poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Tadeusz Socha - W kręgu naftowej lampy

Ponad rok temu trafiłam na allegro na tę pozycję, a że miałam ją w planach, bo gdzieś tam kiedyś tam wyczytałam, że akcja dzieje się w przedwojennym Krakowie, więc łyknęłam szybciutko, a teraz przyszedł czas na skonsumowanie.






To dylogia:
Niestety druga część była pozbawiona obwoluty, ale całość była do nabycia u jednego sprzedawcy, więc wzięłam. Zawsze się biję z myślami, co robić w takich przypadkach, wszak książka bez obwoluty jest jakaś okaleczała... ale tu i teraz zwycięża.

Obwoluta pierwszego tomu czyli W kręgu naftowej lampy przyniosła nie tylko informację o zawartości powieści:

ale również kolejne tytuły:
O ile pierwsze dwa są mi doskonale znane (co nie znaczy, że ich sobie nie przypomnę w bliskiej przyszłości), o tyle pozostałych trzech nie znam i dumam na krakowskim bruku, czy dotyczą Królewskiego Stołecznego Miasta czy nie. Zasadniczo Aciaki z I A powinny być krakowskie, skoro to Kaden-Bandrowski, ale tamte? Choynowski pochodził z Warszawy, ale studiował na UJ, więc? Kto wie? Józio Barącz to potomek chłopskiej rodziny, starający się o wykształcenie - ale gdzie, nie wiem? Na Rajskiej trwa reinstalacja systemu i nie można korzystać z katalogu, więc nie mam pojęcia, czy ich zbiory zawierają te pozycje... siła złego na czytelnika jednego :)

W kręgu naftowej lampy to powieść rozgrywająca się w środowisku ubogich mieszczan, w rodzinie podurzędnika, jak lubi mawiać pani Pługowa, a w rzeczywistości dozorcy wodociągów. Państwo Pługowie wywodzą się z galicyjskiej wsi, przywędrowali do Krakowa w poszukiwaniu chleba i powoli zapuścili tu korzenie, dorobiwszy się mieszkania na III piętrze "z gankiem" i dwóch synów. Właśnie perypetie tych synalków, starszego Władka i młodszego Antosia, osnute na tle drobnomieszczańskiego Krakowa, z jego mniej czy bardziej charakterystycznymi elementami, stanowią centrum powieści. Wspomniałam o przedwojennych czasach, ale to jeszcze sprzed I wojny światowej, akcja rozpoczyna się dwa lata przed końcem XIX wieku, a więc w zaborze austriackim.

Powieść przyniosła mi zagadkę - gdzie mieściło się Biuro Wodociągowe, w którym pracował pan Pług. W książce wspomina się, że "u stóp Wawelu". Z radością pomyślałam o dwutomowym wydawnictwie "Wodociągi Krakowa", stojącym w kuchni obok biurka... tyle że zerknę tam jutro, bo mi już z łóżka nie chciało się wstać. Ale jak to dobrze mieć w domu odpowiednią literaturę! Tymczasem na drugi dzień zajrzałam do tych "Wodociągów" i... guzik znalazłam, owszem, jest w jednym miejscu wzmianka, że jakieś tam pomiary zostały wykonane w Biurze Wodociągów przy ul. Podzamcze, ale to wszystko. Ani zdjęcia ani dokładniejszego adresu. Carramba! Teraz mnie to będzie gryzło.

Początek:
Koniec:


Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1962, 342 strony
Z własnej półki (kupione na allegro 10 kwietnia 2014 roku za 5,50 zł)
Przeczytałam 7 sierpnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ polski film z 1956 roku - KONIEC NOCY - reż. Julian Dziedzina, Paweł Komorowski, Walentyna Uszycka
Na YT w całości:


