niedziela, 20 sierpnia 2023

Jarosław Abramow-Newerly - W cieniu paryskiej KULTURY


 

Jestem ciągle tak zamotana, że myślałam, iż autor to jest ten od Chłopca z Salskich Stepów. Dopiero, gdy opisywał wizytę swego ojca w Maisons-Laffitte i ten mówił, że napisał książkę wspomnieniową Zostało z uczty bogów, coś mi zaświtało 😂

No, więc jest tak: Igor Newerly to ten od Chłopca... i Wzgórza błękitnego snu (które kiedyś kupiłam, więc może przeczytam), a Jarosław to jego syn, kompozytor zresztą.


Wzięłam to z biblioteki dla Ojczastego, ale sama też byłam zainteresowana, więc przeczytałam i to szybciutko. Warto poświęcić parę godzin na tę lekturę, aby sobie przypomnieć (to ci starsi), jak to za komuny bywało. I tę schizofrenię - ludzie z kraju, bywający u Giedroycia po kryjomu, panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, ale jak inaczej, gdy po prostu chce się żyć, a nie cierpieć za miliony?


 

Początek:

Koniec:

Wyd. MG, chyba 2016, 193 strony

Z biblioteki

Przeczytałam 16 sierpnia 2023 roku



Szukałam przepisu na coś z cukinii,  czego jeszcze nie robiłam i znalazłam wśród miliona propozycji pana Dębskiego to:

Polecam, bo to proste i dość szybkie w przygotowaniu. Podałam z ryżem.

No i właśnie, ryż. Chodzi za mną ryżowar, ale żeby był taki mały, kompaktowy, no. I tak by trzeba dokonać jakichś przetasowań, żeby znaleźć na niego miejsce. Wybór w Auchanie żaden (a nigdzie mi się dodatkowo nie chce jeździć) - jeden taki właśnie malutki, a drugi wyraźnie większy, ale nie ma go na ekspozycji, tylko w kartonie...  Ogólnie nie mam pojęcia, czym się kierować przy wyborze poza wielkością 😁

Natomiast gdy w Pepco rzucił się na mnie ten termos, nie było zmiłuj się. Znaczy - mam w domu termos, nawet chyba trzy (rany boskie!), ale no MUSIAŁAM sobie go kupić. Oczywiście powstaje pytanie, po co mi w ogóle termos 😂 I wymyśliłam! Otóż napełniam go wrzątkiem i potem dwie następne herbaty obywają się bez kolejnego gotowania wody. Czyli - ekologicznie 😁


Ale. W oglądanym niedawno filmiku widziałam takie coś. I nie że koniecznie chcę mieć 😁 tylko mam pytanie - do czego to służy? Mam na myśli ten jakby dzbanuszek w dzióbkiem, ale chyba bez uszka.

To jest znów japoński profil, nazywa się TAKASU TILE, 29-letni mężczyzna żyjący samotnie na wsi.

 

A teraz WIELKA NOWINA TYCH WAKACJI! 

Przyszedł w piątek pan Krzysztof, spędził trzy upojne godzinki ociekając potem przy robocie, ale - powiesił z powrotem zdjęcia, które czekały od remontu kuchni czyli jakieś osiem miesięcy 😁 aż mi się wierzyć nie chce, siedzę przy stole naprzeciwko i się dziwuję 😂

Następnie umocował tablicę korkową (tę znalezioną na osiedlu pod którąś klatką czy śmietnikiem, nie pamiętam), powiesił lustro w sypialni (lustro, będące drzwiami od szafy - jest nawet klamka - też spod bloku), zamocował trzy haczyki w ścianie, żebym mogła podwiązywać dracenę (do tej pory sznurki były przytrzymywane przez książki...) i wreszcie zawiesił karnisz. Na którym ja potem zawiesiłam zasłony i w ten sposób odgradzam się w nocy od Ojczastego. No taki system wymyśliłam, bo nie szło dopasować rytmów życiowych...

