wtorek, 13 maja 2014

Andrzej Nazar - Krakowskie kłopoty z zabytkami

Ciągle mam nadzieję, że mnie Andrzej Nazar czymś zaskoczy i czytam kolejne jego tomiki. Jak było tym razem? O tym niżej.
A na razie tradycyjnie (tradycja już 2-tygodniowa) przedstawiam półkę, gdzie Nazary sobie stoją:
oraz regał, na którym znajduje się półka. Widzicie go już po raz trzeci, ale za każdym razem w innym ujęciu :) tym razem od kanapy.
Na suficie dekoracje pozostałe po tym, jak sąsiadka z góry w pijackim widzie włączyła pralkę, ale węża do wanny zapomniała włożyć... siedzę sobie cichutko sama w domu, a tu szelest taki dziwny słychać... to woda z proszkiem w postaci piany toruje sobie drogę z góry :) Na szczęście sąsiadka robiła potem remont i nową pralkę podłączyła bezpośrednio do rury, tak że teges... teraz tylko u mnie mały remoncik.
A na półce pod sufitem, jeszcze skorzystam z okazji i doinformuję, jest zestaw dziesięciu tomów po niemiecku z serii Reader's Digest - w nadziei, że kiedyś tam, w nieokreślonej przyszłości, nauczę się wreszcie tego języka i wtedy będę ćwiczyć czytanie, kupiłam na allegro te tomiszcza w cenie 40 zł za całość :) i tak sobie teraz czekają, czekają, czekają...

Informacja o autorze i książce z okładki:

Wszystkie moje Nazary (ostatnio wyczaiłam w księgarni Pałac Spiski, że jest jeszcze jeden):

W prologu autor zapowiada, o czym książka jest, a o czym nie jest:
Zaś w epilogu podsumowuje:

I znów mamy obszerny zestaw krakowskich ciekawostek. Wyczytamy tu historie o tym,
- jakie kłopoty towarzyszyły powstaniu krakowskich pomników (Mickiewicza, Grunwaldzkiego, Kopernika, Wyspiańskiego, Kościuszki),
- jak toczyły się losy placu Szczepańskiego powstałego za Austriaków,
- jak po soborze trydenckim zdecydowano przysłonić nagość Adama i Ewy na arrasie wawelskim,
- jak dzięki podstępowi ojca Bernatka powstał szpital bonifratrów i jaką rolę w tym odegrał portret Najjaśniejszego Pana,
- jak proboszcz katedry wawelskiej i dyrektor zamku walczyli z wyznawcami mocy czakramu,
- jak nazywano różne gatunki piwa produkowane za komuny w browarze przy ul. Lubicz (np. Łzy sołtysa) i jak redakcja Gazety Krakowskiej ogłosiła konkurs na najciekawsze znalezisko w tymże piwie,
- czy Kurza Stopka rzeczywiście była wychodkiem,
- jakie emocje budziły wykusze na wieży ratuszowej zaprojektowane przez Wiktora Zina,
- jak w czasie I wojny światowej profesor Jan Bukowski zamalował renesansową polichromię Stanisława Samostrzelnika w kościele w Mogile, dla pewności potraktowawszy ją uprzednio drucianą szczotką,
- jak pewien dostojnik z delegacji rządowej szukał na Globusie Jagiellońskim z XVI wieku... Kanału Panamskiego,
i wiele wiele innych.
O czym wyobrażenie da poniższy spis treści:


Parę razy uśmiałam się setnie, bowiem zdarzyły się nieznane mi anegdotki. Na przykład o tym, że architekta Adolfa Szyszko-Bohusza ze względu na jego liczne prace rozsiane po całym mieście nazywano "Wszystko Bohusz". Zabawny - jak zawsze - list Antoniny Domańskiej na temat przystosowania odrzuconego pomnika Mickiewicza do na Kazia Tetmajera (włoski podstrzyc tylko, wąsiki dorobić). Do grobu Kraszewskiego na Skałce włożono ołowianą skrzynkę z gazetami, w których umieszczono wspomnienia pośmiertne - i starzy kościelni twierdzili, że nocami słyszano dochodzące z trumny pisarza szelesty i stuki - to Kraszewski po lekturze prasy miał przewracać się w grobie :) Ze statuą smoka pod Wawelem związana jest ponoć mała legenda, która mówi, że jeżeli panna przechodzi z chłopcem obok i ujrzy płomień, w niedługim czasie będzie miała dziecko :) tak że, kobitki, zamykać oczy! A Jagiełło ponoć zaraz po wstaniu z łóżka udawał się do locus secretus, gdzie długo wysiadując, wiele czynności układał lub załatwiał, a nigdy nie był przystępniejszy i łatwiejszym jak wtedy, przeto wszyscy korzystali zwykle z takiej pory, dla wyjednania sobie tego, co im było pożądane. Kto wie, czy i my nie będziemy tak mieli z nowym dyrektorem, bo zamierza on zamieszkać na terenie, panie dziejku :)

