sobota, 7 listopada 2015

Georges Simenon - Maigret et les braves gens

Tak mnie wciągnął ten Maigret, że machnęłam go w jeden dzień właściwie. I do końca nie wiedziałam, kto zabił, choć naprawdę próbowałam na ten temat dedukować :)

Półeczka (jedna z dwóch) z Simenonami:

A obok jest ten regał "za żaluzją", o którym pisałam w poprzedniej notce:

Tytuł oznacza Maigret i poczciwcy (powiedzmy,mniej więcej, poczciwi, dobrzy ludzie). Z takimi właśnie ma do czynienia komisarz, gdy pewnej nocy dostaje telefon, że znaleziono zwłoki przemysłowca na emeryturze. To była naprawdę porządna rodzina: nieboszczyk cały się poświęcał pracy i był jak ojciec dla swych pracowników, dopóki lekarz nie nakazał mu zmniejszenia tempa ze względu na słabe serce. Josselin nie umiał pracować mniej, więc odstąpił swój zakład dwóm pracownikom na bardzo korzystnych dla nich warunkach i odtąd poświęcał dni na spacery i lekturę. Pani Josselin zajmowała się domem, córka wyszła za mąż za lekarza i urodziła dwójkę dzieci, więc babcia odwiedzała wnuki prawie codziennie. Zięć - też pracoholik jak teść - pracował w szpitalu i prowadził prywatną praktykę. Modelowa rodzinka. Żadnych wrogów, mało przyjaciół, żyli raczej we własnym kręgu. I oto gdy panie były w teatrze, a zięć w szpitalu, stary Josselin został zastrzelony we własnym salonie. Sam musiał otworzyć drzwi mordercy, bo nie było żadnych śladów włamania. Musiał go dobrze znać, bo usiadł z powrotem w swym ulubionym skórzanym fotelu.
Sprawdzono alibi kobiet, sprawdzono alibi zięcia i dochodzącej na godziny służącej. Nic. Zero. Nie ma się do czego przyczepić. Komisarz Maigret, który zawsze lubił sam udawać się na miejsce zbrodni i sam prowadzić śledztwo, wypytując w okolicznych barach i sklepikach, nic nie znajduje. Dowiaduje się tylko, że Josselin grał na wyścigach, o czym nie wiedziała żona. Ale i z tego nic nie wynika. Aż wreszcie...

Początek:

Koniec:


Wyd. Presses de la Cité Paris 1962, 190 stron
Z własnej półki (kupione 18 kwietnia 1988 roku za 400 zł w antykwariacie)
Przeczytałam 2 listopada 2015 roku



NAJNOWSZE NABYTKI

Zajrzałam do działu cracovianów Króliczej Jamy, a tam Ulewicz, którego jakoś nie miałam i wspomnienia krakowskie, oba po 5 zł:
O tych Fiszerach nic nie wiem, ale Sukiennice na okładce mnie zachęciły :)
Zanim wyruszyłam po odbiór, wrzuciłam, tak tylko, kontrolnie, tytuł książki Banachów, którą czytałam właśnie pożyczoną od psiapsióły. I była. Też za 5 zł. To wzięłam, żeby uzupełnić Banachowe zbiory :)
Na tym zakończyłam tegotygodniowe zakupy. I niech Bóg mnie strzeże od następnych!


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film polski PĘTLA, reż. Wojciech Jerzy Has, 1957
Na YT można obejrzeć cały:


Adaptacja opowiadania Marka Hłaski. Ascetyczne, bezlitosne studium upadku człowieka zniewolonego przez alkohol. Akcja toczy się w ciągu jednego dnia, głównym bohaterem jest Kuba, rozpaczliwie walczący z uzależnieniem od alkoholu. Pomóc stara mu się jego dziewczyna, Krysia, która pomimo dotychczasowych niepowodzeń ciągle trwa przy nim, wierzy w skuteczność terapii, pragnie wyrwać go z nałogu i ułożyć sobie z nim życie. Teraz Kuba musi wytrwać bez picia do wieczora, kiedy to Krysia wróci z pracy, przyjdzie po niego i wspólnie udadzą się do przychodni. Czas spędzany w samotności upływa jednak bardzo powoli. Czekanie staje się coraz bardziej męczące, a bohater pozostawiony sam sobie skazany jest na myślenie o nałogu. Do tego telefony od wścibskich znajomych zaczynają go coraz bardziej irytować. Wreszcie Kuba nie wytrzymuje napięcia i wychodzi z mieszkania. Od tej pory kamera towarzyszy mu w pozbawionej sensu wędrówce ponurymi ulicami miasta brudnego, odrapanego, szarego, beznadziejnego jak jego zmarnowane życie.
9/10

