Widziałam na jednym z blogów recenzję ze Szczenięcych lat i naszła mnie ochota na tę lekturę. Tu muszę wyznać, że za nic nie pamiętam, czy ponowną czy pierwszy raz. Przychodzę do domu, szukam, szukam... a tu nie ma! Nigdy nie było czy też zostało u Rodziców, oto jest pytanie.
Przy okazji, paczpan, znalazły się Słówka Boya, co to ich kiedyś szukałam...
Trzeba było udać się do biblioteki i to nie tej najbliższej na osiedlu, bo tam nie mają. Swoją drogą skandal! Na kilkunastotysięcznym osiedlu brak jednego choćby egzemplarza!
No ale dobrze, pojechałam na Królewską i przywiozłam tuląc do łona wydanie w serii ze złotym liściem, którą bardzo lubię, choć posiadam niewiele.
I zachwyconam.
Nic to nowego, powiecie, każdy się zachwyca (tak przynajmniej mniemam).
No, to i mnie wolno.
Cudowna gawęda o świecie, który zawierucha dziejowa zmiotła z powierzchni ziemi, pyszne wspomnienia z dzieciństwa, które przecież mogłoby się wydawać smutne, sieroce, pozbawione matczynej opieki - a przecież tak bogate w uczucia, wrażenia, historie, język wreszcie. No, może to strzelanie do wiewiórek trochę mnie zbulwersowało... ale też jestem przecież dziewczyną :) podczas gdy wówczas na Kresach wszyscy chłopcy, od sześciolatków wzwyż, buszowali po lasach ze strzelbą.
Jedna z anegdot wyraźnie była mi znana, więc teraz nie wiem, czy gdzie indziej się z nią spotkałam, czy też rzeczywiście kiedyś już Szczenięce lata czytałam. Mowa o tych dwóch wiejskich chłopakach, których ojciec posłał do teatru w Mińsku i spytał potem o wrażenia, zdziwiony, że wcześnie wracają.
- Oj, bardzo ślicznie grali. Słuchaliśmy muzyki do końca. Potem pociągnęli w górę jakby całą ścianę, coś jakby zepsuło się czy co, za ścianą siedzieli w pokoju swoi ludzie i gadali o swoich sprawach - to my i wyszli.
Kto nie czytał, a chciałby się dowiedzieć więcej - niech zajrzy do Beaty.
Początek:
Koniec:
Wyd. NASZA KSIĘGARNIA Warszawa 1990, wyd.VI, 125 stron
Z biblioteki dziecięcej na Królewskiej
Przeczytałam 28 sierpnia 2015 roku
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ włoska bajka-komedia IL PRINCIPE ABUSIVO, reż. Alessandro Siani, 2013
Księżniczka Letizia z anonimowego królestwa cierpi na brak popularności w mediach, a chciałaby ją wykorzystać dla celów dobroczynnych. Szambelan wpada więc na pomysł, by zaangażować księżniczkę w fikcyjny romans z nieokrzesanym bezrobotnym Neapolitańczykiem, co niewątpliwie przyciągnie uwagę paparazzich. Pochodzący z nizin społecznych Antonio powoduje cały szereg nieporozumień i gaf...
5/10
Ja też trochę w klimatach wańkowiczowskich. Czytam (po raz kolejny zresztą) Bohaterki powstańczej Warszawy Barbary Wachowicz, a tam, między innymi, rozdział poświęcony Krysi Wańkowicz. Odkąd przeczytałam CUDOWNE! listy Krystyny do ojca, stała się jedną z moich ukochanych przedstawicielek pokolenia Kolumbów. I zawsze w sierpniu wracam do tej korespondencji. A zwłaszcza do listu, któremu po latach Wańkowicz nadał tytuł Sierpień polski i dopisał na marginesie"jakie to piękne!". Można kawałeczek zacytować?(choć najchętniej przepisałabym całość:) " W sierpniu upały są najbardziej nasycone i w żadnym innym miesiącu tak głębokie i wilgotne cienie nie leżą pod drzewami w suche, gorące dni. I żadne inne noce nie mają takiego ciemnego nieba z lecącymi gwiazdami, ani ogórków z miodem, ani pierwszych jabłek, ani takich niebieskich zmierzchów.[...] Czy nie myślisz, że przyjemność wtedy jest najpełniejsza, gdy obok niej stoi smutek, gdy jest tym smutkiem jakby podkreślona? Dlatego lubię sierpień, że w żadnym innym miesiącu nie ma takiego natężenia radości dojrzałego, pełnego lata, i tak intensywnego smutku lata przełamującego się ku jesieni jednocześnie."
OdpowiedzUsuńKrysia poległa 6 sierpnia, jej ciała nigdy nie odnaleziono...chyba mam ochotę wrócić do Ziela na kraterze...
Piękne! Tak, sierpień jest już naznaczony smutkiem jesieni, tyle że nie potrafiłabym tego tak ładnie wyrazić...
UsuńA co z Estreicherem? Już coś wiadomo?
UsuńZachecam - o ile moge - Do przeczytania pierwszej opowiesci z ksiazki "Druga bitwa o Monte Cassino i inne opowiesci" (wyd Iskry, 2014).
UsuńTytul: "Ostatnie dni Krystyny Wankowiczowny - opowiesc Gryfa".
