Kolejne opowiadania z cyklu o rodzinie Glassów z Nowego Jorku. Najmłodsza z rodzeństwa Franny przeżywa kryzys światopoglądowy, a starszy Zooey usiłuje jej pomóc.
Jak znajdę na Rajskiej pozostałe opowiadania Salingera, koniecznie je przeczytam, bo bardzo mi się podobają te cztery dotychczasowe.
Przeczytałam 13 sierpnia 2012.
Tymczasem biblioteka na Rajskiej otwarła swoje podwoje po wakacyjnej przerwie i wzbogaciłam zasoby Minkowskiego o kolejnych siedem tomów :) Teraz się muszę za nie solidnie zabrać, bo stanowczo za dużo ich nazbierałam, a wreszcie dysponuję wolnym czasem: Psiapsióła odprowadzona na lotnisko, a Córunia wybyła do Zakopca. Brrrr. W życiu w sierpniu do Zakopca! Człowiek na człowieku!
Obejrzałyśmy z Psiapsiółą z Daleka kolejne trzy filmy włoskie. Pierwszym były Sorelle Mai (Siostry Mai) w reż. Marco Bellocchia. Znowu coś co bardzo lubię, czyli historia rodziny: dwie ciotki-stare panny skoncentrowane na życiu w dużym domu w Bobbio (koło Piacenzy, gdzie niegdyś spędziliśmy z moim Byłym wakacyjny miesiąc), Sara próbująca od lat kariery aktorskiej w Mediolanie i dlatego zostawiająca córkę Elenę pod opieką ciotek, wpadając jedynie odwiedzić je od czasu do czasu, i brat Sary Giorgio, też miotający się w życiu i szukający na nie coraz to nowego sposobu (narzeczona, firma jubilerska). Role grają stare siostry reżysera i jego dzieci, a film kręcony był w rodzinnym domu, tym samym, gdzie powstał debiut Bellocchia, rewolucyjne Pięści w kieszeni. Zdziwiłam się, jakim cudem córka Elena grana jest przez tę samą dziewczynkę na przestrzeni siedmiu czy ośmiu lat - na płycie był też wywiad z Bellocchiem i okazało się, że on od lat prowadzi w Bobbio (miejscu swego urodzenia) warsztaty filmowe i fragmenty tego filmu powstawały jako odrębne etiudy w kolejnych latach.
Okrzyczana Terraferma w reż. Emanuele Crialese, jak mówi okładka - 10 minut standing ovation na festiwalu w Wenecji. Cóż. Bo temat taki... reporterski. Znów rodzina mieszkająca na małej wysepce u południowych wybrzeży Sycylii, gdzie często docierają nielegalni imigranci z Afryki. Okazuje się, że prawo zabrania ich ratowania na morzu - w kazdym razie zabierania ich na pokład - należy jedynie powiadomić władze i czekać na przybycie ich statku, który odstawi emigrantów z powrotem do Afryki. Starym rybakom trudno pogodzić się z takim prawem, sprzecznym z tym, co uznawali ich ojcowie - że na morzu nie wolno nikomu odmówić pomocy. Z kolei młodzi chcą zamknąć oczy na problem, bo najważniejsze jest, żeby nie wystraszyć turystów, którzy dostarczają zarobku chociaż przez dwa miesiące w roku.
Psiapsióła nie widziała poprzednego filmu Crialese - Nuovomondo (Złote wrota), więc machnęłyśmy sobie - ja już po raz trzeci, prawdę mówiąc. Dalej uważam, że to świetny film o emigracji-imigracji, a jak wysmakowany plastycznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz