Słowo daję, ja mogę te książki o Krakowie czytać w nieskończoność! Ta jest dziewięćdziesiąta siódma, odkąd prowadzę blog czyli od pięciu lat i nawet się dziwię, że nie sto dziewięćdziesiąta siódma. Wypada zaledwie dwadzieścia na rok. Chyba obawa przed monotematycznością mną kieruje i wstrzymuje mnie przed pożeraniem kolejnych cracovianów w szybszym tempie. Przy czym ja mogę do nich wracać wielokrotnie, co zresztą uczynię niebawem, bo lektura najnowszej książki Katarzyny Siwiec wywołała we mnie gwałtowne pragnienie powrotu do Przylądka Dobrej Nadziei Zygmunta Nowakowskiego. A przede wszystkim - chęć na nowe spacery po Zwierzyńcu, który nie od dziś jest moją miłością!
Idze idze bajoku to nowość sprzed 2 tygodni na mojej półce:
Z racji nieco większego formatu musi spoczywać na leżąco, co może sobie nawet chwali :)
Do przeczytania zachęca na okładce aktor Starego Teatru Leszek Piskorz, sam będący autorem wspomnień z innej dzielnicy Krakowa zatytułowanych Ja, kinder z Grzegórzek (trzeba by o nich też napisać):
Mottem książki jest fragment wodewilu innego krakowskiego autora wspomnień, Tadeusza Kwiatkowskiego:
Książka jest skonstruowana następująco: ma formę kalendarium, poczynając od 38 000 lat p.n.e. (łowcy mamutów na Zwierzyńcu), a kończąc na 29 marca 2014 roku (otwarcie wystawy "Świat Lajkonika" w Domu Zwierzynieckim), przetykanego rozdziałami o postaciach związanych ze Zwierzyńcem (Konstanty Krumłowski i jego piękna Mańka, Jacek Malczewski, ks. Ferdynand Machay, Gustaw Holoubek i inni).
Spis treści poniżej:
Całość okraszona licznymi zdjęciami oraz słownikiem andrusowsko-zwierzynieckim:
Nie mogę powiedzieć, że Idze idze bajoku to dla mnie odkrycie, bo za dużo już o Krakowie czytałam... ale bardzo się cieszę, że taka pozycja powstała, bo autorka zebrała w jednym miejscu mnóstwo informacji o Zwierzyńcu, podając je w lekkiej, przyjemnej formie. Jak sama pisze we wstępie, niestety nie przyszła na świat w tym miejscu, ale usilną pracą wyrobiła sobie pozycję Panny Zwierzynieckiej:
Mimo że książka ma kształt kalendarium, czyta się ją z zapartym tchem, jedne smaczki przypominając sobie z poprzednich lektur, inne odkrywając i delektując się nimi. I chociaż jestem kobietą, zniosłam cierpliwie nawet liczne wzmianki o klubach piłkarskich, rozumiejąc, że w dużej mierze decydują one o klimacie dzielnicy.
Nie wiem, jaki ma nakład Rzecz o krakowskim Zwierzyńcu, ale uważam, że powinna się ona znaleźć w każdym zwierzynieckim domu. Dzielnica ma 20 tysięcy mieszkańców, przyjmijmy, że 5 tysięcy "dymów" - to dla mnie minimum nakładu :) a gdzie tu dopiero mówić o wielbicielach Zwierzyńca zamieszkałych, niestety, na Krowodrzy czy w Podgórzu!
Początek:
i koniec:
Wyd. Księgarnia Akademicka Kraków 2014, 241 stron
Z własnej półki (kupione 4 grudnia 2014 roku za 30 zł w Księgarni Akademickiej)
Przeczytałam 12 grudnia 2014
Kraków, Kraków....kochasz to miasto ...to widać.
OdpowiedzUsuńBajoku...u nas się mówiło......ale może dlatego, w że w latach 60-tych krakusy do nas zjeżdżały masowo na urlopy i wakacje.....
A teraz też ich mamy, bo ponabywali sobie ziemię z domkami, albo sobie je pobudowali.....
"Wspomnienia wojenne" Lanckorońskiej do mnie "idą", ale chyba jakieś wcześniejsze wydanie..
Ostatnio znów poległam przy okazji nabywania wspomnień Zofii Posmysz..
Gdyby mi przyszło żyć gdzie indziej, chyba bym umarła z tęsknoty. Ale tęsknię też za Wenecją czy Wiedniem - a nie umieram :)
UsuńJa poległam zakupowo dziś rano - na allegro pokazał się II tom "Mojego życia z książką" Rabskiej (którego mi brakowało), no musiałam wziąć, prawdaż. Za to po pracy (miałam dziś pracującą sobotę, nowy dyrektor wymyślił, że mam raz w miesiącu przychodzić) odwiedziłam Tanią Jatkę w celach prezentowych i ledwo dotargałam siatę do autobusu. Mój brat jest amatorem-podróżnikiem międzykontynentalnym :) i znalazłam mu dwa albumy: jeden o Chinach, drugi ogólnie o Azji. Teraz chętnie bym je pooglądała, ale są zafoliowane :( Tenże brat zapowiedział się z damą serca na Wigilię - całkiem świeża sprawa - kompletnie nie wiadomo, co jej kupić - więc wzięłam album o Małopolsce, wolałabym o samym Krakowie, ale nic odpowiednio ładnego nie było. Za to nie znalazłam nic dla Ojczastego i jestem niepocieszona.
Wczoraj wypożyczyłam dwa tomy Rabskiej z biblioteki akademickiej.Zaczęłam czytać i jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki.Muszę sobie kupić na Allegro na własność.Muszę ją mieć! A miałam nie kupować więcej książek .
UsuńJestem książko-zakupocholiczką.Powinnam się leczyć.
Książkowe prezenty.....najlepsze prezenty....jeszcze coś zdobędziesz.....
UsuńCecylia -> takie postanowienia to wiesz, co z nimi można zrobić :) nieraz wytrzyma się i trzy tygodnie, człek dumny z siebie, że niedługo będzie miesiąc, jak nic nie kupił... a tu bach, przychodzi ten ranek, kiedy się niechcący wdepnie na allegro - i przepadło!
UsuńMoje zaczytanie -> dla Ojczastego na pewno, nic innego nie uznaje, niczego nie potrzebuje, chodziłby w dziurawych butach, gdyby nie dopilnować :)
UsuńWstyd się przyznać ale nigdy nie byłam w Krakowie.Co roku jeżdżę na wakacje do Zakopanego przez Kraków ale nigdy w nim nie byłam.Obiecuję sobie że w końcu Kraków będzie moim następnym wakacyjnym przystankiem ale niestety Zakopane ciągnie mnie bardziej.Kocham góry kocham Zakopane i kiedyś chciałabym w nim zamieszkać.
OdpowiedzUsuńMieszkam nad morzem może dlatego tak bardzo pociągają mnie góry.
Chciałabym zamieszkać w takim domu jak Kasprowicz na Harendzie nad samą rzeką.Uwielbiam patrzeć i zwiedzać ten dom.
Lanckrońską właśnie czytam.Podziwiam kobietę.Przeżyć 104 lata to już coś i to przy tak ciekawym życiu.Szkoda że ród Lanckrońskich skończył się na jej osobie.Pozdrawiam.
Shame on you! Ja rozumiem Zakopane, góry, ale jak że tu pomijać dawną stolicę!!! Koniecznie do nadrobienia następnym razem!
UsuńHarendę też uwielbiam. Do Zakopanego czuję olbrzymi sentyment, ale jakoś nigdy nie zwiedziłam go tak jak się należy (tak jak bym chciała) - sama, nie musząc oglądać się na innych, spacerować sobie w dowolnym kierunku, ot tak flâner, jak mówią Francuzi. Na to trzeba by pojechać na dłużej, a ja już nie lubię nocować poza domem.
"Epitet z gatunku obraźliwych nie zanadto..." :)))))))))))))))))))))))))))) Magda
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZdaje się, że używał go Jerzy Trela - kloszard w filmie "Anioł w Krakowie" :)
Zwierzyniec, Salwator ukochane krakowskie rewiry:) dlatego taką radością dla mnie była książka pani Siwiec. Choć mam jeden maleńki zarzut- jak dla mnie było ciut za dużo o piłce nożnej. Ale to tylko dlatego, że futbol kompletnie mnie nie interesuje. Przylądek Dobrej Nadziei niedawno zakupiony na Allegro czeka na swoją kolej. Sporo o Zwierzyńcu jest w niezwykle ciekawych wspomnieniach Zofii Kucówny. A czy mogłabyś coś jeszcze polecić jako lekturę obowiązkową?;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z zarzutem w całej rozciągłości. Ja jeszcze bym fabrykę octu i musztardy nieco odchudziła. Ale z drugiej strony, rozumiem, że kluby piłkarskie to chyba najbardziej znany element zwierzyniecki, no i wzbudzający dużo emocji. Ja chętnie bym w książce widziała więcej o dawnych mieszkańcach, znalazłoby się ich jeszcze trochę, choćby profesor Sinko czy właściciele lub lokatorzy tajemniczych willi przy drodze na Kopiec.
UsuńA jaki konkretnie mają tytuł te wspomnienia Kucówny związane ze Zwierzyńcem, bo wydaje mi się, że kilka tomów wyszło?
O Zwierzyńcu jest książeczka Michała Rożka "Salwator. Zabytki i tradycje Zwierzyńca" wydana w 1988 roku przez COIT oraz nowy "Zwierzyniec i Bielany. Przewodnik" Andrzeja Kozioła, wydawnictwa vis-a-vis. Natomiast z cyklu gawęd i opowieści, to znajdzie się co nieco w "Kopcu wspomnień" - tam, pamiętam, pierwszy raz czytałam o doktorze Komorowskim. Oczywiście tylko drugie wydanie!
A ja tu się zgadzam w całej rozciągłości! No właśnie te niezwykłe wille- jakże chętnie przeczytałabym więcej o nich i ich mieszkańcach. Ale doceniam to, co jest. Bo (może nie mam racji), ale wydaje mi się, że mało można poczytać o tych okolicach. Wszystkie polecone przez Ciebie tytuły znam, ale i tak bardzo dziękuję:)
UsuńA co do Kucówny. Kraków jest u niej chyba we wszystkich książkach. To często powracający motyw, bo spędziła tam wiele lat i mieszkała przy Komorowskiego. Myślę, że najwięcej będzie w Zatrzymać czas. Ale, nie ukrywam, że bardzo, bardzo lubię Kucównę pisarkę i szczerze polecam wszystko, co napisała.
No to będę szukać tej Kucówny - czasem gdzieś widywałam jej tytuły, ale że nie wiedziałam o związkach z Krakowem, nie interesowałam się.
UsuńMam z dedykacją od autorki. Czeka na półce. Może w trakcie świątecznej przerwy, której nie spędzam nigdy w Krakowie, przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńBędzie to miła lektura, niezależnie od okoliczności :) Za to potem koniecznie na noworoczny spacer na Kopiec!
Usuń