Trzecia, ostatnia w języku polskim część przygód sprytnego detektywa ze Sztokholmu.
Pierwsza była tu, a druga tu.
Wszystkie razem wyglądają tak:
To są oczywiście stare wydania, ale widziałam w internecie nowe, z twardymi lakierowanymi okładkami, bardzo porządne edytorsko.
Podokienna półka z małymi formatami:
I całość regaliku:
A teraz po kolei. Tym razem sławny już prywatny detektyw Ture Sventon nigdzie się nie wybiera. Właśnie zbliżają się święta Bożego Narodzenia i nasz bohater ma nadzieję na odpoczynek, tak bardzo jest zapracowany.
Nadciągającymi świętami nie cieszy się jubiler Eriksson. To skromny kupiec, handlujący wyrobami platerowymi na ulicy Krasnoludków w sztokholmskiej dzielnicy Vasastad. Pan Eriksson uwielbia za to czytać o szlachetnych kamieniach, klejnotach i brylantach. Pogrążony w lekturze publikacji o Wielkim Mogole ledwie słyszy żonę, która wyraża żal, że nie ma z nimi ciotki Agdy, na pewno z przyjemnością zjadłaby pyszną szarlotkę. Ciotka Agda jest posiadaczką pierścionka ze wspaniałymi rubinami, toteż nic dziwnego, że rodzina ją hołubi.
Po kolacji rodzina Erikssonów udaje się na spoczynek, a rankiem na wspaniale utrzymanej posadzce pani Eriksson odkrywa ze zdumieniem ślady ubłoconych butów.
Mało tego, w kuchni znajduje paskudny, zatłuszczony kapelusz, który z pewnością nie należy do pana Erikssona. Ktoś zakradł się w nocy do ich mieszkania! Ba, zginęły tez domowe klucze!
Następnego dnia w sklepie jubilera pojawia się nieoczekiwany gość: to ciotka Agda. Pewien klient sklepu o twarzy okrągłej jak księżyc pomaga jej wnieść walizki na górę. Pani Eriksson zaś nie może wyjśc z podziwu, że są ludzie, którzy potrafią się zjawić w gości w najgorętszym okresie przedświątecznych przygotowań. Oj, nie dostanie ciotka Agda niczego smacznego na kolację u swych krewniaków - zapasów przygotowanych w spiżarni na święta tknąć nie wolno!
W tym samym czasie w dalekiej oazie Kaf na pustyni arabskiej znany nam już pan Omar czyta "Kurier Palmowy", najlepsze pismo na Bliskim Wschodzie. Akurat ukazał się w nim artykuł opowiadający o tym, jak obchodzi się Boże Narodzenie w Sztokholmie. Piszą w nim o świątecznych podarkach, o bielutkim śniegu pokrywającym ulice, wreszcie o jakichś tajemniczych Mikołajach. Po tej lekturze pan Omar zaczyna marzyć o śniegu i postanawia wyjechać do Sztokholmu.
Ciotka Agda natomiast wstaje w nocy, bo dręczy ją głód po kiepskiej kolacji z puszek, marzy więc o świątecznej szynce. Otwiera drzwi do kuchni i... zastaje tam śpiącego na krześle nieznanego osobnika o twarzy okrągłej jak księżyc!
Pan Eriksson udaje się więc do detektywa Sventona z prośbą o pomoc. Sventon od razu rozpoznaje kapelusz znaleziony przez Erikssonów w ich własnej kuchni jako własność Stefka Niechluja, kryminalisty o twarzy jak okrągły księżyc, znanego z zasypiania na miejscu przestępstwa. Najwyraźniej działa tu Wielki Gang Platerowy!
Choć pan Eriksson już wie, jak się sprawy mają, popełnia tę nieostrożność, że zatrudnia firmę Własny Domowy Mikołaj do rozdania świątecznych podarunków. Naturalnie była to zmyłka Gangu i podczas gościnnego Mikołajowego występu giną kolejne klucze.
A w biurze detektywa pojawia się niespodziewany gość - pan Omar, z arabskimi podarkami i w specjalnym wschodnim płaszczu podróżnym, mającym go zabezpieczyć przed nordyckimi chłodami...
Całe szczęście, że przybył, bo jego pomoc w ujęcie Wielkiego Gangu Platerowego przyda się na pewno!
Początek:
i koniec:
Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1976, wyd.I, 173 strony
Tytuł oryginalny: Ture Sventon i Stockholm
Przełożyła: Teresa Chłapowska
Ilustrowała: Anna Kołakowska
Z własnej półki - jedna z nielicznych książek pochodzących jeszcze z dzieciństwa (nie to, że było ich tak mało, ale w mairę naszego z bratem dorastania rozłaziły się po krewnych i znajomych Królika)
Przeczytałam 30 maja 2014 roku
A teraz zagadka: kto został całkiem niedawno właścicielem tych nowych, lakierowanych, ekskluzywnych wydań?
OdpowiedzUsuńHa ha ha. Myślałam, że na bibliotece bazujecie :)
UsuńŁadne zbiory. Chyba mnie wzrok nie myli, ale masz spory zbiór Nike.
OdpowiedzUsuńKsiążeczka fajnie ilustrowana.
Wzrok masz dobry :) trochę się ich przez te lata nazbierało... te ostatnio kupione musiały stanąć gdzie indziej, z braku miejsca.
Usuń