glowy by drugim dokuczyc !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj na spacerze z Ojczastym znaleźliśmy KILKA rozbitych jaj na osiedlu, przed sklepem, na alejkach.
      Z czego wyciągam wniosek, że jednak nie chodziło o nas, tylko o głupią rozrywkę gówniarzy.
      Uff.

      Usuń
  6. A może to ptak złożył jajko na parapecie i się rozbilo? To kurze na pewno? Wiem, ze jesień, ale może mu sie pomerdalo, no trudno uwierzyć w takie oszołomstwo...Kurczę niefajnie
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawa fizyki mówią NIE 😁 Jako rozbiło się na oknie na wysokości mojej głowy albo nawet ciut wyżej, a następnie wylądowało na stole oddalonym o dwa metry. Toteż się nawet zastanawiam, czy nie było dwóch jajek. Córka już częściowo posprzątała, zanim przyszłam.

      Usuń
  7. BBM: Współczuję. Mocno nieprzyjemne wydarzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po znalezieniu innych rozbitych jaj na osiedlu uspokoiłyśmy się, że NIE O NAS CHODZIŁO OSOBIŚCIE 😀

      Usuń
    2. Dobre i to. Czyli Jajkowa Bojówka
      Agata

      Usuń