Parę razy, niestety, zaklęłam pod nosem, bowiem sporo błędów znalazłam. Nie wiem, na ile traktować niektóre z nich jako zwykłe literówki, bowiem po wielekroć powtarza się nazwisko architekta Tomasza Brylińskiego (zamiast Prylińskiego), że córce królowej Jadwigi nadano imię Bonitacja, w całym rozdzialiku o Kaplicy Zygmuntowskiej jej twórca nazywany jest Bereccim (podczas gdy pisze się przez dwa "r") - dla historyka sztuki to naprawdę blamaż, że ołtarz Pana Jezusa Ukrzyżowanego w katedrze znajduje się obok kaplicy Bł. Wincentego Kadłubka (sic!), że Mickiewicz pozostawał pod wpływem Andrzeja Tobiańskiego (no dobrze, to może akurat literówka),
że matejkowski obraz Kopernika oglądającego gwiazdy można oglądać w Collegium Maius (akurat!), że autora poniosła "licencia poetica" (czemu nie sprawdzić pisowni przed puszczeniem do druku?), że astronom, który przeniósł potajemnie trumnę Banachiewicza na Skałkę, nazywał się Kortylewski, że ulica Batorego znajduje się w bliskim sąsiedztwie pomnika Grunwaldzkiego (no, jak patrzeć z Warszawy, to pewnie tak), że dzielnica, w której umieszczono skansen, nazywa się Wola Gustowska (konsekwentnie powtarzane w całym rozdziale), a to znowu, że projektant Nowej Huty nazywał się Taszycki, że trzech wieszczów ma swoją aleję - Mickiewicz, Słowacki i... Norwid, że Padovano był projektantem i wykonawcą Kaplicy Zygmuntowskiej (Matko Boska!), kolejny błąd w łacińskiej maksymie - Timeo Danaom et dona ferentes (a powinno być Danaos) - no, trochę się tego nazbierało :( Gdyby autor myślał o kolejnym wydaniu, to polecam swoje usługi, mam ołóweczkiem wszystko wynotowane :)


Początek:
i koniec:


Wyd. vis-a-vis/ Etiuda, Kraków 2011, 232 strony
Z własnej półki (kupione 15 września 2011 roku za 23,10 zł w ś.p. antykwariacie na Szpitalnej)
Przeczytałam 12 maja 2014


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski STALINGRAD (Сталинград), 2013, reż. Fiodor Bondarczuk
Jest cały na YT po rosyjsku:

Listopad 1942 roku, Stalingrad. Grupa rosyjskich żołnierzy zaciekle broni strategicznego budynku, stawiając opór bezwzględnej niemieckiej armii. Między nimi a mieszkającymi w zniszczonym mieście dwiema kobietami tworzą się bardzo silne więzi. Wokół toczy się najkrwawsza bitwa w historii ludzkości, która rani wszystkich. Dramat przeżywają żołnierze, cywile, ale również i niemieccy najeźdźcy. Lecz nawet w najstraszniejszej bitwie jest miejsce na miłość i nadzieję.

2/ film włoski GŁOS Z KSIĘŻYCA (La voce della luna), 1990 reż. Federico Fellini
Na YT cały w oryginale:

Ivo Salvini (Roberto Benigni) zostaje wypuszczony ze szpitala psychiatrycznego, gdzie trafił z powodu obsesji na punkcie księżyca. Stara się uwieść ponętną Aldinę, jednak kobieta pozostaje obojętna na jego zaloty. Zawód miłosny potęguje fakt, iż Ivo zaczyna utożsamiać swą wybrankę z księżycem, sprawcą jego cierpienia i frustracji. W trakcie wielokrotnych prób zdobycia serca dziewczyny, bohater spotyka cala plejadę przeróżnych charakterów (muzyka śpiącego na cmentarzu, człowieka medytującego na dachach, byłego prefekta ogarniętego manią prześladowczą), trafia do różnych dziwnych miejsc i wplątuje się w niesłychane przygody. Jedną z poznanych postaci jest Gonella, ex-prefekt – paranoik. Gonella (Paolo Villaggio) mianuje Iva swoją prawą ręką i razem wyruszają by zdemaskować “dziką konspirację”.

