W dalszym ciągu tom piąty Dzieł Czechowa.
Z opowiadaniami z lat 1886-87:
Tytuł Dobre zakończenie zwiastuje przyjemną lekturę :)
Tym razem ober-konduktor Styczkin poczuł wolę bożą i postanowił się ożenić. Stuknęła mu pięćdziesiątka, inni w jego wieku mają już dorosłe dzieci, a on taki nieustabilizowany - rodzinnie, naturalnie, bowiem finansowo wyciąga swoje 75 rubelków miesięcznie, a w dodatku ma dochody "ze świec stearynowych i z zajęcy". Zającami nazywa pasażerów na gapę. I patrzcie państwo, czytam ci ja aktualnie kolejny tom Doncowej, a tam jedna z sąsiadek Wiłki jest kontrolerem w metrze i też mówi o łapaniu zajęcy :) Dzięki uprzedniej lekturze Czechowa wiedziałam już o kim mowa :) Co to jednak znaczy klasyczna literatura, jak kształci i oświeca :)
Styczkin stęsknił się za rodzinnym ciepełkiem, ale żadnych znajomości nie ma, zaprosił więc tradycyjną w takich przypadkach kobietę-instytucję czyli swatkę. Ta spokojnie wysłuchuje jego marzeń i wyobrażeń na temat małżonki (głównie, żeby go szanowała i rozumiała, że ją uszczęśliwił, ale biedna tez nie może być), przytakuje, wreszcie wyznacza swoją cenę za usługę: 25 rubli i materiał na suknię. Styczkin nieco zdumiony dowiaduje się, że zazwyczaj w miesiącu Lubow Grigoriewna wyciaga pół setki na kojarzeniu małżeństw. Trybiki w jego mózgu zaczynają się toczyć.
- Z takimi dywidendami łatwo mogłaby pani znaleźć sobie partię!
A tu i korpulencja okazuje się owszem owszem i twarz gładka i biała i w ogóle...
Szczęśliwe zakończenie już wszystkim wiadome?
Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1957, str. 281-286
Tytuł oryginalny: Choroszij koniec /Хороший конец
Przełożyła: Janina Brzechwa
Z własnej półki
Przeczytałam 17 maja 2015 roku
Ekranizacja do obejrzenia w trzecim odcinku serialu CZECHOW I CO, od 30 minuty.
Haha, pięknie! A jak pięknie on pisze, to jest mistrzostwo, prawda?
OdpowiedzUsuńTak, to maestria. I cieszę się, że tyle tego napisał, będzie co czytać :)
Usuń