Sięgnęłam po Kubę w przekonaniu, że pierwszy raz w życiu, a tymczasem okazało się, że przygody osieroconego przez matkę chłopaka są mi znane. Tym lepiej - wszak najbardziej lubimy te piosenki (książki), które znamy :)
Autorka w latach siedemdziesiątych:
Zestaw obejmował, jak się okazało, trzy powieści:
Od razu założyłam, że ostatniej teraz nie czytam, bo mam ją osobno wydaną, więc odkładam na później. Później, ale nie za późno, bo sam tytuł sugeruje, że o okresie świątecznym mowa, a gdy zajrzałam do środka, znalazłam passus o szopkach krakowskich, a więc lada moment lada dzień sięgnę po nią.
Początek "Kuby znad Morza Emskiego":
Morze Emskie to wspaniały w oczach siedmioletniego Kuby ogród dziadków, rozpościerający się za domem. Dom stoi gdzieś przy cichej uliczce Jaskrowej na peryferiach Krakowa, ale oto już zagraża mu budowa nowego osiedla, wkrótce pojawi się koparka, która zniszczy ogrodzenie i splantuje większą część chłopczyńskiego raju - tak tak, do dziadka przychodziły jakieś listy z Wydziału Architektury, ale kto by je otwierał :)
Zanim jednak nadejdzie ta fatalna chwila, nad Morzem Emskim królują trzy jabłonie - brygantyny, obok czuwa stary zardzewiały wodociąg, pełniący rolę a to aligatora a to szarżującego nosorożca, w zależności od od aktualnej potrzeby swego młodego użytkownika :)
W każdym razie małemu Kubie nie brak ani fantazji ani opieki: czuwają nad nim dziadek-lekarz, babcia zajmująca się domem i szykująca przysmaki, do licznego grona zamieszkującego dom Pod Jaskrem zalicza się też młoda ciocia Ala, jej brat Boromeusz - geolog, na piętrze dwa pokoje zajmują bratanek dziadka z żoną i dwiema bliźniaczkami, nieco uprzykrzającymi życie Kubie, jak to dziewczyny. A, jest jeszcze sublokator, dawny szkolny kolega Ali, nad którym rodzina się zlitowała i oddała mu pokój w suterenie, dyżurny pokój dla bezdomnych. Jak więc widzimy, towarzystwo jest spore, brak tylko jeszcze - ojca. Ojciec istnieje, ale daleki zarówno fizycznie (jest inżynierem pracującym w Maroku) jak i psychicznie; malcem od początku zajmowali się dziadkowie.
Życie toczy się powoli, nie pozbawione spięć i zadrażnień, jakie może powodować współżycie tylu osób w jednym domu... najczęściej jednak to Kuba i jego nieokiełznana fantazja są powodem kolejnych perypetii. To Kuba coś gdzieś usłyszał i tylko troszeczkę przekręcił, jak w przypadku ironicznej uwagi wuja Henryka o zapłaceniu okupu za ogród - Kuba natychmiast rozwija akcję zbierania pieniędzy na okup, w jedyny dostępny mu sposób, czyli pobierając wynagrodzenie od pacjentów dziadków, oczywiście absolutnie bez jego wiedzy. Inna sprawa, że niektórzy sami się prosili o "ograbienie", jak ta babula, która uważała, że jeśli panu dochtorowi nie zapłaci, to tamten się nie postara dla niej o sanatorium. Oczywiście złe uczynki (mimo że powodowane dobrymi intencjami) muszą zostać ukarane, wobec tego bliźniaczki wypiorą całą kasę razem z lalczynym materacykiem.
Cały szereg zabawnych wydarzeń aż prosi się o zacytowanie, chociażby wycieczka na wieś kilkadziesiąt kilometrów za Krakowem, po papierówki do mleczarki, która rzekomo miała czekać i liczyć na przyjazd babci z rodziną.
Cały ironiczny pazur Natalii Rolleczek w tym krótkim opisie :)
Nie zabrakło kamyczka do ogródka krakusów:
Potwierdza się znana teza, że najlepsze krakusy to te przyjezdne :)
Koniec epizodu z Morzem Emskim:
Początek kolejnej powieści czyli "Wyspy San Flamingo":
W rezultacie Kuba zostaje wysłany z wujem Boromeuszem na letnisko gdzieś do chatki nad jeziorem. Niestety po drodze okazuje się, że jedzie z nimi Mila, rozwydrzone dziewuszysko. To właśnie wzajemnie docieranie się i poznawanie dwojga dzieci będzie tematem tej powieści. A w tle olbrzymi las, tajemniczy leśniczy z tragiczną przeszłością i jego krnąbrny wychowanek Janek... i jeszcze grupka hipisów, terroryzująca okolicę. Będzie się działo! Wyścigi byków czyli byczy cross, organizowane przez Kubę, to przy tym małe piwo.
