środa, 8 sierpnia 2012

Aleksander Minkowski - Krzysztof

Tę powieść musiałam poznać za młodych lat, bo sobie w miarę czytania przypominałam wszystko: i adoptowanego z domu dziecka Krzysztofa i jego napięte stosunki z przybranym ojcem i szukanie w jego przeszłości haka i zawalony rok szkolny.
Przeczytałam 7 sierpnia 2012.

Przyszła kolejna dostawa z allegro: okazało się, że istnieje coś takiego jak Mała encyklopedia kina radzieckiego, no jakżeż mogłam tego nie mieć. U tego samego sprzedawcy wyczaiłam krakowskiego literata Michała Rusinka, jakieś wspomnienia, ale nie miałam pojęcia, że to takie grube. Już się cieszę na lekturę!


Wieczorkiem obejrzałam komedię Stariki-razbojniki reżysera Eldara Riazanowa, z 1971 roku. Riazanow to w ogóle dla mnie (i pewnie dla trzech czwartych Rosji) kultowy twórca, ileż już widziałam jego filmów, łącznie z najbardziej ukochanym Służebnym romanem, który znam na pamięć i włączam go do prasowania, bo nie muszę patrzeć na ekran, tylko sobie powtarzam kwestie :)
Stariki-razbojniki to opowieść o tym, jak nadchodzi starość i emerytura, a przecież człowiek czuje się w głębi duszy młodo i nie chce odchodzić w niebyt. Toteż gdy śledczy Miaczikow dostaje propozycję nie do odrzucenia przejścia na emeryturę z powodu braku wyników, jego przyjaciel Worobiow wymyśla sposób na przestępstwo wieku, które Miaczikow wykryje i okryje się sławą. Ukradną mianowicie z muzeum obraz Rembrandta. Kradzież udaje się w bardzo prosty sposób: panowie występują z drabiną jako pracownicy i demontują obraz, który rzekomo ma iść do konserwacji. Cóż, kiedy przestępstwo pozostaje nie wykryte, bo nikt w muzeum nie zorientował się w braku obrazu (skoro wisi kartka, że w konserwacji...). Nie pozostaje nic innego, jak podrzucić obraz z powrotem i szukać innego przestępstwa.
Główne role zagrali Jewgienij Jewstigniejew (Worobiow) i Jurij Nikulin (Miaczikow):

Przyjaciele dla zamaskowania przebierają się za głuchoniemego (dla zamaskowania nieznajomości obcych języków) cudzoziemca i jego tłumacza:

Szef Miaczikowa za każdym razem ma opatrunek na innej części ciała, a pytany, co się stało, odpowiada z lekceważeniem: To nic, bandycka kula :) Grał go Gieorgij Burkow, złodziej w pociągu z Pieczek-ławoczek Szukszyna.

16 komentarzy:

  1. za te dwie książki u góry chyba będe musiała cię znienawidzić. Nie ma innego wyjścia, haha

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sobie Rusinka zamówiłam :-) mam fajnie, bo koleżanka jedzie we wrześniu do Polski i mi pozwoliła zamówić dwie, ale może zapomni, ze tylko dwie i zamówiłam trzecią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, muszę Cię ostrzec, że to nie ten Rusinek, o którym być może myślisz. Nie ten od Szymborskiej! Tamten już nie żyje, a książka to jego "wspomnienia literackie". Głównie Kraków, trochę przedwojennego i PRL-owski, z tego co się zorientowałam po pobieżnym rzucie okiem.
    Teraz jeszcze zerknęłam: Warszawa też jest. I okupacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wiem, moja mama miała kilka jego powieści, ale tej nie. Bardzo go ceniła. Lubię wspomnienia pisarskie

      Usuń
    2. A widzisz, a ja nie znam go jako pisarza. Tylko nazwisko obiło mi się o uszy. Pewnie coś znajdę na Rajskiej i przeczytam :)

      Usuń
    3. ja też nie, bo u mamy stał i zawsze był czas. Miała chyba z 5 jego powieści. Potem przenosiliśmy dom, bo sprzedała i kartony poginęły w transporcie, co się okazalo dużo później i szukaj wiatru w polu. Strasznie mi żal

      Usuń
    4. O mein Gott. Nic dziwnego, że mówią, że trzy przeprowadzki równa się pożar.

      Usuń
  4. Przy okazji melduję, że płytki gotowe i pójdą dziś-jutro.

    OdpowiedzUsuń
  5. a u mnie córka organizuje dla nas zestaw, bo ona nie ma limitów, a u mnie przez Wojtka granie limit się skończył a nawet go znacznie przekroczylismy. Jak tylko mi dostarczy ustalimy, co chcesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, już się cieszę! Mam teraz gościa w domu i nic nie oglądam, a czytam po 3 strony przed snem i padam po wielokilometrowych łazęgach. Teraz zapowiadają, że będzie popadywać, więc może coś wspólnie obejrzymy - ale nie ruskie, niestety :)
      To jest jakieś nienormalne już, ale odczuwam fizyczną tęsknotę za rosyjskim językiem, jak nie mam z nim do czynienia przez kilka dni.

      Usuń
    2. Ty jesteś o niebo lepsza, bo też czytasz, ja tylko muzyki słucham i oglądam. Mam nagrany festiwal piosenki rosyjskiej, oglądałaś, ja jeszcze nie. Na weselu byłam, a potem się nie składało.
      Podejrzewam, że to jest coś związane z pamięcią genów albo innych zyć, bo jak to wytłumaczyć?

      Usuń
  6. Ja pojąć nie mogę Twojej awersji do czytania po rosyjsku, które jest przecież ŁATWIEJSZE od oglądania filmów... znaczy tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie awersja tylko mi wolno idzie i się zniechęcam, a jednocześnie sobie wyrzucam, jak mogłam tak zardzewieć???

      Usuń
    2. No, mnie pierwsza ksiązka też szła jak po grudzie: trzy bite tygodnie! Ale tylko początki są trudne :)

      Usuń
    3. też myślę, że się będe musiała przemóc i cierpliwie przebrnąć, żeby potem było już lepiej

      Usuń