Szukszyna to ja uwielbiam. Przeczytałam tylko dwie jego książki (Rozmowy przy jasnym księżycu i Jest taki chłopiec), ale za to widziałam parę filmów. I całokształt bardzo líbí se mi. A już jak opisuje syberyjską wieś, to odpadam.
Mam pięć pozycji tego autora, ale je oszczędzam, wiecie. Że niby chciałabym je poznać, ale z drugiej strony chciałabym też mieć to jeszcze przed sobą. Więc Rodzina Lubawinów czekała prawie trzy lata, ale w końcu nie mogłam już wytrzymać (zwłaszcza że cała ta seria, która nazywa się Kolekcja Literatury Radzieckiej, bardzo mnie ciągnie) i zdjęłam z półki. Tej tutaj:
Na tym regale:
Mam takie wstydliwe wyznanie do zrobienia: trzydzieści lat temu moja przyjaciółka z czasów licealnych to czytała i ja nie mogłam się nadziwić, że takie pierdoły ruskie ją zajmują. Teraz dopiero dojrzałam i wpadłam w Szukszyna jak śliwka w kompot. Wychodzi na to, że Ewelina była mądrzejsza :) ja wówczas tylko Zachód i Zachód...
Na skrzydełku powieści napisano o autorze:
a na drugim o samej książce:
I wszystko jasne. Trochę mi lektura przypominała Cichy Don tematyką, tyle że w odmiennych warunkach Syberii: też mamy tu świetne opisy warunków życia i obyczajów mieszkańców wsi i też śledzimy losy nielegalnej miłości i walki starego z nowym.
Kiedyś czytałam opis syberyjskiego śniadania, który mnie zachwycił - klik. Tutaj też asystujemy przy śniadaniu:
Śniadanie jedli wszyscy razem.
U szczytu stołu - Jemielian Spirydonycz. Po bokach - synowie.
Jedli w milczeniu, dokładnie, długo. Najpierw był makaron z gęsiną, potem pieczone kartofle z mięsem wieprzowym.
Jemielian Spirydonycz brał z patelni kęsy mięsa palcami i wsuwał je w ginące wśród zarostu usta. Żuł głośno, z zadowoleniem. Lubili zjeść w tym domu.
Wreszcie Jemielian odsunął się, rozdzielił na połowę wielką jak miotła brodę... Kątem oka zerknąwszy na ikony, powiedział:
- Bogu niech będzie chwała!
Zaczęli podnosić się zza stołu. Sięgnęli do kieszeni po kapciuchy.
No i już myślałam, że to tak zawsze i u wszystkich musi być. Że praca ciężka, to i pojeść przed nią trzeba solidnie.
Tymczasem kilkadziesiąt stron dalej natknęłam się na opis obiadu u wioskowych biedaków:
Akuratnie jedli obiad. Na stole dymił garnek kartofli. Na ławkach dokoła stołu porozsiadała się dzieciarnia. Jedno mniejsze od drugiego. Każde wyjmowało z garnka gorący kartofel, obierało, przerzucając z ręki do ręki, maczało w soli i parząc sobie gardło zajadało z chlebem. Dzieci popijały jedzenie mlekiem ze wspólnego kubka, do którego Maria raz po raz dolewała. Mleka było niewiele i dzieciaki bacznie śledziły, żeby dziecko, do którego przechodził kubek, nie przełknęło za wiele. Nikt nic nie mówił.
Trochę szkoda, że sowiecka władza zabrała się za równanie wszystkich... do dołu. Tym, co mają więcej - odebrać. Jak z tym zbożem, którego szukano po wszystkich zakątkach gospodarstw, żeby zabrać dla głodujących robotników. Trudno się dziwić, że ludzie bronili się przed radziecką władzą, uciekali do band, do lasu.
Ale ten świat przestawiony w powieści Szukszyna, dawno nieistniejący, choć surowy i nieraz okrutny, uśmiecha się do nas z daleka i kusi. Ogromna wrażliwość pisarza na urodę natury każe pochylać się nad krajobrazem syberyjskiej wsi. Doskonale przedstawione i scharakteryzowane postaci, z wszelkimi ich duchowymi rozterkami i namiętnościami, pozwalają wniknąć w samą głąb rosyjskiej duszy... cudowna lektura, do której wracać będę z ochotą!
