No, jestem. Żywa. Acz nie cała, coś tam wycięli i nawet nie oddali, choć mię tu niektórzy nachodzą, że na pamiątkę powinnam kamienie dostać. Ale to dla amatorów raczej, specyficznych pamiątek :) Jak by mię chciano obdarować jakimiś kamykami, to ja już raczej poproszę diamenty. W aksamitnym woreczku.
Wszystko dobrze poszło, na operację po zgłoszeniu się do szpitala, czekałam tylko pół godziny, zdążyłam się rozlokować w przydzielonej mi szafce i nieco zaszpanować na korytarzu nowym szlafroczkiem (specjalnie w szpitalnym celu nabytym, bo ja raczej nie jestem szlafrokowa), a tu pakują mnie na łóżko i wiozą. Ba, nawet na głowę jakąś zieloną czapkę zakładają - co jest bezczelnością, bo ja nawet w największy mróz sobie na coś takiego nie pozwalam. Mówią, że zaraz zasnę, ja im próbuję nie wierzyć, biję się chwilę z własnymi powiekami, ale Oni są górą. I oto już coś do mnie mamroczą, pytam, która godzina, za dwadzieścia dziesiąta, no jak to, przecież dopiero co było piętnaście po siódmej! Wracam na salę, podpinają mnie do kroplówki i... no tak, naprawdę jest już po wszystkim. Bólu nie czuję, zresztą potem przeczytałam na korytarzu, że szpital ma właśnie duże osiągnięcia w walce z bólem i on tam nie ma prawa bytu.
Zaczynają się nudy. Gorzko pożałowałam, że nie zabrałam małego odtwarzacza DVD. Gorzko pożałowałam, że nie zabrałam własnego jaśka (spać bez jaśka trudno). Książkę skończyłam dziś rano, bardzo ją zresztą oszczędzając i co dalej. Ostatnie godziny wlokły się niesamowicie. Już rozważałam opcję udania się na postój taxi w koszuli nocnej i w kapciach, nie mogąc się doczekać córki z ubraniem :) Ot, zwykły widoczek na Kazimierzu w niedzielne południe :)
No ale wreszcie jestem w domu i teraz zacznie się najtrudniejsze: dieta. Na obiad w szpitalu było bardzo pyszne mięsko, ja sobie takiego nie zrobię :( ale mam zapas kaszy mannej i sucharków, to jakoś przeżyję. Osłodzę sobie żywot jaką miłą lekturą... chodzi mi po głowie Brillat-Savarin, czyż nie adekwatnie?
A tymczasem melduję, że Najmłodszy z braci zaliczony.
Grigorij Bakłanow to dla mnie świeżynka. Wymieniają tu inne jego powieści, ale ich nie mam.
O Najmłodszym z braci napisano na skrzydełku:
I tym się muszę wykręcić na dzisiaj, bom deczko zmęczona,jak się okazuje i chyba czas zdjąć laptopa z mojego poranionego brzucha :)
Początek:
Koniec:
Wyd. PIW Warszawa 1986, wyd.I, 143 strony
Seria: Współczesna Proza Światowa (Czarna seria)
Tytuł oryginalny: Mieńszij sriedi bratiew /Меньший среди братьев
Przełożyła: Wiera Bieńkowska
Z własnej półki
Przeczytałam 2 sierpnia 2015 roku
Wieczorem sobie zapodam film, bo gdzieżby tam Rosjanie nie zekranizowali jakiejś książki :)
Jest w 2 częściach na YT:
NAJNOWSZE NABYTKI
Przed szpitalem zajrzałam jeszcze do Księgarni Akademickiej, a tam wśród uniwersyteckich monografii jest Collegium Minus, nie wiem, jakim cudem go przegapiłam do tej pory:
Popatrz! Ty już po operacji a ja nawet o niej nie wiedziałam. Rzadko ostatnio bywam na blogach.
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że usunęłaś w porę to co trzeba koniecznie usunąć, by trzustka się ostała cała.
Diety chyba całe życie trzymać nie musisz.....moja siostra wtranżala już dawno wszystko na co ma ochotę....
Wracaj do sił.......i czytaj....
Ominęły Cię moje lamenty :)
UsuńCałe życie to nie... ja tu na razie z trwogą myślę o najbliższych trzech tygodniach, właśnie sobie zrobiłam kaszę mannę i muszę przyznać, że coś mi chyba nie wyszło, ohydna papka :) jutro posyłam po warzywa i gotuję krupniczek, dość tego.
