czwartek, 10 sierpnia 2023

Maria Kowalewska - Sąsiedzi + PRAGA czwartek

 

Marcinek jest taki sobek, zbudował sobie domek w ogrodzie, ale nie pozwolił wejść do niego sąsiadowi Michałowi, wolał bawić się sam. Gdy jednak długo Michała nie widział za ogrodzeniem, nabrał chęci na wspólną zabawę 😉

Początek:


Koniec:

Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1985

Seria: Poczytaj mi mamo

Z własnej półki

Przeczytałam 10 sierpnia 2023 roku


Praga, dzień siódmy

Do południa byłyśmy na komentowanym spacerze po Malvazinkach. Częściowo znałam, no ale trudno już jest mi dogodzić przecież, jeśli chodzi o Pragę 😁 Nie no, spacer był przyjemny, pogoda akuratna, dostaliśmy ksera z planem i spisem budynków (i ich autorów), gdzie były przystanki, bo to są takie wycieczki architektoniczne, byłam na jednej z tą przewodniczką w zeszłym roku. Dawniej były darmowe, bo finansowane przez Unię, w covidzie to padło i teraz pani robi to poniekąd prywatnie, ale po bardzo akuratnej cenie (12 zł).

Patrzcie no, nie przestawili zegara z czasu zimowego 😂 Mam w domu tak samo z zegarami mikrofalówki i piekarnika - próbowałam wielokrotnie, nie udało mi się - no ale przecież niedługo będzie znowu aktualny!

A ten starszy pan, który wyszedł do furtki, opowiedział nam anegdotkę. Chodziło o willę obok, gdzie niegdyś mieszkał ktoś znamienity, wielki kolekcjoner. Ale tabliczka, która go upamiętnia, wisi na ogrodzeniu sąsiedniego domu, bo właścicielka obecna tego pierwszego po prostu nie zgodziła się, żeby ją powiesić u niej. W ogóle straszna z niej cholera była, ale nie w tym rzecz, anegdotka dotyczy czasów tego pierwotnego właściciela. Otóż kiedyś w gościach był u niego między innymi osobami Haszek - a gospodarz miał butelkę 200-letniego francuskiego wina, którym się chlubił. Haszek niezauważenie zwinął tę butelkę, udał się do ubikacji i tam całą wytrąbił 🤣 Wycieczka skwitowała opowieść krótko:

- Cały Haszek.

A ten starszy pan ma w ogrodzie utensylia kuchenne, pewnie, co tam będzie latał do domu po wszystko 😁




Dziś za wiele dla Was nie mam, bo dzień spędziłam właśnie na oprowadzaniach, ale coś tam się znajdzie. Na przykład te ichnie dachy, jakież one są przystosowane dla kominiarzy, jakie udogodnienia!

Jeśli chodzi o reklamę przenośnych toalet, to dla jej zrozumienia potrzebujecie wiedzieć, że kačka to jest korona (a tak przy okazji kilo to sto koron, a litr to tysiąc koron) czyli pieniądz. Resztę sobie do rymu dośpiewajcie 😁

Trzecie zdjęcie jest ze stacji metra, jeszcze nie wpadli na to, żeby ten wyraz wdzięczności usunąć.



Specjalnie dla Was wstąpiłam przywitać się z węgorzem Pepikiem w drodze na obiad (mój, nie węgorza). On mieszka w rurze w fontannie w budynku ubezpieczalni od 1914 roku. Znaczy nie ten sam 🤣 To jest Pepik III. Niestety z rury wystawił jedynie koniec łebka. Może akurat odpoczywał po jedzeniu? Dostaje je co dwa dni (robaki i dżdżownice).

 

Na samym początku mojej praskiej przygody nie mogłam pojąć, co to ma znaczyć to ich mimo pod znakami drogowymi. A to takie proste - poza, oprócz.

 

To jest oczywiście kolejny parapet czyli ta półka przymocowana do zewnętrznej ściany baru, tym razem opuszczana. Toteż zachęca, żeby ją podnieść, pomedytować, co dzisiaj nam się udało i oczywiście zamówić do tego kieliszek wina albo chociaż kawę 😉

Kolejne dzieło Davida Černý to naga kobitka podtrzymująca budynek w Karlinie. Okazało się, że kręci głową (jak to u niego, on się specjalizuje poniekąd w kinetycznych rzeźbach), spróbuję wstawić na końcu filmik, ale mam z tym wiecznie problemy, może się nie udać.

 

A to też dzieło sztuki, inspirowane pewną budowlą w Nowym Jorku, ciekawe, czy zgadniecie.

Koło metra Florenc parkowała taka sanitka, znak obok mówił, że to mobilní ošetřovna (znowu to mimo), weszłam już do metra, ale się wróciłam, zapytam, a co mi szkodzi. Dziewczyny powiedziały, że wymieniają narkomanom strzykawki na nowe, opatrują rany itd. To organizacja non-profit Drop In, na Florencu są właśnie w czwartki.


I trzeba trafu, że moje drugie dzisiejsze oprowadzanie to było spotkanie z byłą narkomanką Zuzką, która zaczęła brać, gdy miała 15 lat (ciekawość), a były to dzikie lata 90-te. Najpierw to był pervitin, a potem przeszła na heroinę. Dziś jest 45-letnią kobietą, na której lata życia na ulicy odcisnęły niewątpliwie swe piętno, ale wyszła z tego i cóż, pozostaje mieć nadzieję, że już nie wróci... Przeszła się z nami po miejscach, gdzie handlowano narkotykami, opowiedziała, jak żyła (na przykład kilka lat w kanale, którym biegły rury z gorącą wodą do bloków), skąd brała pieniądze (żebractwo i drobne kradzieże w sklepach*), jak próbowała wyjść z nałogu, co jej w tym pomogło (miłość). Smutne to wszystko, jak sobie można życie zmarnować, ale tak przy tym ciekawe, że ani nie zauważyłam, jak minęły bite dwie godziny.




No to próbuję wstawić ten filmik:



* ani bym nie przypuszczała, że w ten proceder uwikłana była/jest większość ludzi pracujących w gastronomii i usługach w centrum - kupowali od narkomanów te skradzione rzeczy, to był standard, że się do nich szło z fantami i oni to brali. Ba, Zuzka mówiła, że najlepiej to było z kradzieżami na zamówienie, bo zbyt był pewny - mówili, żeby im ukraść to czy to, ona przynosiła, oni brali i płacili. Na przykład - zamawiali pięć kilogramowych opakowań mięsa, w zimie chowała to pod kurtką i załatwione.

5 komentarzy:

  1. U mnie tak wisi tablica upamiętniająca miejsce urodzenia niemieckiego poety Arno Holza - na sąsiednim budynku, bo były jakieś problemy ze zgodą właściwej wspólnoty mieszkaniowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są jaja w sumie, tablica pamiątkowa niektórym szkodzi... a mnie się wydawało, że to w jakiś tam sposób podnosi rangę obiektu...

      Usuń
  2. Ciekawa rzezba, mamy w miescie jego Metamorfoze, mamy tez disk Pomodoro. Malo mamy niestety takich zorganizowanych spacerow.

    OdpowiedzUsuń

  3. Nie na temat, ale podpowiedziano mi, by zapytać pod bieżącym postem: Znacie jakieś polskie kanały w stylu honeyjubu? Niedawno odkryłam ten kanał. Chciałabym pooglądać coś w tym stylu na warunki i kuchnię polską. Może ktoś podpowie?

    OdpowiedzUsuń