niedziela, 6 sierpnia 2023

Irene Marienborg - Pola mówi BLE! + PRAGA niedziela

 

Pola nie lubi warzyw, a babcia nie przepada za słodyczami. Będą musiały obie trochę potrenować.

Początek:

Koniec:


Wyd. Media Rodzina, Poznań 2019

Przełożyła z norweskiego: Katarzyna Kolasińska

Przeczytałam 6 sierpnia 2023 roku

 

Praga, dzień trzeci

Pola mówiła ble, a ja mówię BŁE. Człowiek ma jedną jedyną niedzielę w roku (w Pradze), żeby zobaczyć w środku jakiś kościół i to nie wyjdzie. Mówię jedną, bo ta w maju się nie liczy, wtedy jest Open House. Więc - znalazłam w internecie, że w kościele Wniebowzięcia Panny Marii Na Trawniczku jest msza o 7.00 i o 10.00. No to pojadę po 9.00, zanim się ludzie zaczną schodzić. Tyle że to obecnie kościół prawosławny, a z nimi nie jest lekko, w zeszłym roku już mnie wykolegowali w innym kościele. I dzisiaj to samo 😟 Przyjeżdżam, jest chyba 9.20, już od tramwaju słyszę śpiewy i widzę ludzi stojących przed wejściem. Na tablicy napis, że msza jest o 8.00 i o 10.00. Aha, czyli kończy się ta pierwsza. No to chwilę poczekam, tak? Zaczynam obchodzić sąsiednie ulice. Śpiewają. Robię zdjęcia WSZYSTKIEGO. Śpiewają. A wiecie, to nie taki zwykły śpiew jak nasz, to mężczyźni tak wyciągają swymi niskimi głosami, jakby Bogurodzicę śpiewali! I nie kończą. Wracam tam, tłum coraz gęstszy. Śpiewają. 

Nosz... wkurzyłam się maksymalnie i poszłam precz. Przecież tam jedno nabożeństwo przechodzi w drugie. A nie miałam planu B czyli drugiego kościoła, bo gdy tu rano siedziałam przed laptopem, nagle skończył się internet 😢 Siła złego na jednego!


Wariat jakiś! Książki będzie kupował!


Dzielny architekt przystosował dom do spadzistej ulicy 😂

 

Coś w tym jest. Mnie Praga też uwięziła i trzyma.

Przypominam: razy dwa i odjąć zero. Czyli golenie = 100 zł.

 

- pojadę do telewizji. To trzeba z tramwaju na autobus 134, który w weekendy jeździ co 20 minut. Co widzę wysiadając z tramwaju? Autobus odjeżdżający właśnie z przystanku. No sami powiedzcie, jest to dobry dzień?

Znów obchodzę okoliczne ulice. Tymczasem robi się groźnie, bo wiecie, ja jakoś tak mam, że jak idę do pracy, to gdzieś po 4 albo 5 albo 6 godzinach przypominam sobie, żeby iść do toalety. Ale jak wychodzę z domu na miasto, to chce mi się sikać właściwie OD RAZU. No i teraz już się bardzo chce.

Podobają mi się takie balkony nie rozdzielone na pojedyncze, tylko hurtem lecące przez całą fasadę. A przed tym domem zginęli w sierpniu '68 dwaj 15-letni chłopcy: znajomy podwoził ich dostawczakiem, a ni z tego ni z owego sowieccy wojacy zaczęli do nich strzelać. Ranny kierowca jeszcze zdołał dojść do pobliskiej restauracji, skąd zadzwonił po lekarza, ale chłopcom już nic nie pomogło.




- w końcu ląduję na tych Kawczych Horach. Mam tam obejrzeć dwie wystawy, ale najpilniejsza sprawa to zlokalizować te toalety 🤣


- gdy wreszcie człowiek wychodzi letki z cichej klozetki, może się poświęcić kulturze. Jednakże... okazało się, że obie te wystawy są dedykowane (jak to się teraz mówi) dzieciom... Owszem, ja w Pradze jak dziecko, ale jednak... Tyle że dokształciłam się (albo raczej dokształcę w przyszłości), bo wyfociłam wszystkie plansze, gdzie pracownicy różnych specjalności opisywali, co robią, tak że w wolnej chwili będę mogła się nauczyć tych słówek 🤣 Sfilmowałam się i obejrzałam na małym ekranie, chciałam też spróbować dubbingu, ale za duża kolejka była.







- a że jadąc w górę do tiwisza widziałam po drodze jakiś interesujący dom, wracając na dół wysiadłam odpowiednio wcześniej. Zadowolona, jak by mi kto w kieszeń napluł, wędruję w jego kierunku, dochodzę... i stwierdzam, że przecież byłam tu już i go znam 🤣🤣🤣 tak że wiecie, nie tylko z książkami dopada skleroza! No nic, przy okazji podziwiam chodniki na jednej ulicy, na zdjęciu marnie to widać, ale one falują nie tylko z powodu wzoru, ale i rodzaju podłoża. Ja bym tam nie chciała chodzić, zwłaszcza po ciemku! Zaś babę z jęzorem na wierzchu (oraz cycami) ktoś sobie posadził na ogrodzeniu koło bramy.