Dobrze, że już po wszystkim i że już jesteś z powrotem:)
OdpowiedzUsuńWszystko minie, jak mówią :)
UsuńNo to już po wszystkim :-) Miałaś szczęście, że trafiłaś do szpitala, w którym dba się o to, by pacjenci nie czuli bólu :)
OdpowiedzUsuńSzpital mi polecono i dobrze zrobiłam, że się na niego zdecydowałam, bo specjalizuje się w cholecystektomii i ma wszystko doskonale rozpracowane.
UsuńHa, czyli poszło dobrze :) Dieta pewnie męcząca, ale za to na zwolnieniu można sobie więcej poczytac ;). Szybkiego powrotu do pełnego zdrowia i zwykłego jedzenia ;)
OdpowiedzUsuńZ wczorajszej euforii (wreszcie w domu!) dziś o poranku wpadłam w marazm, no bo najgorsze to tak nie mieć żadnych planów, wytyczonych zadań, taki dzień jeden podobny do drugiego... ale już mi przeszło, gdy zabrałam się za Niziurskiego :)
UsuńŚwietnie, że już jestes w domu i wszystko poszło zgodnie z planem. Plusem dzisiejszej służby zdrowia jest to, że nie przetrzymują pacjenta, tylko jak w miarę już wie, gdzie jest, to go od razu wypisują ;)
OdpowiedzUsuńOpatrunki to pikuś, na pewno gorzej z tą dietą. Ale moja mama po jakimś czasie wróciła do zwyczajnego jadła i nic się nie dzieje, czego i Tobie życzę :)))
saxony
Wspominam teraz wczorajszy szpitalny obiadek ze łzą wzruszenia w oku :) taki był pyszny. Cholibka, powinna być taka usługa, żeby przywozili ex-pacjentom do domu przez te trzy tygodnie, z radością bym zapłaciła!
UsuńOj tak! Odczuwalam brak takowej po powrocie do domu z pierworodnym - mąż dwoił się i troił, dzieciak non stop ryczał, rodzina to tak tylko posiedzieć przychodziła, ja zaś byłam ledwo funkcjonująca; -)
UsuńWypozyczylam sobie 'Dom nad rzeką Moskwą' i jestem zachwycona!
oczywiście żeby kontynuować letnią tradycję od piątku jestem złożona jakimś dziwnym wirusem, który powoduje przeokropny katar oraz kaszel palaczo -gruźliczy ;) Czekam teraz godziny 13, coby odebrać wyniki analiz i dostać wreszcie jaki specyfik (no albo i nie, bo w tym stanie to w zasadzie, wie pani, flegamina tylko)
Ty zaś szybko wracaj do zdrowia, gotuj jadło dietetyczne i korzystaj z wolnego; )
uściski,
saxony
No i jak tam, coś już wiadomo? Specyfik przepisany, wykupiony i zażyty?
UsuńSpecyfiku żadnego nie dostałam, morfologie i inne ceerpe wykazały, że to jakiś wirus w fazie mijającej i mam się doleczyć tylko syropkiem na kaszel. Z jednej strony dobrze, z drugiej zdrowa nadal się nie czuję, zatoki zapchane itd. No ale czekam cierpliwie na poprawę ;)
UsuńDziś już podbiłam kartę w robocie i dalej, do przodu!
Kamień to z napisem LOVE :) Rosyjskie powieści z czasów słusznie minionych, oj, poczytałabym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie w najbliższym czasie znów sobie strzelę następną :)
UsuńWiele dobrego słyszałam o tej książce, ale nie mogę jej nigdzie znaleźć:( Niemniej jednak nie ustanę w poszukiwaniach, bo chyba warto mieć na koncie Najmłodszego z braci;)
OdpowiedzUsuńJa znalazłam oczywiście na allegro... niestety z literaturą radziecką to jest tak, że z bibliotek usuwają i jeśli się chce przeczytać, trzeba po prostu kupić :(
UsuńAleż mam zaległości. Teraz dopiero doczytałam, że jesteś po operacji. Zdrowiej!
OdpowiedzUsuńZasadniczo jestem ozdrowiona :) tylko jakieś kancery na brzuchu zostały :)
Usuń