Pan Krzysztof jeszcze przyjdzie po niedzieli, bo ma mi wymienić silikon pod prysznicem. W celu nabycia tegoż udałam się do Castoramy i to akurat poszło śpiewająco, ale chciałam też kupić nową baterię do umywalki (wymieniłby przy okazji) - i kurde nie znalazłam, żeby była na klik-klak i miała nisko umieszczoną wylewkę. Teraz się przyglądam aktualnej i tak sobie myślę, że ta wylewka w sumie mogłaby (chyba) być i trochę wyżej... Z czego wniosek, że KURKA WODNA będę musiała pojechać tam jeszcze raz! Matko, w te upały!

Wczoraj wieczorem udałam się po szczepkę wilczomlecza gdzieś na Półwsie Zwierzynieckie i właśnie upał mnie całkiem rozłożył, a przecież nie była to jakaś daleka wyprawa. Dziś jest jeszcze gorzej i parę domowych czynności też mnie zmęczyło. Posadziłam ten wilczomlecz, więc przynajmniej jakiś pożytek z roboty 😂


NAJNOWSZE NABYTKI

Oczywiście z półki w Jordanówce. Małe książeczki na przyszłoroczną Pragę.

A to chyba trzeba będzie odnieść z powrotem. Bo mówię o, fajne, ciekawostka językowa, warto mieć i kiedyś zajrzeć. A w domu przyjrzałam się bliżej i jest to tylko zeszyt ćwiczeń, a nie podręcznik, więc pożytek żaden...



25 komentarzy:

  1. Ja bym się raczej nie pomylił, bo z Newerlych bardziej znam Jarosława (biografia Igora, kupiona kiedyś tam na allegro, nadal czeka w kolejce do lektury).

    Lubię takie ściany jak ta twoja ze zdjęciami. Zegar na chodzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zegar od jakiegoś czasu już nie na chodzie, zbyt często był zatrzymywany, a one tego nie lubią. Wszystkim przeszkadzało jego tykanie i bicie - oprócz mnie 😁 Ale ja go jeszcze naprawię!

      Usuń
  2. BBM: Z podziwem patrzę na Twoje mieszkanie. Wszystko masz przemyślane, zaprojektowane a że na pełną realizację planów czasem trzeba trochę poczekać? Bywa, ale za to finisz to dzika satysfakcja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chcę przemodelować szafę (żeby się wreszcie mieścić ze wszystkim), ale na razie nie wiem, kto by mi to zrobił...

      Usuń
  3. Ten dzbanuszek jest do sosu sojowego :)
    mokuren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że na Ciebie można liczyć 😁
      A czy ma jakiś uchwyt? Znaczy czy powinien mieć?

      Usuń
    2. :-))
      Nie ma uchwytu. Nazywa się taki pojemniczek shōyusashi (醬油差し/醬油さし).
      Poza tym, bardzo podoba mi się Twój termos i ściana ze zdjęciami. Warto było czekać na pana Krzysztofa.

      Usuń
    3. Dopiero gdy skopiowałam do wyszukiwarki te znaczki 😉 pojawiła się zadowalająca ilość grafiki 😁 Oczywiście mnóstwo jest takich w formie kota, wiadomo 😂 Ale i ptaszków na przykład.
      W każdym razie od tej pory będę już wiedzieć, że jak dzbanuszek bez uszka, to na sos sojowy 😁

      Usuń
  4. Dobrze jest mieć pod ręką takiego pana Krzysztofa od wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pan Krzysztof to jest prawdziwe odkrycie! Powiedziała mi o nim jedna dziewczyna z osiedla i to był normalnie błogosławiony dzień 😂

      Usuń
  5. Zaginęłam w akcji czy w spamie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryżowar?
      Jakoś nie przyszłoby mi do głowy. Biały ryż gotujemy około 17 minut i koniec kłopotu.
      Sciana z zegarem i zdjęciami w ramkach - imponująca.
      Newerly - po pierwsze dziwiło mnie nazwisko. Wikipedia podpowiada, że pradziadek był Czechem.
      Przekora mówi, że to odmiana frazy never-lie - czyli nigdy nie kłam.

