piątek, 2 maja 2014

Adam Grzymała-Siedlecki - Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim

Czternaście szkiców wspomnieniowych, bardzo starannie napisanych, na temat znanych literatów (Sienkiewicz, Sewer Maciejowski, Edward Lubowski i Kazimierz Zalewski, Józef Weyssenhoff, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Wyspiański, Rydel, Reymont), artystów (Jan Stanisławski), naukowców (ks. Stefan Pawlicki, Bobrzyński), aktorów (Ludwik Solski), polityków (Paderewski) czy wreszcie tak charakterystycznych dla dwudziestolecia międzywojennego postaci jak inż.Stefan Ossowiecki. Znanych ogólnie i znanych osobiście autorowi.

Na półce kompletny misz-masz, na zasadzie co się dało upchnąć.
To ta częściowo przysłonięta przez kanapę.


Wspomnienia mają urok dawnych czasów, tych, z których pochodzi autor:
Adam Grzymała-Siedlecki (1876-1967) był co prawda początkowo związany z Warszawą, ale na studia przeniósł się na Uniwersytet Jagielloński (właściwie zaczął je jeszcze w warszawskiej Szkole Inżynierskiej Wawelberga i Rotwanda, ale po udziale w nielegalnych kółkach samokształceniowych i wywczasach w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej zawitał do grodu Kraka). Tutaj współpracował z licznymi pismami, tutaj zakładał Teatr Ludowy i był kierownikiem literackim Teatru im.Słowackiego. Po odzyskaniu niepodległości wyemigrował z powrotem do stolicy, gdzie zajmował się polityką i dziennikarstwem, by wreszcie osiąść w Bydgoszczy, z którą związana była jego rodzina w poprzednich pokoleniach. Ciągle zajmował się teatrem i wiele dla teatru pisał.
Z krakowskiego okresu pochodzi tom Świat aktorski moich czasów (muszę przeczytać! stoi na tym samym regale). Tom Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim zaliczam do cracovianów, bo większość wspominanych postaci z Krakowem właśnie była związana, również i Sienkiewicz, który książkę otwiera - tu ożenił się tak nieszczęśliwie z panną Wołodkowiczówną, tu bywał u Janczewskich (z siostrą profesorowej był wszak żonaty), tu przybywał na swoją ceremonialną kawusię do Grand Hotelu, wsławionego później stronami Zaklętych rewirów. Z krakowskiego wątku wybija się jedynie inż.Ossowiecki, znany jasnowidz międzywojenny i Reymont - choć w jego przypadku nie zabrakło opisu jakiejś zakrapianej kolacyjki w hotelu Pollera po jednej z premier teatralnych.

Spis treści przedstawia się następująco:

Aby dać odwiedzającym mnie przedsmak lektury (choć podejrzewam, że wielu z Was książkę już czytało), pomyślałam przytoczyć po jednej anegdotce z każdego rozdziału.
Henryk Sienkiewicz:
Ignacy Sewer Maciejowski:
Ks. Stefan Pawlicki, Zmartwychwstaniec:
Komediopisarz Kazimierz Zalewski:
Pisarz Józef Weyssenhoff (czytaliście Sobola i pannę?):
Kazimierz Przerwa-Tetmajer:
Wyspiański:
Malarz Jan Stanisławski:
Lucjan Rydel:
Ludwik Solski:
Władysław Reymont:
Stefan Ossowiecki:
I wreszcie Paderewski:



Początek:
i koniec:


Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1974, wyd.IV, 354 strony
Z własnej półki (kupione w antykwariacie MISCELLANEA na Brackiej 13 dnia 11 lutego 2009 roku za 21 zł)
Przeczytałam 1 maja 2014


NAJNOWSZE NABYTKI
Kwiecień zakończyłam godnie w Księgarni Akademickiej nabywając kolejne dwa cracoviana:
Tanio, jedno za 5 zł, a drugie za 14,50 zł.
Witaj, maju, kiedyś Miesiącu Książki i Prasy czy jakoś tak. Ciekawe, czy uda mi się powstrzymać od zakupów :)

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej byś się zmobilizowała :) przynajmniej książkę opiszesz po ludzku, a nie tylko obfotografujesz, jak ja :)
      A Grzymała-Siedlecki ma specyficzny język, pełen urokliwych słów, których dziś już nikt nie używa, np. butady. Pisze przy tym bardzo wnikliwie, dając głęboką charakterystykę psychologiczną postaci.

      Szenica nie tylko nie mam, ale nawet nie znam. To znaczy Ongiś. Bo mam Pitaval warszawski.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. O, widzisz, miałam wspomnieć o tej bydgoskiej muzealnej Izbie Pamięci i zapomniałam. To już Ty napiszesz, tym bardziej, że byłaś, widziałaś, miód i wino piłaś...

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. O, o, Grzymałę-Siedleckiego też ostatnio miałam w rękach (u kogoś) i teraz poluję na własnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kogóż my tu widzimy!!! Na lekkie wspomnienie, jak mawia moja Mum. Grzymała-Siedlecki pasowałby do Twojego bloga, gdyby to była prasa :) pełen facecji i ciekawostek.

      Usuń
    2. Dzięki za ciepłe powitanie :) To Grzymała-Siedlecki musi się ustawić w kolejce, bo jeszcze "Maria i Magdalena" Samozwaniec przede mną.

      PS. Bardzo lubię zdjęcia półek z książkami!

      Usuń
    3. Ja też lubię. Mam nadzieję, że inni pójdą w moje ślady i też swoje będą pokazywać, bo zawsze fajniej oglądać cudze niż swoje :)

      Usuń
  3. Siedlecki... nazywany byl przez Nowaczynskiego... Grzymalita :D Poza tym byl to najwspanialszy recenzent IIRP. Nie lubil Slonimskiego i jego ferajny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co mi przypomina, że kupiłam Nowaczyńskiego "Słowa słowa słowa" nie tak już dawno temu... i nawet nie zajrzałam :(

      Usuń