Początek:
i koniec:
Powieść została sfilmowana w 1971 roku:
Wyd. PIW Warszawa 1977, wyd.II, 334 strony
Tytuł oryginalny: Lubawiny/ Любавины
Przełożył: Aleksander Bogdański
Seria: Kolekcja Literatury Radzieckiej
Z własnej półki (kupione na allegro 10 listopada 2011 roku za 3 zł)
Przeczytałam 27 maja 2014 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Jabłuszko wspomniała w komentarzu pod poprzednią notką o książce Tutaj, czyli w Krakowie Ewy Miodońskiej-Brookes. Że fajna. Cóż było robić, zajrzałam na stronę Księgarni Akademickiej, była, za 35 zł. Trudno, odżałuję :) Wpadło mi jednak do głowy, żeby sprawdzić też na allegro i oto znalazłam za 23 zł z odbiorem osobistym i już w dwie godziny później kartkowałam ją w tramwaju w drodze z pracy do domu.
Rzeczywiście smakowite!
Jeśli dziś nie przyjdą ostatnie zakupy z allegro (w ilości 5 sztuk) to koniec z zakupami w maju!
Buahahahaha... Powiedzieć o Tobie, żeś błyskawica, to nic nie powiedzieć :)))
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaku na tego Szukszyna, więc teraz ja na Allegro pobuszuję :)
P.S. Lubię te czarne PIW-y z Twojej półeczki: zawsze mi się dobrze czytało te wydania.
:)
UsuńVita brevis, trza się spieszyć :)
Czarna seria stoi zupełnie gdzie indziej, a tutaj tylko nowe, radzieckie nabytki, dla których tam już nie ma miejsca. No i Hrabal, też nabyty przy okazji.
A przesyłka z allegro jednak dotarła, no ale trzeba ją obfotografować, więc po niedzieli będzie :) Same sowieckie smakowitości! Człek nie wie, za co najpierw się zabrać :)
Żeby to codziennie mieć takie dylematy! :)
UsuńPiękne masz te zbiory, są prawdziwym powodem do dumy - sama nie wiedziałabym co brać i czytać najpierw. Dobrze, że zdecydowałaś się udostępniać zdjęcia: patrzę na nie zawsze z prawdziwą przyjemnością i mam głęboką nadzieję, że nie zrezygnujesz z pomysłu prezentowania półek i regałów. Jakby co, będę gorąco protestowała :)
Ha, ha, ha, wiedziałam, że ta przesyłka z Allegro JEDNAK dotrze :)))
Prezentować będę, tylko w pewnym momencie zaczną się już okropnie powgtarzać :) Właśnie obliczyłam, że jest w domu jakby dziewięć miejsc z regałami. Na szczęście półek więcej!
UsuńŁadna kolekcja .
OdpowiedzUsuńJuż pierwsze zdanie / podobno jest zawsze najważniejsze/ sprawia, że chciałoby się książkę przeczytać.
Taki to był ten socjalizm - równać do dołu, ale nie wszystkich to się tyczyło. Byli i równiejsi, ci co rządzili. "Krwiopijczych " kułaków zastąpił nie mniej krwiopijczy aparat.
Zagadki z pierwszymi zdaniami są dziś w Galerii Kongo :)
UsuńA mnie przed chwilą spotkało wielkie rozczarowanie: chciałam obejrzeć na YT drugi z filmów o Ture Sventonie zalinkowanychn w poprzednim poście... a tu usunęli go :(
Widziałam, może dwa odgadłam od razu, ale gdzie tam mi do takich zagadek. Moja pamięć kiepściunia.
UsuńAle w tym pierwszym zdaniu coś jest.
Pocieszę Cię, że ja też nie znałam wszystkich - w życiu na przykład nie czytałam Dumy i uprzedzenia :)
UsuńI ja też. Książki Austen znam wyłącznie z filmów.
UsuńKochana ta kolekcja pociągająca i owszem do pierwszego czytania. Czytałam w tym wydaniu "Cichy Don" bez lupy nie podchodz. Widziałam w bibliotece i Turgieniewa w tej serii ale nie ma głupich oczy ważniejsze. Do Donu obiecałam sobie wrócić ale zdecydowanie innym wydaniu.
OdpowiedzUsuńHm. Fakt, literki malutkie... ale myślałam, że to mój wzrok szwankuje :)
Usuń(swoją drogą szwankuje, ale co się będę spieszyć do okulisty... odsuwam po prostu rękę z książką coraz dalej)