2/ film japoński KONIEC LATA (Kohayagawa-ke no aki), reż. Yasujirô Ozu, 1961
Trailer:


Manbei Kohayagawa jest prezesem małej wytwórni sake w Kyoto i ojcem trzech córek. Najstarsza i najmłodsza córka, Akiko i Nariko, mieszkają razem w Osace. Pierwsza jest wdową, która pomaga w prowadzeniu galerii sztuki i wychowuje samotnie syna. Druga, niezamężna, pracuje jako urzędniczka. Ostatnia córka, Fumiko, mieszka ze swoim ojcem wraz z mężem, który pracuje w zakładzie teścia, oraz małym synkiem. Pewnego dnia Manbei prosi szwagra, by znalazł odpowiedniego kandydata na męża dla swoich córek. Równocześnie sam wraca do byłej kochanki, co zaczyna burzyć rodzinną harmonię.
8/10

3/ film czeski MUSIMY SOBIE POMAGAĆ (Musíme si pomáhat), reż. Jan Hřebejk, 2000
Tylko fragment:


Ostatnie lata II Wojny światowej. Małe miasteczko w Czechach okupowane przez nazistów. Pewnego dnia Josef i Maria Cizek, bezdzietne małżeństwo znajduje młodego Żyda, uciekiniera z obozu koncentracyjnego i udzielają mu schronienia. To czarna komedia, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, oparta na autentycznych wydarzeniach. Film o bohaterach, których rodzi współczucie, przyzwoitych ludziach i zdrajcach, o pragnieniu życia i apatycznej bierności. Heroizm i kolaboracja, wielkoduszność i tchórzostwo przeplatają się ze sobą utrudniając jeśli nie uniemożliwiając osąd. Nominacja do Oscara 2000 w kategorii Najlepszy Film Zagraniczny, zdobywca 5-ciu Czeskich Lwów.
9/10

Nawet nie miałam pojęcia, że to był film nominowany do Oscara, wcześniej o nim nie słyszałam. Fakt, że rok 2000 był dla mnie bardzo intensywny zawodowo i to chyba przyćmiło wszystko, nie pamiętam, czy chodziłam wtedy w ogóle do kina. Tak że obejrzałam w sumie przypadkowo, a odkryłam rewelację :)



W kwestii II Wielkiego Testu Historycznego dla Krakowian - dostałam maila, że zapraszają mnie w Święto Niepodległości na rozdanie nagród, z osobą towarzyszącą. Hipotetyczna osoba towarzysząca wyraziła wstępną zgodę na wspieranie mnie swym ramieniem, pod warunkiem, że nie będzie miała akurat pryszczy :)
Ale czym stary Karwicki usypiał czujność konwojentów, to dalej nie wiadomo. Myślałam, że podadzą prawidłowe odpowiedzi w kolejnym numerze dwutygodnika KRAKÓW, który ukazał się 4 listopada, ale nic, cisza.




NAUKA CZESKIEGO
To takie tu dla mnie notatki, żebym wszędzie miała do nich dostęp :)
Czeskiego radia można słuchać do woli wybierając z tej strony:
http://www.listenlive.eu/czech-republic.html

A tu jest stronka telewizji, gdzie niektóre filmy można oglądać, a innych nie, bo tylko na terytorium Czech:
http://www.ceskatelevize.cz/porady/a-z/

Tu jest jakiś serial, chyba dzieje czeskiej rodziny za komuny na tle kronik z tamtych czasów:
http://www.ceskatelevize.cz/porady/10195164142-vypravej/
Dobre do oglądania dla uczących się języka.
Tu o serialu:
http://www.csfd.cz/film/264232-vypravej/prehled/

32 komentarze:

  1. O to są już wyniki testu, no to niestety nie zdobyłam odpowiedniej liczby punktów, szkoda , ale oczywiście serdecznie gratuluję.
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na ile pytań odpowiedziałaś? Bo sama jestem ciekawa, jak to wyszło. Czy i ile osób odpowiedziało na wszystkie.

      Usuń
    2. Oprócz karwickiego na wszystkie, ale nie byłam pewna kobiet w radzie miasta, napisałam, że nie było, bo nic nie znalazłam w dziejach Krakowa, no cóz, szkoda tylko , bo byłaby okazją pojechać do K. Ale zawsze będzie można sobie chociaż o Krakowie poczytać , teraz czytam Jana Wiktora rozmowy pod kolorowym parasolem.m.