- zlazłam na dół i odkryłam coś, czego na pewno nie widziałam, a robiłam tam niegdyś sesyjkę, więc chyba chodzi o nowe rzeźby*. To w szpitalu położniczym.

Nie wiem, o co chodzi z tymi plakatami szaro-czarnymi, ale są po całym mieście, a ja kojarzę, że magistrat chciał rozwiązać umowę z tą firmą od gablot reklamowych, może oni w ten sposób protestują?


- skoro nie ma plaży jako takiej, można pograć w piłkę na piasku na łodzi. A na innej łodzi chyba było wesele, bo dużo panów występowało w garniakach.

I na tym się kończy moja dzisiejsza relacja, bowiem laptop odmawia odczytania karty pamięci z aparatu.

Podsumowując: deszcz, zero kościołów, wystawy fajne, ale jednak, problem z kartą pamięci, szwankujący internet (siadłam teraz na kanapie w korytarzu, bo tu działa)... co jeszcze może pójść nie tak? 

 

Cd. nagle laptop odczytał kartę, więc dzielę się resztą dnia. Przed magistratem młodzież czyściła tęczowy dywan, który tam tradycyjnie wystawiają o tej porze roku - znak to niezawodny, że w najbliższą sobotę będzie parada.

 
 

Co to są młoteczkowe palce (tłumacząc dosłownie)?

 

Osobiście bym się na taką operacją samodzielną nie pisała! Brrr!


Znowu na Letnie. Zaciekawiło mnie, że jest domofon, a nie ma wejścia do kamienicy, jest tylko jakiś sklepik. Zaglądam, a ten sklepik (wietnamski oczywiście) jest właśnie w korytarzu kamienicznym 😂 Nie spojrzałam, czy ma tam u góry jakieś rolety zamykane na noc, czy też musi codziennie w tych półek zbierać towar, a potem na nowo układać.

 


A potem już nie było żadnych zdjęć, bo byłam na oprowadzanym spacerze. I stwierdziłam, że wydałam 50 zł (albo 60, nie pamiętam, bo to kupowałam jeszcze z Polski) na... powtórkę z rozrywki, bo o tym wszystkim, co gość opowiadał, przecież już czytałam. Nie ma letko w niedzielę!!!

* znalazłam, rzeźby są tam od 2021 roku, więc faktycznie nie mogłam ich widzieć

13 komentarzy:

  1. Z takiego boiska pewnie bym spadla do wody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tam niby siatka ochraniająca, ale na ile solidna? Czy bardziej chroni piłkę, żeby nie wpadła do wody?
      😁

      Usuń
  2. Oj, ilez wydarzen i wrazen, jakze aktywna masz wizyte i jeszcze czas na opisanie.
    Wytlumacz mi jakim cudem moja Bella znalazla sie w Pradze (pierwsze zdjecie) ? Wypisz wymaluj to ona :)
    Zycze dalszych wspanialych dni i widokow - mam podobnie : co tylko wyjde z domu zaraz mi sie chce sikac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bella w niedzielny poranek pilnowała ulicy. To było okno na parterze (choć wysokim). Pewnie nie jest kotem wychodzącym i nie boją się o nią. Patrzyłam, jak chodnikiem zbliżała się dziewczyna z psem. Bella najpierw z niesmakiem odwróciła głowę w stronę mieszkania, a potem jednak przyglądała się, czy pies nie będzie podskakiwał 😂
      Opisanie tak naprawdę zajmuje najwięcej czasu - cały wieczór 😉 Zładować zdjęcia, wybrać, zmniejszyć, załadować, wtedy powiększyć... Kupa roboty.
      Věra starsza ode mnie kilkanaście lat i tego problemu z sikaniem nie ma, szczęściara!

      Usuń
  3. Ciekawe ile piłek wpadło do rzeki?
    Z tym sikaniem to dopust boży, a im człek starszy, to ciągle musi!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy dużo osób z tego w ogóle korzysta... ale skoro jest, to pewnie grają.
      Ja podczas pierwszych pobytów w Pradze dbałam, żeby mieć dużo monet na toaletę. Potem już się nauczyłam, gdzie szukać za darmo i nie zawracać sobie głowy drobnymi 🤣

      Usuń
  4. Podobało się! Lubię to Twoje Czech ulubienie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. BBM: Fajna mieszanka różnych doznań. I ile ciekawych zdjęć!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś rano taka byłam zniechęcona zapowiadanym deszczem, że prawie prawie chciało mi się wracać do domu 😁 Ledwo wyszłam z hotelu, odzyskałam wigor!

      Usuń
  6. Też tak mam z sikaniem.
    Jak na pechowy dzionek (ja takie nazywam shit-day👿) to całkiem fajnie było
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooooo myślałam, że to dotyczy tylko emerytek 🤣🤣🤣

      Usuń
  7. Sikanie to dopust boży, też tak mam... ☹

    OdpowiedzUsuń