3/ film czeski PALACZ ZWŁOK (Spalovač mrtvol) 1969, reż. Juraj Herz
Na nieocenionym YT cały w oryginale:

Przejmujące studium szaleństwa, w które stopniowo popada pracownik praskiego krematorium. Karl Kopfrkingl jest szczęściarzem, bo lubi swoją pracę. Krematorium to dla niego wielki tryumf człowieczeństwa – w 75 minut kłopotliwe ludzkie zwłoki zamieniają się w wygodną garstkę prochu, a dusza – jak lubi powtarzać – ulatuje w eter. Bohater odgrywa tu rolę Charona i czuwa nad każdym aspektem procesu. Wszystko odbywa się bez znoju – czysto, higienicznie i przy łagodnych dźwiękach klasycznej muzyki. Karl lubi czystość, higienę i klasyczną muzykę. Dlatego nie przestaje się uśmiechać. (…) "Palacz..." jest urzeczywistnioną fantazją szaleńca, który każde świństwo i każdy przeskok w myśleniu potrafi bezboleśnie włączyć w łagodny obraz samego siebie. Szaleństwo Karla to ultra-konformizm, który pozwoli mu siłą woli zamienić krew w we własnych żyłach na niemiecką, a zabijanie postrzegać w kategoriach ratowania duszy. Nawet ulubioną lekturę o filozofii Tybetu Karl potrafi bezboleśnie włączyć w nauki faszyzmu. Jest jak predator, który potrafi wtopić się w tło i czekać na dogodny moment, by zabić.

4/ film z Arabii Saudyjskiej DZIEWCZYNKA W TRAMPKACH (Wadjda), reż. Haifaa Al-Mansour, 2012
Na YT w oryginale z napisami angielskimi:

Wadjda ma 10 lat i mieszka w Rijadzie. W szkole uchodzi za buntowniczkę, ponieważ chodzi w porysowanych długopisem trampkach i próbuje bawić się z chłopcami. Jej największym marzeniem jest rower. Niestety, w Arabii Saudyjskiej kobiety nie mogą prowadzić samochodów, zaś dziewczynkom nie wypada jeździć na rowerze – ma to jakoby zagrażać ich cnotliwości. Aby zdobyć pieniądze na upragniony rower i przekonać dorosłych o swojej pobożności, Wadjda postanawia wziąć udział w konkursie recytacji Koranu.

31 komentarzy:

  1. Sąsiadce przebacz, w końcu jej córka kiepsko wyszła za mąż:) Tradycja bardzo mi się podoba, w końcu jak prawie wszyscy czytacze uwielbiam przeglądać zawartość cudzych regałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, za policjanta :) żeby to chociaż za inspektora...

      Ja też lubię zaglądać innym do zbiorów i bardzo by mi się podobało, gdyby tak inni poszli w moje ślady :)

      Usuń
    2. Ja bym mogła pójść, tylko jak już kiedyś wspomniałam - uczucia estetyczne co wrażliwszych czytelników mogłyby zostać urażone.

      Usuń
    3. No wiesz, porządków tu do zdjęcia nikt nie robi :) jak dojdzie do jakiejś książki stojącej na półce w dawnym pokoju córki, to dopiero będą... uczucia estetyczne :) stoi tam na przykład kolekcja takich pierdółek z kinderjajek... albo Matka Boska z plastiku, przywieziona przez dziecię z wyprawy pokomunijnej do Kalwarii Zebrzydowskiej. Królowa Polski jest przy tym wściekle różowa.

      Usuń
  2. Oglądałem "Stalingrad" w reż. Ozierowa - masakra, gdzie mu tam do na przykład "Oni walczyli za ojczyznę". Znacznie lepszy jest ten w reż. Vilsmaiera, ciekawy też o tyle, że przedstawia bitwę z niemieckiego punktu widzenia. Ale i tak z tych dwóch filmów najlepsza jest książka Beevora :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten niemiecki mam i chcę też obejrzeć. A co do dzieła Bondarczuka, to ma kiepskie recenzje...

      Usuń
    2. Najlepsze filmy wojenne, tak i my, Rosjanie mają chyba już za sobą.

      Usuń
    3. O, nie zgodzę się. Owszem, temat mocno wyeksploatowany, ale ciągle jeszcze można powiedzieć coś nowego - albo w piękny sposób.
      Przykład:
      WE MGLE (W tumanie/В тумане), 2012, reż. Siergiej Łoźnica

      Usuń
    4. Raczej chodziło mi o sposób przedstawienia (no i środki, które mają wpływ na widowiskowość) ale przyznaję, nie trzymam ręki na pulsie, ostatnie co oglądałem to rozczarowujący serial "Karny batalion", któremu "amerykanizacja" nie wyszła na dobre.