      Usuń
    3. Istotnie nie było, w Dziejach Krakowa jest napisane, że kobiety nie miały jeszcze wtedy praw wyborczych.
      Ale gdzieś jeszcze musiałaś mieć błąd, że się nie załapałaś. No bo ja miałam 36 odpowiedzi na 37, podejrzewam, że inni z zaproszonych też.
      A co napisałaś w pytaniu o pierwowzór Starego Aktora z Wyspiańskiego? Bo na tym się można było przejechać.

      A o Rozmowach pod kolorowym parasolem nie słyszałam... no muszę poszukać :)

      Usuń
    4. Leon Stępowski, dobrze?

      Usuń
    5. No to chyba dobrze... dziwne... a może oni mieli tyle dobrych odpowiedzi 36 na 37, że WYLOSOWALI zwycięzców? Trzeba czekać na podanie prawidłowych odpowiedzi. Zresztą w środę powiedzą, jak to było, to opiszę :)

      Usuń
    6. Rozmowy pod...to rozmowy z Karolem Fryczem, takie wspomienia Frycza, to jeszcze zapytam o hokej w Cracovii bo tego nie byłam pewna , 1909? Dziękuję za deklarację opisu uroczystości , będę czekała :-)

      Usuń
    7. Hokeja musiałam poszukać w internecie... i znalazłam datę 1923.

      Usuń
    8. http://www.cracovia.pl/hokej/klub/historia

      O pierwszych próbach grania w hokeju zapisy kronikarzy donoszą już w 1912 roku. 4 lutego 1912 na ślizgawce w parku Jordana Cracovia przegrała 5:7 z krakowskim Amatorskim Klubem Hockeyowym.
      O powstaniu sekcji można jednak mówić kilkanaście lat później. Z końcem 1923 część członków sekcji łyżwiarskiej Cracovii, głównie uczniów Gimnazjum im. króla Jana III Sobieskiego, zainteresowała się hokejem. Na czele sekcji stanął dr Józef Lustgarten.

      Usuń
  2. Ja też z internetu....ale nie byłam pewna , bo ta data , którą podałam, to chyba był pierwszy mecz , nie sekcja, no to już wszystko wiadomo, mam nadzieję, że w przyszłym roku też będzie ten test i wtedy lepiej mi pójdzie;-) W książce o której pisałam są cudowne wspomnienia o Wyspiańskim , są też o jego żonie , a tych ogólnie jest mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten cynk. Już sobie książkę wpisałam do newslettera z allegro, bo co prawda i teraz jest sporo egzemplarzy, ale wszystkie spoza Krakowa.

      A test w przyszłym roku na pewno będzie :) trzeba chyba gromadzić te Krakowy pilnie, żeby było gdzie szukać :)

      Usuń
    2. Znalazłam coś takiego http://krakow-antykwariat.pl/rozmowy-pod-kolorowym-parasolem.html

      Usuń
    3. Chociaż jak widzę na Allegro i z dostawą będzie taniej:)

      Usuń
    4. Monika! Ty żyjesz? Przetrwałaś krakowski smog?
      :)
      Tak sobie najpierw myślałam, że pięknie trafiłaś z pogodą, prawdziwa złota polska jesień... dopóki nie wydali komunikatu o ośmiokrotnym przekroczeniu dopuszczalnego stężenia zanieczyszczeń... i ostrzeżenia, żeby nie wychodzić na długo...

      Usuń
    5. No na razie żyję;) I co ciekawe, o smogu dowiedziałam się po powrocie i to tylko dlatego, że wszyscy mnie o niego pytali. Co prawda w Krakowie dziwiło mnie, że mnóstwo osób chodziło z twarzami zakrytymi szalikami (przy 20 stopniach Celsjusza- taką przynajmniej temperaturę wskazywał termometr na Jubilacie;), ale w końcu tyle się mówi, że Kraków to miasto ekscentryków więc...A poza tym-ja jestem człowiekiem miasta. Umarłabym pewnie w lesie od nadmiaru tlenu;)
      A pogoda była rzeczywiście obłędna. Naprawdę krakowskie ulice w słońcu to jest widok wart każdych pieniędzy:)

      Usuń
    6. :)))

      A jak tam, zobaczyłaś tym razem coś nowego czy chodziłaś starymi szlakami? Cmentarz Rakowicki dokładnie przetuptany?

      Usuń
    7. No tym razem to było the best of Kraków;) Chyba rzeczywiście po raz pierwszy nie widziałam niczego nowego. Rakowicki-tak, oczywiście. Przetuptany,choć tak mnie denerwowali ci ludzie rozmawiający przez komórki i palący papierosy...Na cmentarzu!, że jednak bez szczególnego entuzjazmu. Tylko medytacja przed grobowcem Talowskiego i hipnotyczne spojrzenie Sfinksa były kojące:)

      Usuń
    8. Czy ja się doczekam jakiejś książki o Talowskim? Czy już za mojego życia nie będzie?