Koniec "Wyspy San Flamingo":
Całość zilustrowana przez Teresę Wilbik:
Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1977, 430 stron, a właściwie 172
Seria "cieniowana" PRL-u
Z własnej półki (kupiona na allegro 18 maja 2009 roku za 2,55 zł)
Przeczytałam 19 grudnia 2013
Ponawiam apel z poprzedniej notki! Cytuję:
Chciałabym jeszcze wrócić do bohaterki sprzed dwóch notek czyli Natalii Rolleczek.
Znalazłam w internecie taki tekst:
Zwracamy się do Państwa z apelem o udział w akcji "100 kartek dla Natalii".
W dniu 16 lutego popularna pisarka Natalia Rolleczek będzie obchodzić 92. urodziny. Ponieważ teraz przeżywa ciężkie chwile w swoim życiu, możemy Jej pomóc- wystarczy aby każdy z nas wysłał kartkę pocztową z życzeniami dla Niej, to tak niewiele a dla Niej będzie miłą niespodzianką!
Podaję adres:
Natalia Rolleczek
ul. Rzemieślnicza 28 "EDEN"
32-300 Olkusz
Z góry dziękuję Wszystkim, którzy wyślą Pani Natalii urodzinowe życzenia.
Jeżeli możesz przekaż tę informację dalej.
EDEN to prywatny dom opieki, co ustaliłam dzwoniąc do zwykłego DOS w Olkuszu.
Ta informacja jest sprzed dwóch lat. Ale skoro ustaliliśmy Jej adres, można do Niej napisać, nie czekając na kolejne, 95-te urodziny :)
NAJNOWSZE NABYTKI
Świeżutkie sprzed chwili dosłownie. Koleżanka zaopatrująca mnie w wydawnictwa uniwersyteckie przyniosła. Czuję się usatysfakcjonowana, zwłaszcza pozycją numer dwa, bo macałam ją w księgarni, ale za droga była :)
Mało co widać, bo czarna okładka, jest to grubaśny Słownik historii i tradycji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zawsze byłam święcie przekonana, że "Kuba znad Morza Emskiego" to powieść podróżnicza, a tu proszę. :)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiła mnie też "Cesia", to też może być perełka.
Gratuluję Ci nowych nabytków. Wprawdzie Anglikom i Amerykanom czasem pisanie o Rosji nie wychodzi najlepiej, ale książka pani Polonsky mnie zaintrygowała!
MNnie się też tak kiedyś wydawało i dlatego wcześniej się za nią nie wzięłam - nie przepadam za tym genre'm w wydaniu dla najmłodszych, nigdy mi do gustu nie przypadł Tomek Wilmowski czy jak on się nazywał. A "Cesia" też mnie intryguje i chyba poszykam jej w jakiejś bibliotece, wbrew zasadom z ostatnich miesięcy, że do nich nie chodzę, tylko czytam swoje :)
UsuńKsiążka pani Polonsky wciągnęła mnie już w tramwaju, ale zostawiam ją na później.
Ze Słownika jestem megaszczęśliwa, bo naprawdę wydał mi się za drogi, gdy go oglądałam w księgarni, więc nie przypuszczałam, że go będę mieć. Ogłoszono 2014 rokiem Uniwersytetu Jagiellońskiego czy jakoś tak i NAPRAWDĘ byłby czas na napisanie historii uczelni od początku do końca... to znaczy do dziś :) łącznie z prof. Ziejką, który strasznie napyszczył na słownik, że go tam nie ma :)
Takiej historii brak i doprawdy nie wiem na co czekają. Jak dostali 650 milionów na 650-lecie, to niech piszą i publikują!
Nie gniewaj się, ale napisałam o Kochanej rodzince i ja i wspomniałam o Tobie i akcji kartkowej i bezczelnie Cię zacytowałam.
OdpowiedzUsuńHa ha. Ja tam nic o blogu nie pisałam :)
UsuńNo tak mi się zatęskniło za Kubą, że jakbym miała pod ręką, to od razy bym porwała z półki. Ale nie mam, jeszcze u mamy poszukam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego gromadzę kompulsywnie wszystkie książki, które tylko wpadną do głowy - żeby móc w każdej chwili sięgnąć :)
UsuńJa też jestem tak zachęcona, że udaję się na Allegro w celu poszukiwań :-)
OdpowiedzUsuńMnie zupełnym przypadkiem (przy innym zakupie) wpadła w ręce "Cesia". Teraz czekam z niecierpliwością na przesyłkę :)
UsuńBardzo mi się podoba styl Natalii Rolleczek :) Na pewno wkrótce napiszę o którejś z jej książek u mnie. Jak zwykle dziękuję za polecenia z Twojego arcyciekawego bloga
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś mi, że dawno do Ciebie nie zaglądałam. Spieszę nadrobić zaległości!
UsuńCieszę się, że lubisz odwiedzać moją stronę. To miłe :) Wszystko, o czym ostatnio pisałem, jest przejrzyście uporządkowane na Facebooku: http://facebook.com/moichlopcy Jeśli to dla Ciebie wygodne, to zachęcam do zerknięcia. :)
OdpowiedzUsuńFacebooka nie używam, ale strona i tak jest skonstruowana przejrzyście i nie ma żadnych problemów z jej używaniem :) no i jest źródłem inspiracji!
Usuń