      Usuń
    5. Z tym się nie zetknęłam. Za to dziś się wzbogaciłam o film WOJNA OKONCZENA. ZABUDTIE o matce usiłującej wydostać z wojska syna wysłanego do Czeczenii. Stare, bo z 1997 roku. Zobaczymy.

      Usuń
    6. A ja zapomniałem o "9 kompanii", też w reżyserii Bondarczuka. Akcja rozgrywa się w Afganistanie, bohaterstwo prostych żołnierzy vs. bezduszność dowództwa w amerykańskim stylu.

      Usuń
    7. Jeśli poszperać, to dużo tego się znajdzie :)

      Usuń
    8. Zajrzałem na film z YT, który zamieściłaś w poście a podpisany jako Stalingrad w reż. Bondarczuka z 2013 r., to pomyłka bo to "Stalingrad" w reż. Vilsmaiera z 1993 r.

      Usuń
    9. Faktycznie :) poprawiłam. Rzeczywiście dziwne mi się wydawały te postaci żołnierzy w szynelach, bo podobne zdjęcie jest na okładce DVD z niemieckim filmem.

      Usuń
  3. ty szalona jakas jesteś. tomiszcza po niemiecku, gdy nie zna się języka? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo... pewne początki zostały zrobione :) kiedyś tam chodziłam trochę na kurs, chyba ze trzy semestry. Więc tylko odświeżyć i kontynuować :)

      Usuń
    2. Doskonale rozumiem... też mam książki w rożnych językach, to tak na wypadek, gdybym kiedyś jeszcze chciała się któregoś z nich nauczyć :)

      Usuń
    3. Tak jest! Nigdy nie mów nigdy!
      :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Weź mnie nie strasz! Ale z drugiej strony - dużo mogę znieść, jeśli chodzi o ruskie :) tak że mam nadzieję obejrzeć film do końca, skoro już zaplanowałam. A potem może ten niemiecki.

      Książkę też czytałam dawno dawno temu. Pamiętam też film Wśród nocnej ciszy według innej powieści Fuksa, straszliwie dołujący. Zresztą chyba to autobiograficzne wątki, o tym ojcu-policjancie.

      O niemieckich tomach będę pamiętać, jeśli stracę wszelką nadzieję na podszkolenie się w germańskim narzeczu :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No tak. Obejrzałam. To faktycznie jaja. A na początku w dodatku byłam pewna, że mam jakiś inny film - co tu robi trzęsienie ziemi w Japonii?! Te tańce w powietrzu żołnierzy (zdaje się, że to się nazywa slow motion), ci szturmujący w ogniu he he, tych pięciu ojców, jakże szanujących niewinność bohaterki, ta że sama Katia, co pół roku się nie myła, ale wygląda całkiem przyzwoicie, nie wspominając o blond piękności Maszy (faszystowskiej kochanki) z cud fryzurą w warunkach oblężenia, ech, pośmiać się można. W dodatku jaki to ma związek ze Stalingradem, żeby mu nadać taki tytuł. To jakiś bzdurny, wydumany epizod, tymczasem tytuł sugeruje, że zobaczymy fresk na temat.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Tak, chyba obejrzał początek i dał spokój :) blondynkę z brunetką też pomieszał.
      A co za Wiktor Bater, musiałam poszukać w sieci - TV nie oglądam, to nie znam ichnich tam reporterów :)

      Usuń
  5. Dobrze, że Ci zbiorów nie zalało. To by była strata.
    Ależ masz rozrzut w oglądanych filmach - tematyczny i językowy.
    Chylę głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że nie było wtedy jeszcze tego regału :)
      A w filmach trzeba dbać o płodozmian :)

      Usuń
  6. Jestem w szoku, że nawet nie tyle, ale TAKIE błędy w już wydrukowanej książce. W głowie się nie mieści i trochę psuje odczucia, bo jak tu ufać autorowi, skoro nawet Trzech Wieszczów myli. Chyba, że wydawnictwo stosuje jakąś magiczną autokorektę, która takie błędy generuje. Kolejna tajemnica Krakowa do rozwikłania dla Pana Nazara ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie już osłabił rewelacją w poprzedniej książce, że Władysław Warneńczyk jest pochowany w Warnie. Tego na (auto)korektę zrzucić się nie da. Ja rozumiem, że pisząc cotygodniowy artykuł do gazety mógł się spieszyć i coś palnąć niechcący, nei sprawdziwszy, ale skoro już decyduje się wydać to w formie książkowej, wypadałoby poświęcić chwilę na sprawdzenie...

      Usuń
  7. Polichromię drucianą szczotką? Barbarzyńca.

    OdpowiedzUsuń