      Usuń
    2. Ja też 17 minut - do tej pory. Ale tu nie musisz pilnować tych 17 minut. I zdaje się, że ten ryż jednak wychodzi nieco inny 😀
      Mnie to nazwisko Newerly do tej pory wydaje się dziwne, nawet jeśli miałoby być czeskie. Nigdy nie wiedziałam, jak się to dokładnie czyta: [newerli] czy [newerly].
      Źródłosłów angielski zabawny 😁 Wielki łowczy, nie kłam, ileś to upolował zwierzyny 😂

      Usuń
  6. termos bardzo ladny, ryzowar najlepszy taki jak na zdjeciu z jak najmniejsza elektronika, tylko wlacznik i wylacznik. Chlopaka z filmiku znam, ale ostatnio ogladam hafciarskie. szkoda, ze nie ma zdjecia lustra, sciana swietna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadasz? Też tak trochę myślę - co do ryżowara. Może jeszcze poszukam opinii o tym konkretnym w internecie... To jest taka najoczywistsza rzecz, której zazwyczaj albo ie robię wcale albo po fakcie 😂 Trochę jak z czytaniem okładek książek 😂

      Usuń
  7. Oj, dzialo sie u Ciebie, dzialo ! Na szczescie same pozyteczne a takze piekne rzeczy.
    Jak Tobie ciezko mi wydedukowac do czego moze ten czajniczek sluzyc. Czasem na metce nazwa podrzuca przeznaczenie.
    Mnie chodzi po glowie renowacja kabiny prysznicowej ale maz stanal okoniem nie widzac potrzeby.
    Nie mam ryzowara, czesciowo dlatego ze im wiecej gadzetow tym wiecej do mycia. Garnek po ryzu tez sie myje ale jest duzo prostsze no i zagracaja szafki a uzywalabym bardzo rzadko.
    Cukinie - bardzo smaczne. Ja robie tak ze przekrojone wzdluz i lekko podpieczone faszeruje czyms podobnym do golabkowego (to jest indywidualne, mozna wypelnic wedlug swego gustu), pozniej jeszcze raz lekko podpiekam pod koniec posypujac tartym serem a jeszcze lepsze sa gdy nie ma sera tylko poleje gdy gotowe i gorace jakims sosem pomidorowym, najlepiej marynara.
    Jednego razu w restauracji, a bylo to w Miami wiec niedostepne mi na codzien - podano mi zakaske ktora nazywala sie cukiniowe siano. Ona byla pokrojona na waskie paseczki, obtoczona w mace z przyprawami i wrzucona na tluszcz podobnie jak przy paczkach. W jakis sposob umieli dotrzymac ze nie byly sklejone w mase tylko indywidualne pasemka ladnie ulozone na talerzu. Mowie Ci pycha - dali nam tace tego dla wszystkich a ja sama wiekszosc zjadlam. I dobrze bo pozniej corka przeprowadzila sie i juz nigdy nie mialam drugiej okazji :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takich zapiekanych cukiniach z nadzieniem słyszę od dawna, ale jeszcze nigdy nie robiłam. Zresztą teraz to by było samobójstwo 😂
      Cukiniowe siano 😀 wierzę, że dobrze smakowało! I słusznie zeżarłaś prawie całą tacę, co się miało zmarnować 😂 zwłaszcza, że jeden raz w życiu!

      Mąż uznał, że kabina prysznicowa nie potrzebuje remontu, to pewnie wie, co mówi. Ty chciałaś po prostu nową 😁 wiadomo, jak lubimy sobie coś odmienić!

      Usuń
  8. Że też taki pan Krzysztof nie mieszka w pobliżu 😉 "Wzgórze błękitnego snu" połknęłam kiedyś jednym cięgiem.
    Cudna ściana ze zdjęciami i zegarem, perełka! co do cukinii to kupiłam i zrobię tak jak rok temu. Chyba było na blogu. Zaraz poszukam i Ci powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie czytałam dobre opinie o tym "Wzgórzu..." i dlatego nabyłam.
      Ja myślę, że taki pan Krzysztof ZAWSZE mieszka w pobliżu, tylko my o nim nie wiemy 🤣

      Usuń
  9. http://annapisze.art/?p=5887

    OdpowiedzUsuń
  10. Ryz wrzucam do wrzątku, gotuję chwilę, wyłączam gaz i przykrywam ściereczką garnek, sam dochodzi bez gotowania. Termosik ładny!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, mama coś w tym guście robiła! Pamiętam z dzieciństwa, że wręcz zawijała garnek w poduszkę czy tam pierzynę. I nazywało się to "tajeniem kaszy lub ryżu".

      Usuń