      A komórki... z trudem się powstrzymuję nieraz w tramwaju, żeby nie pociągnąć takiego delikwenta za kołnierz na przystanku i wypchnąć go na zewnątrz... niech idzie, niech se gada... ostatnio jakaś panienka opisywała szeroko i z detalami dwie pary butów, które widziała w sklepie i domagała się, żeby jej powiedzieć, czy dobrze zrobiła, że wzięła jedne z nich... tak na pół wagonu... a Ty musisz słuchać tych bzdur :(

      Usuń
    9. Jak wracałam do Warszawy mężczyzna przez komórkę opowiadał komuś o racuszkach. Przez pół godziny. Facet! O racuszkach! Na cały wagon! Ach! Gdzie te pociągi z przedziałami;)
      I ja marzę o książce o Talowskim. Ależ ten człowiek miał wyobraźnię. Mam do niego bardzo emocjonalny stosunek od momentu, gdy zupełnie w ciemno szukałam jego grobowca. A początek tej fascynacji zawdzięczam oczywiście Adzie i jej Krakowowi i okolicom:)

      Usuń
    10. http://www.dbc.wroc.pl/Content/18724/soltysik_jezyk_form_PhD.pdf A tę pozycję Panie znają? Choć pewnie mowa tu o potrzebie biografii Talowskiego (tu raptem jedna strona ;-) , niż syntezie twórczości.
      Jeszcze przy okazji tematu konkursu. Ciekawi mnie rozwiązanie pytania z sypaniem kopca, bo temat ten był różnorako odbierany przez poszczególnych autorów, nie mówiąc o tym że w Pszczółce krakowskiej z 1820 bezpośrednio relacjonującej owo wydarzenie, nie pada ani jedno słowo o włoskiej śpiewaczce :-).

      Usuń
    11. O! Tej pozycji panie nie znają :) istotnie, ona jest wyłącznie histeryczno-sztuczna, ale i to już coś :) natomiast rzeczywiście marzy nam się biografia Talowskiego, choć jak najbardziej połączona z omówieniem jego twórczości. Jedno z drugim nierozłączne ;) Człowiek to jego dzieło!

      W drugiej kwestii nie mam żadnych wątpliwości. Choć Angelika dostała pierwszą łopatkę właściwie przez nieuwagę (czego potem żałowano, no bo jakże to, cudzoziemka), weszła tym niemniej do historii Kopca. A Pszczółka i jej redaktor i ich wspólna wiarygodność... he he he... Majeranowski zmyślał ile wlezie na temat przeszłości, to i na bieżąco nie spodziewałabym się po nim precyzji :)

      Usuń
    12. Monika, to był pewnie Makłowicz, tylko nie poznałaś :)

      Usuń
    13. He, he, he, dobre:)))

      No i co do Talowskiego całkowicie podpisuję się pod Twoją wypowiedzią:)

      Ja teraz czytam tę biografię Wojciecha Kossaka, ale póki co jestem przytłoczona opisami obrazów i szczególnym podkreślaniem jego...hmmm...rozbuchanego erotyzmu (nazwijmy to tak eufemistycznie;) Może, jak wejdziemy w opowieści w wiek XX, będzie ciekawiej.

      Usuń
  3. Dziękuję z informację, okropne było też dla mnie znalezienie liczby wozów że skarbami...ale ogólnie dobrze się bawilam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O 300 wozach też jest informacja w Dziejach Krakowa... no ale nie każdy te tomy ma...

      Usuń
  4. No to ja muszę czytać dokładnie on line, na szczęście maja taką opcję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tak, tyle że otwieranie kolejnych PDF przy szukaniu danej informacji i kolejnych i kolejnych jest... nużące :)

      Usuń
  5. Natomiast ja znalazłam informację, że 1923 to sekcja łyżwiarska, a drużyna hokejowa powstaje oficjalnie trzy lata później, więc podałam datę 1926, i też dostałam zaproszenie ;) ciekawe, którą datę autor miał na myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę! To już jestem coraz bardziej zdziwiona :)

      Usuń
  6. 300 wozów znalazłam w internecie, a do dziejów Krakowa mam dostęp, nie mam swoich, ale pracuję w bibliotece.No cóz będę przeglądac PDF i chyba robić notatki???m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej radzę Ci drukować sobie artykuły Kozioła i składać w jednym miejscu, a potem tylko w nich szukać :)

      Usuń
  7. Oczywiście, zapomniałam o drukarce:-)

    OdpowiedzUsuń