środa, 5 lutego 2014

Maria Lewicka - Dole i niedole wawelskich arrasów

Jedna lektura rodzi drugą i tak dalej... Wiechowski Walery Wątróbka z żoną Gienią tyle rozmawiali o losie wawelskich skarbów, że wyciągnęłam z półek dwie pozycje na ten temat.
Pierwsza czyli Dole i niedole wawelskich arrasów Marii Lewickiej to popularne opracowanie na użytek młodzieży szkolnej. Autorka po kolei zapoznaje czytelnika z kolekcją Zygmunta Augusta, jej podziałem na arrasy figuralne, pejzażowo-zwierzęce i groteskowe, wyjaśnia, jak powstaje arras, ilustruje dzieje tych tkanin po śmierci króla i fascynującą historię ucieczki ze skarbami galarem wiślanym we wrześniu 1939 roku, podróż przez ziemię rumuńską, Francję, Anglię aż po schronienie w Kanadzie. Kolejny rozdział jest poświęcony trudnym powojennym dziejom kanadyjskim aż po triumfalny powrót do kraju w 1961 roku.
Jak na małe rozmiary książeczki, jest ona obficie ilustrowana, w większości są to ilustracje czarno-białe plus kolorowa wkładka. Jakość zdjęć - odpowiednia do czasów :(
Zwykli ludzie: kierowcy samochodów, właściciel galaru, kapitan statku "Paweł" - którzy z poświęceniem ratowali wawelskie skarby

Publikacja wyważona, napisana bez zbędnych emocji, zwłaszcza jeśli chodzi o tę nieszczęsną Kanadę i tu wyraźnie daje się odczuć różnicę między Dolami i niedolami a pozycją, o której poniżej...

Początek:
i koniec:

Wyd. Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych Warszawa 1972, wyd.I, 52 strony
Z własnej półki
Przeczytałam 3 lutego 2014

Zabrałam się z rozpędu za czytanie kolejnej pozycji na arrasowy temat czyli Miecz i kobierce Klemensa Kęplicza. Podtytuł brzmi: Opowieść o grabieży skarbów wawelskich, więc mnie zaciekawił, tymczasem wygląda na to, że przez grabież autor rozumie przetrzymywanie wawelskich precjozów przez rząd kanadyjski po wojnie...
Rzecz powstała w 1955 roku, kiedy skarby jeszcze nie wróciły do Polski, przetrzymywane przez zaplute karły reakcji...


NAJNOWSZE NABYTKI
Z allegro oczywiście. Do księgarni nawet nie wchodzę, żeby broń Boże czegoś nie kupić :)
Na allegro natomiast wyczaiłam dwa cracoviana, a przynajmniej tak to się zapowiadało - z bogatej bibliografii zamieszczonej w Salonach krakowskich Anny Gabryś.
Tymczasem Starość nie radość Tadeusza Kudlińskiego, którą uznałam za kontynuację tomu Młodości mej stolica, okazała się relacją z czasów wojennych (te przynajmniej w Krakowie) i powojennych, za to spędzonych na odsiadce za powiązania z AK, bynajmniej nie w Krakowie. Tak że połowicznie zadowolnionam, no ale niech tam, przeczyta się.

Za to kolejna pozycja radości mi chyba nie przyniesie. Tytuł Opowieści o ludziach i zdarzeniach Ludwika Morstina (i umieszczenie w bibliografii Salonów krakowskich) sugerowały wspomnienia z własnego żywota, tymczasem pobieżny rzut oka przekonał mnie, że mowa tam o Homerze i innych dość wiekowych panach. Ale trzeba będzie przekonać się na własnej skórze, może się mylę :)

Wynaleziona u tego samego sprzedawcy Cesia Natalii Rolleczek na pewno nie zawiedzie!
Oczywiście zakupy za grosze, więcej się płaci za przesyłkę niż za towar :) W drodze kolejne!

5 komentarzy:

  1. Ale w sumie to warto przeczytać ten Miecz i kobierce, czy nie?;) Bardzo interesuje mnie temat arrasów wawelskich, zwłaszcza ich wojennej historii. W ogóle temat wojennych losów skarbów krakowskich jest niezwykle intrygujący. Czy są jakieś godne polecenia publikacje na ten temat? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to czekam z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak widzę już się doczekałam;) no to czytam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś, bardzo dawno temu mogłam cokolwiek powiedzieć o historii arrasów. Wiedza wyniesiona z wycieczki na Wawel, ale i wyczytana, ale nie aż tak dogłębna, o której piszesz.
    Trochę te arrasy przeszły, ale dobrze, że wróciły.

    OdpowiedzUsuń