Romek pracuje jako kierowca w bazie transportowej. Niestety, nie cieszy się najlepszą opinią. Pewnego dnia brawurowo prowadząc ciężarówkę popełnia liczne wykroczenia, a nawet potrąca przechodnia. Interweniuje milicja. Romek zostaje zwolniony. Nadmiar wolnego czasu wypełnia libacjami i drobnymi kradzieżami. Dokonuje ich wspólnie z przyjaciółmi - Edkiem, Filipem i Małym. Danka - dziewczyna Filipa, jest w ciąży. Początkowo chłopak chce, by usunęła dziecko. Potem jednak próbuje się ustatkować i podjąć pracę. Tymczasem jego kumple wciąż wiodą życie "niebieskich ptaków". Kradną i biesiadują. Podczas jednej z suto zakrapianych imprez dochodzi do bójki... "Koniec nocy" jest wspólną pracą dyplomową absolwentów Łódzkiej Szkoły Filmowej. Debiut jak to debiut, nie jest wolny od wad. Na szczęście nie przesądzają one o wartości filmu. Młodym autorom udało się bowiem, w manierze bliskiej włoskiemu neorealizmowi, pokazać trochę prawdy o pokoleniu dwudziestolatków z drugiej połowy lat pięćdziesiątych. Prawdy bynajmniej nie podnoszącej na duchu, dalekiej od socrealistycznych schematów. Młodzież z "Końca nocy" nie wykonuje 250 procent normy, nie tępi wrogów klasowych. Wręcz przeciwnie: cechuje ją nihilizm, lęk przed nudą, wewnętrzna pustka. By ją zagłuszyć Romek, Edek, Filip i Mały schodzą na drogę przestępstwa i stopniowo wykolejają się. Czy zdążą się w porę zatrzymać i zawrócić? Na planie "Końca nocy" swe pierwsze kroki w przemyśle filmowym stawiali artyści tej miary, co Zbigniew Cybulski i Roman Polański. Krytyka zauważyła i doceniła również kreacje Ryszarda Filipskiego i Katarzyny Karskiej.
7/10

2/ japońskie ZAPISKI WŁAŚCICIELA CZYNSZOWEJ KAMIENICY (Nagaya shinshiroku), reż. Yasujirô Ozu, 1947
Na YT cały, z angielskimi napisami:


Historia porzuconego przez ojca chłopca, przygarniętego przez wdowę Tane, w realiach powojennej Japonii.
7/10

6 komentarzy:

  1. Socha czeka u mnie na swoją kolej:) ale poruszyłaś ciekawy problem (może i błahy dla kogoś, dla mnie NIE)- obwoluty. Lubię, gdy są. Szukam takich wydań. Takie kupuję...no i często dostaję bez obwoluty. I szlag mnie trafia. Czy sprzedający je specjalnie zdejmują???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają takie przypadki, że sprzedający ma dwa egzemplarze jednocześnie wystawione: z obwolutą i bez i może wtedy JEMU wszystko jedno, którą książkę wyśle, byle tytuł się zgadzał. Sama raz czekałam z biciem serca, co przyjdzie :)

      Usuń
  2. Może i ja znajdę tę książką w mojej bibliotece, a jeśli nie będę mieć szczęścia to pozostanie mi szukanie w Sieci bądź antykwariatach. Narobiłaś mi ochoty na ten tytuł, tym bardziej, że mile wspominam kilka innych książek T. Sochy, które miałam okazję czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a ja nie znałam w ogóle tego autora i nie mogę znaleźć na jego temat żadnych informacji. Bo po skończeniu drugiego tomu odnoszę wrażenie, że możliwy jest i tom trzeci, ale czego szukać?

      Usuń
  3. Muszę z żalem przyznać, że dawniej nie przywiązywałam wagi do obwolut stąd wiele moich książek jest ich już pozbawionych.
    Ale dzisiaj już szanuję każdą....
    Sochy nie znam, ale też i pewno nie poznam, bo i kiedy.....
    Filmu też nie znam a ma ciekawą obsadę.....popatrzę za nim....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak kiedyś miałam... gdy oprawialiśmy książki, nie przychodziło mi do głowy prosić, by wklejono obwolutę... dziś mogę tylko gdybać, jak wyglądała okładka :(

      Usuń