piątek, 6 grudnia 2013

Daria Doncowa - Poker z rekinem

Coś nie chodzę do bibliotek. Zasklepiłam się w akcji Z WŁASNEJ PÓŁKI i proszę, nie wiem, co się tam dzieje, co w nowościach itd. To postanowiłam wstąpić na Królewską, zbadać sprawę. W nowościach nic dla siebie nie znalazłam, ale za to w kryminałach stała Doncowa. Strasznie dawno już z nią do czynienia nie miałam, odkąd się na Marininę przerzuciłam. Co prawda to dwa różne kalibry, ale ja je traktuję wymiennie :)
Pokera z rekinem oczywiście czytałam swego czasu w oryginale, ale nic nie szkodzi. Nic tak wspaniale nie działa na psychikę w kwestii relaksacji, jak odrobina głupiej Doncowej. Znaczy głupiej... od razu takie wielkie słowo... Zacofany w lekturze nazwał ją po prostu grafomanką, po imieniu :) a jednak ja zaśmiewam się czytając jej powieści, a jednocześnie podejrzewam, że pewne opisy np. showbiznesu czy nowych Ruskich nie są tak odległe od prawdy, może odrobinę jedynie przerysowane.
Moje podejście do Doncowej, pełne tolerancji, a nawet wręcz aprobaty - wynika pewnie z prostackiego gustu i upodobania do lektur nie najwyższych lotów :) ale ale! To działa tylko w jedną stronę! We wschodnią mianowicie. Bo gdyby mi kazali czytać jakieś rozlewiska, to nie nie. Nie chce mi się. Szkoda czasu. Dajcie spokój. Tymczasem niech no coś zahaczy choćby z daleka o Rosję, to lecę pędzę.
Więc wiwat ta pani:
Odpoczywam przy jej "ironicznych kryminałach" świetnie i myślę, że to jedna z tych lektur, które zabrałabym do szpitala, by mnie wspierały w ciężkich chwilach :)

Najpierw wprowadzenie:
Prawdziwy początek:
i koniec:

Wyd. VIDEOGRAF II Sp. z o.o., Chorzów 2009, wyd.I, 301 stron
Tytuł oryginalny: Покер с акулой/ Poker s akułoj
Tłumaczyła: Danuta Blank
Z biblioteki na Królewskiej
Przeczytałam 1 grudnia 2013

Nawiasem mówiąc, wpisałam w google DARIA DONCOWA (bo chciałam tytuł oryginalny), a tu w obrazkach zobaczyłam, że co drugi jest ode mnie :) co więcej, dużo się tam wyświetla innych, nie związanych z Doncową, ale występowały w jednym poście (moim) z którąś z jej książek. Jak to się człowiek przyczynia do wzbogacenia wirtualnego świata :)


NAJNOWSZE NABYTKI
Wychodząc z pracy wczoraj narzekałam do ochrony, że już piąty grudnia, a ja żadnej książki nie kupiłam. No i masz! Najpierw wstąpiłam do Taniej Jatki na Grodzkiej, gdzie, jak się okazało, czekał na mnie albumik z serii Przedwojenna Polska w krajobrazie i zabytkach - tomik poświęcony Krakowowi. To reprint przedwojennego wydania. Trza było brać, nespa?
Dodatkowo rzuciła mi się w oczy biografia Bareji. Tyle doprawdy człowiek się naśmiał na jego filmach, że chciałby coś więcej wiedzieć na ten temat...
Następnie zahaczyłam tradycyjnie o Księgarnię Akademicką. I tradycyjnie cosik się dla mnie znalazło:
A w domu czekała przesyłka z allegro, Krakowski Kazimierz i Podgórze Agnieszki Legutko, okraszona pięknymi zdjęciami:
No, to mam cztery zakupy, dziś jest szósty grudnia, jeśli w międzyczasie przyszły jeszcze cztery zaległe książki z allegro, to jestem do przodu w akcji CODZIENNIE KSIĄŻKA :)
I już cicho-sza, chyba że pojawią się wreszcie dwie monografie kolegiów UJ...

A teraz już... weekend!!! Hura! Jeszcze godzinka i do domu! A tam - książki, filmy! I... eeee... nauka... fuj!

8 komentarzy:

  1. No, właśnie weekend! Hurra!!! Ale ta Doncowa to jest jednak dla mnie niekoniecznie. Czytałam "Zjawę w adidasach" i przysięgłam sobie więcej żadnych takich."A kto przysięgę naruszy..." Ja nie mam wyszukanych wymagań tylko ma mi być z książką fajnie. Tukur:) Ciekawa jestem twego zdania o "Barei", bo choć informacje i anegdoty interesujące to napisana jest w strasznie wkurzający sposób - mnie wkurzający. A ja chyba sobie dziś coś z Dickensa wybiorę. Wracając do domu sztachet się trzymałam, i to żeby choć z powodu pijaństwa! Nie. Zamieć atmosferyczna mną targała i tak zziębłam, że właśnie grog by się przydał.Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wróciłam zziębnięta do domu, ale nie mogłam się natychmiast uwalić pod kołderkę, bowiem córka urządziła iluminację świąteczną i musiałam siedzieć i podziwiać :) dziecko (20-letnie) jest pod dużym wpływem sklepów, jeśli chodzi o takie rzeczy :)

      Z przeglądanego Bareji rzuciła mi się w oczy anegdota o tym, jak to władza obiecywała, że każdy obywatel dostanie rocznie po ćwierć świni, a ci którym będzie mało, to jeszcze dostaną po ryju :)

      Usuń
  2. Doncowej do tej pory czytałam tylko tę serię z Darią Wasiliewą. Podobała mi się.
    O Barei nawet nie wiedziałam, że wyszło, trzeba będzie zapolować, bo akurat on mnie interesuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasza to akurat coś z życia nowobogackich, a seria z Lampą bardziej trzyma się ziemi.
      Bareję musisz chyba dopisać do swojej długiej świątecznej listy :)

      Usuń
  3. A czytałaś coś Tatiany Polakowej? Ja tylko "Smak lodowego pocałunku" i szczerze mówiąc wspominam go lepiej niż Marininę, choć to teoretycznie chyba trochę niższa pólka. Odkryłam, że mam 2 książki Doncowej, ale jeszcze nie czytałam. Ucieszyły mnie akcenty humorystyczne, o których piszesz, bo ostatnio mam ciągoty do takich kryminałów, które nie do końca są kryminałami. :) Czy u Doncowej ważna jest kolejność chronologiczna powieści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a mnie "Smak lodowego pocałunku" nie podszedł i od tej pory omijam Polakową szerokim łukiem, choć widywałam i w Taniej Jatce. Jak co komu :)
      Natomiast mam jeszcze jednego swojego typa, niejaką Tatianę Ustinową, tylko chyba na nasze jej nie tłumaczono... Ja raz przeczytałam cósik, nazywało się to bodajże "Rozwód i panieńskie nazwisko" i dość mi podeszło, tak że sobie sprawiłam kilka następnych, korzystając z dobrodziejstw allegro :) to, co przeczytałam, należy z kolei do gatunku "romans kryminalny".

      A Doncową można śmiało czytać nie w kolejności. Ona i tak wyjaśni na początku, skąd, co i jak :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, one są idealne do ćwiczenia języka, te ironiczne kryminały. Dla mnie mają jeszcze ten urok, że od jednego z nich zaczęłam swój romans z ruszczyzną :)

      Usuń