Pozdrawiam serdecznie AZB
Dziękuję:), czyjej zachęcie zaufać, jeśli nie Pani?:)
UsuńA no nie. Wiesz, ja już pisałam w tej sprawie kilka miesięcy temu. I dostałam odpowiedź, że wysyłają. No to odpisałam, że byłabym zainteresowana pierwszym tomem. I cisza. No wiem, że to skromniutkie zamówienie;) Jak byłam w Krakowie w lipcu, myślę, wejdę i kupię. No ale myśl o wędrówce przez miasto w obezwładniającym upale z tym, sądzę, potężnym tomem nie wydawała się zbyt kusząca. No i teraz napisałam raz jeszcze. I spokojnie czekam na odpowiedź:)
OdpowiedzUsuńA nie myślałaś, żeby na allegro upolować? Ja ani jednego tomu u nich nie kupiłam - wszystkie okazyjnie :)
UsuńNo nawet mi to przez myśl nie przeszło. Dziękuję, zaraz sprawdzę:)
UsuńNie mówię, że znajdziesz od razu :) mnie to zabrało trochę czasu, ale co tam, jestem cierpliwa. Najwyższa cena to było 70 zł, najniższa 24!
UsuńTo i ja się uzbroję. W cierpliwość znaczy, bo nie ma. Cena też mnie przekonuje, żeby zaczekać.
UsuńO, mam to samo wydanie "Anody-katody". ^^ Tyle że jeszcze nie przeczytałam - tak samo "Szczenięcych lat". Póki co z Wańkowicza mam za sobą tylko "Ziele na kraterze" oraz "Tędy i owędy", obie pozycje świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja w szkolnych czasach podczytywałam "Karafkę La Fontaine'a", ale w innym wydaniu.
UsuńCzytałam tą książkę jakieś 20 lat temu;) Chętnie przypomnę ją sobie, bo pamiętam ją jak przez mgłę.
OdpowiedzUsuńPo 20 latach to jakby całkiem na nowo :)
UsuńWszystkich Panstwa - milosnikow tworczosci Melchiora Wankowicza - serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO! Ukłony dla Pani:) szukając śladów Krysi Wańkowiczówny przeczytałam też ostatnio Pani książkę Na tropach Wańkowicza...po latach. Jak już pisałam wyżej Krystyna jest jedną z moich ukochanych przedstawicielek swojego wybitnego pokolenia. Ale zawsze, przy lekturze jej listów do ojca, boleśnie ściska mi się serce, że była chyba córką mniej kochaną. Zawsze bardzo poruszają mnie jej słowa, powtórzone w listach kilka razy, "nie bądź dla córki zbyt surowy". I te listy! Jeżeli tak pisałaby Krysia po wojnie, to myślę, że utraciliśmy naprawdę wybitną pisarkę. W mojej pamięci Krysia ma miejsce zawsze! Jeszcze raz najserdeczniej Panią pozdrawiam.
UsuńI pozdrowienia od nas, czytelników - dla Głównego Wańkowiczologa :)
UsuńCześć! Uwielbiam prozę pełną wspomnień, zwłaszcza z dzieciństwa, więc do "Szczenięcych lat" czuję się bardzo zachęcona :-) Wańkowicza znałam z lat szkolnych ("Ziele na kraterze"), pora na odświeżenie tej znajomości.
OdpowiedzUsuńPozrowienia od:
http://lezeiczytam.blogspot.com
Miłośnikom wspomnień z dzieciństwa na szczęście lektur nie zabraknie, tyle tego napisano :)
UsuńUtracona kraina dzieciństwa... Dobrze, że można ją przechować we wspomnieniach :-)
UsuńTo ja kryję się pod tym tajemniczym imieniem "Beata", do którego odesłałaś czytelników! :) Miło mi bardzo. Swego czasu w nowohuckiej bibliotece też chciałam wypożyczyć "Szczenięce lata", ale było tak stare wydanie, wręcz rozpadające się... Żałuję, że nie zwróciłam uwagę bibliotekarkom, że czas na zdobycie nowej edycji. Zrobię to przy następnej wizycie.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury "Ziela na kraterze", równie wybornych i przejmujących wspomnień. Może coś o tym napiszę na blogu.
Pozdrawiam serdecznie!
Aż sięgnęłam po "Ziele" z półki... i oczywiście natrafiłam na Krysię w powstaniu...
UsuńPrzeznaczenie:)))
UsuńUważam, że Wańkowicz był genialnym pisarzem. Przeczytałem wiele jego książek, m. in. z podróży po USA. Potrafił robić trafne obserwacje, nawet po krótkim czasie dostrzegał fascynujące rzeczy, których inni nigdy nie widzieli. Czytałem też książkę "Na Tropach Wańkowicza", o Wańkowiczu, fascynująca. Ale moją ulubioną książką tego pisarza jest "Tworzywo", które przeczytałem z 50 razy (tak, to nie pomyłka). Genialna książka! Planuję napisać o niej bardzo długą recenzję (jak tylko znajdę czas). I przy okazji pozdrowienia dla p. Aleksandry Ziółkowskiej-Boehem!
OdpowiedzUsuń50 razy!!! A ja w ogóle nie znam :(
UsuńKsiążki amerykańskie czytałam jeszcze w szkolnych czasach, były w domu jako nieliczne z podróżniczych, a Ameryka, wiadomo, ciągnęła.
Te książki są na prawdę super :)
OdpowiedzUsuń