Znów trzeci tom, z opowiadaniami z 1885 roku:
No, dyplomatą trzeba umieć być! Nie wiadomo dlaczego krewnym Anny Kuwałdiny, która właśnie zmarła, przyszło do głowy, że pułkownik Piskariow najlepiej przekaże tę smutną nowinę małżonkowi zmarłej, od jakiegoś czasu żyjącemu w separacji.
Tak dyplomatycznie przekaże, przygotuje go najpierw, żeby go nie przerazić, bo to człowiek chorowity i jeszcze mu się coś stanie. Michaił Pietrowicz miał chwilę słabości, o której wybaczenie nie raz prosił swą ślubną, ale ona jak go wyrzuciła z domu, tak i nie przebaczała. Na tym postanowił bazować "dyplomata" Piskariow, zaczynając rozmowę od luźnej pogawędki na własny temat w stylu 'jestem wdowcem, mogę robić co chcę, nikt mi nic nie każe, czuję, że żyję'. Kuwałdin pracował akurat nad bilansem, więc wielkiej uwagi na to mamrotanie, gdy wtem wychwytuje słowo...
- Ile w NIEBOSZCZCE było jadu, tego wprost wyrazić nie podobna!
Nieboszczce??? - wytrzeszcza oczy nieszczęsny Kuwałdin i odrywa się od papierów.
Tu Piskariow przypomina sobie, że miał być delikatny i dyplomatycznie podejść do sprawy, więc wykręca się, że wcale tego nie mówił, słuchaj uchem, a nie brzuchem. Chciał tylko powiedzieć, że Kuwałdina to stara zołza, co komu po takiej żonie, nie ma czego żałować, świeć Panie nad jej duszą...
Radca tytularny Kuwałdin blednie, zaczyna się energiczniej dopytywać, co się stało, jak to, czy umarła, kiedy.
- Ale gdzie tam umarła, idź, sam się przekonaj, żywa jak rybka... tu ojciec Matwiej panichidę odprawia, a ta wrzeszczy na cały dom!
Jaką panichidę? A no, właściwie żadną, takie tam... zaplątał się Piskariow kompletnie, ociera łysinę z potu, nie wie już, jak się wykręcić z tej sytuacji, gdy Kuwałdin zanosi się histerycznym płaczem. Wraca Piskariow do mieszkania zmarłej i prosi, żeby mu dać spokój z takimi dyplomatycznymi misjami. Wszak ledwo dwa słowa napomknął, a ten już leży bez zmysłów!
Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1957, str. 269-274
Tytuł oryginalny: Dipłomat /Дипломат
Przeczytałam 27 maja 2015 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Cisza była ostatnio na froncie zakupowym, ale na allegro rzucili Diariusz podręczny Kamińskiego, na który polowałam od dłuższego czasu - wyczytałam o nim w bibliografii któregoś z cracovianów. Trzy dychy, no ale przemknął jak meteor, to wzięłam.
A drugą pozycję nabyłam dzięki Monice, która z Warszawy doniosła o najnowszym wydawnictwie WAM. Cena z okładki prawie 37 zł, ja kupiłam na allegro w Świecie Książki za niecałe 26 zł (odbiór osobisty), więc jestem usatysfakcjonowana. Lektura zapowiada się całkiem miło.
Przy okazji odbierania książki w Galerii Krakowskiej zajrzałam do sklepu z RTV i nabyłam drogą kupna kolejny odtwarzacz DVD, który przypięłam do projektora i oto wreszcie, po czterech miesiącach korzystania jedynie z pendrive'a, mogę oglądać też filmy z oryginalnych płyt, hurra! Nie obyło się bez dokupienia jakichś cinchy, przedłużaczy... wszędzie kable, muszę to jeszcze jakoś poprzyklejać, żeby luzem nie zwisały :) to taka polityka - cinche mają półtora metra długości, gdy łączy się nimi urządzenia stojące OBOK SIEBIE, natomiast kabel do zasilania od DVD jest króciutki i wymaga przedłużacza :)
No ale nic, jestem szczęśliwa, że jest, że działa, że całkiem już nie muszę wychodzić z łóżka :)
Leśnickiego właśnie czytam. A właściwie podczytuję, bo sobie dawkuję. Bardzo przyjemna lektura w formie gawędy. Choć nawet dla mnie bez jakichś olśnień i nowości. Ale miło:)
OdpowiedzUsuńA Diariusz podręczny zainteresował mnie bardzo, bardzo. Bo i Kraków i okupacja. Będę polować:)
Kurka wodna, te trzy dychy za Diariusz to prawdziwa okazja jak widzę. Nigdzie nie ma...i rok wydania 2001:(
UsuńJa w ramach kartkowania trafiłam na rozdział o kinie Sztuka i odkryłam tam dla siebie parę nowości, choć wydawało mi się, że dzieje gmachu znam dogłębnie :)
UsuńDiariusz istotnie rzecz rzadka, to był pierwszy tom tej serii RELACJE I WSPOMNIENIA wydawanej przez IPN.
A wracając z roboty jakoś tak wdepnęłam do Akademickiej... przypomniało mi się, że w ALMA MATER coś pisali o wspomnieniach rektora Koja, więc gdzie ich szukać jak nie na św. Anny :) Ale to już jutro.
Tak napisałam jakbym wszystkie rozumy pozjadała;) no to nie tak oczywiście...ale też mam wrażenie że są tam drobne, ale jednak nieścisłości. Na przykład wydaje mi się, że film Zaklęte rewiry nie był kręcony w restauracji Grand Hotelu (choć Worcell tam pracował).
UsuńA wspomnienia rektora Koja też warte uwagi jak sobie teraz o nich poczytałam.
Natomiast czy warty uwagi będzie kryminał, który wynalazłam w zapowiedziach książkowych, s którego akcja ma się toczyć w zakładzie Helclów, to już zupełnie inna historia;)
Pewnie, że nie był... Grand Hotel był w wieloletnim remoncie... a film kręcono zdaje się w Pradze.
UsuńKryminał ma zajawkę wskazującą na arcydzieło gatunku :) trzeba być ostrożnym... ale ten 'portret Krakowa końca XIX wieku' nęci...
No to poczekam na Twoją opinię o książce Leśnickiego:) Jeśli stwierdzisz, że to wartościowa i odkrywcza książka o Krakowie, to sobie kupię:)
OdpowiedzUsuńNa razie czytam Voglera wspomnienia - z dużym zainteresowaniem. Ale też to pierwszy tom, dzieciństwo i młodość, te są zawsze najbardziej ciekawe :)
Usuń